Katarzyna Rodacka

Polskie dziewczynki odnajdują się w kosmosie

Sylwia Szwed, wicenaczelna magazynu „Kosmos dla Dziewczynek” Fot. Bart Pogoda Sylwia Szwed, wicenaczelna magazynu „Kosmos dla Dziewczynek”
Katarzyna Rodacka

Chcemy, żeby dziewczynki wiedziały, że mogą się ubrudzić, spocić, pójść do szkoły w dresach - mówi Sylwia Szwed, wicenaczelna magazynu „Kosmos dla Dziewczynek” i jedna z założycielek fundacji o tej samej nazwie.

Podobno nie ma w Polsce dobrych magazynów dla dziewczynek.
Magazyn „Kosmos dla Dziewczynek” ma korzenie w naszej niezgodzie na brak dobrej prasy dla dziewczynek w Polsce. Sama jestem dziennikarką i obserwuję, jak zmienia się prasa kobieca. Polki już od dawna nie czytają jedynie pism o gotowaniu, o strojeniu się i o tym, jak być dobrą żoną i gospodynią domową. Jeśli natomiast chodzi o pisma dziewczyńskie, to szybko skonfrontowałyśmy się z tym, że takie magazyny tworzą różową ścianę w kiosku. Dodatkowo pełną plastikowych gadżetów takich jak błyszczyk, tatuaż czy pilniczek. Te wszystkie magazyny tworzą wyabstrahowany świat nierealnych bohaterek i w sposób nieadekwatny koncentrują się na wyglądzie, a my uważamy, że to trochę nie fair w stosunku do małych dziewczynek. Stworzyłyśmy pismo, żeby zbuntować się przeciwko czysto komercyjnej prasie dziewczyńskiej, która nie niesie za sobą wartościowych tekstów, ale promuje kolejne bajki, seriale, zabawki danej serii.

Czyli „Kosmos dla Dziewczynek” idealnie wpasował się w lukę na polskim rynku wydawniczym.
Kosmos założyło dziewięć kobiet, które skupiły się całkowicie na tym projekcie, czasem rezygnując ze swoich działań. Uwaga, będę wyliczać, te kobiety to: Krystyna Wilk-Koncewicz, Ewa Pietruszczak, Joanna Czeczott, Eliza Trzęślewicz, Barbara Piotrowska, Kaja Makacewicz, Jagoda Gandziarowska-Ziołecka i Mirella Panek-Owsiańska. Wzięły się do pracy wolontaryjnie. Kosmos nie powstałby bez naszego entuzjazmu, ale też ogromnego, codziennego wsparcia kosmicznej społeczności, czyli ludzi którzy wspierają ten pomysł od początku. Zainspirował nas amerykański magazyn „Kazoo”, który został wydany dzięki olbrzymiej zbiórce społecznej w USA. Była to oddolna inicjatywa pewnej mamy, która miała podobne obserwacje do naszych i chciała stworzyć dla swojej córki i jej rówieśniczek pismo, które odstaje od tej różowej ściany w kioskach.

Kazoo był też inspiracją biznesową. Dowodem na to, że można zrobić gazetę dzięki akcji crowdfoundingowej.
Przykład Kazoo pokazał nam, że magazyn może stworzyć grupa zapaleńców, a niekoniecznie wielki koncern wydawniczy. Może być efektem pracy ludzi, którzy chcą zmienić część swojej rzeczywistości, a nie zarobić pieniądze. „Kosmos” nie powstałby, gdyby nie ta inspiracja, a następnie - gdyby nie wsparło nas mnóstwo ludzi na zbiórce społecznej. Zaczynałyśmy, nie mając żadnych funduszy. Zebrałyśmy 130 tysięcy złotych, żeby wydać pierwszy numer i ruszyć z całą inicjatywą. To było kolejne potwierdzenie, jak bardzo potrzebny jest taki magazyn.

Wygląda na to, że zarówno na Zachodzie, jak i u nas dziewczynki potrzebują nowych treści.
Na początku miałyśmy pomysł, że może powinnyśmy po prostu tłumaczyć „Kazoo” na polski, ale jednak w „Kosmosie dla Dziewczynek” ogromną wartością jest to, że pokazujemy bohaterki ze Szczecina, Poznania czy Beskidu Niskiego. Chcemy iść w realny kontekst, pokazywać ludzi z naszego podwórka. Amerykański świat jest jednak trochę inny, a sam temat dziewczyńskości istnieje w USA mniej więcej od lat dziewięćdziesiątych.

A sam przymiotnik „dziewczyński”? Mam wrażenie, że powstał całkiem niedawno.
Słowo nie istniało w debacie publicznej. Kiedy zakładałyśmy fundację, specjalnie chciałyśmy spopularyzować właśnie takie określenie, pozostające w opozycji do „dziewczęcości”, która kojarzy się poniekąd z „byciem grzeczną”.

Dziewczęcość kojarzy mi się z tym, że trzeba dygnąć.
A „dziewczyńskość” to wychodzenie poza ramy i stereotypy. Dziewczyńskość nosi w sobie bunt. Obserwujemy, jak zmienia się wizerunek dziewczynki. Wyrosło pewne pokolenie mam, które definiują siebie inaczej. Dla nich oczywistością jest zarówno to, że pracują, mają swoje pasje, biegają maratony, podróżują po świecie, jak i to, że lubią o siebie zadbać.

W momencie, kiedy do takiej mamy przychodzi córka, która w przedszkolu słyszy, że wszystko, co dziewczęce, musi być różowe, a niebieski jest tylko dla chłopców, to ta mama zadaje sobie pytanie, czemu dziewczynki wciąż są wtłaczane w takie stereotypy. To ma zabawny i lekki wydźwięk, jeśli chodzi o kolor różowy. Natomiast jeśli popatrzymy, kogo najczęściej dotykają zaburzenia odżywiania, anoreksja czy bulimia, to są to dziewczynki.

Jest to efekt komunikatu społecznego, że dziewczynka musi świetnie wyglądać. W takiej sytuacji budzi się w nas chęć zmiany tej rzeczywistości. Chcemy, żeby dziewczynki wiedziały, że mogą się ubrudzić, spocić, że mogą pójść do szkoły w dresach. Jeszcze innym tematem są przedmioty wybierane przez dziewczynki w szkole. Pani profesor Lucyna Kopciewicz zajmuje się właśnie tym zagadnieniem - co takiego drzemie w strukturach szkolnych, że dziewczynki bardzo szybko dowiadują się, że nie powinny uczyć się matematyki.

Takie sytuacje mają następnie swoje skutki w mniejszym wskaźniku kobiet w takich dziedzinach jak fizyka czy IT. Na pierwszy rzut oka jest to już opowieść o dorosłych kobietach, ale myślę, że w końcu zorientowaliśmy się, że taka sytuacja społeczna ma swoje korzenie dużo wcześniej. Zaczyna się wtedy, kiedy rozmawiamy z dziewczynkami. To nie jest tak, że dziewczynki źle się uczą, tylko z jakiegoś powodu pewne dziedziny są dla dziewczynek, a pewne nie. Uznaje się, że dziewczynki są świetne w przedmiotach humanistycznych. A jak już lubią matematykę, to są trochę jakby dziwadłem. Dlatego w piśmie „Kosmos dla Dziewczynek” mamy specjalny kącik matematyczny.

Interesujące jest, w którym momencie życia pojawia się takie przeświadczenie, że zaczynamy postrzegać, że matematyka nie jest dla nas i że to mężczyźni mają więcej mądrych rzeczy do powiedzenia niż kobiety.
Inteligencja nie jest związana z płcią. Myślę, że jest to kwestia stereotypów czy przekazu kulturowego. Na pewno po części wynika to z dużej koncentracji na wyglądzie - dziewczynki są chwalone za to, jak wyglądają, a nie za to, co robią, w jaki sposób myślą czy jak dochodzą do pewnych rozwiązań.

Jako przykład można chociażby podać ważny dla wielu osób w Polsce rytuał - pierwszą komunię. Uwaga, która skupia się na dziewczynce, to przede wszystkim koncentracja na jej wyglądzie. Ładny wianuszek niekiedy jest ważniejszy niż samo misterium. Jeżeli natomiast chodzi o matematykę, to prowadzono w Stanach badania na ten temat.

Wykazano, że w momencie kiedy uczniowie konfrontują się z trudnym zadaniem matematycznym, dziewczynka prędzej pomyśli, że jest głupia i niedostatecznie dobra i dlatego nie może go rozwiązać. Natomiast chłopiec pomyśli, że to zadanie jest trudne i że musi się bardziej postarać. Myślę, że to może wiązać się z faktem, że w podręcznikach to wciąż mężczyźni są pokazywani jako ci, którzy podejmują inicjatywę.

To mężczyźni są społecznie wynagradzani za to, że podejmują wyzwanie, nawet jeśli ono się potem nie udaje. Natomiast dziewczynkom trudno wyłamać się z tego schematu „bycia grzeczną”. Tworząc „Kosmos dla Dziewczynek”, oczywiście wiedziałyśmy, że nie zmienimy od razu całej rzeczywistości. Ale póki co możemy zająć się mniejszym wycinkiem tego świata. Dać ludziom wartościowe pismo.

Co jeszcze robicie?
Organizujemy Plebiscyt Potęga Mocy. Mamy tam kilka kategorii, między innymi Moc Przyjaźni. W tej kategorii możesz nominować swoją przyjaciółkę do nagrody, którą my jej wręczymy za to, że jest superprzyjaciółką. Czasem matka nominuje swoją córkę, córka matkę, czasem siostry, a czasem przyjaciółki z podstawówki. Na początku myślałyśmy, że to będzie kategoria skierowana do dziewczynek i ich przyjaciółek, ale zaskoczyło nas to, że pisały do nas także dorosłe kobiety. Uświadomiłyśmy sobie to, jak wspaniałe jest to, że można świętować przyjaźń ze swoją przyjaciółką.

Tym bardziej że w obiegu funkcjonuje takie przekonanie, że prawdziwa przyjaźń to „męska przyjaźń”. Z drugiej strony funkcjonuje krzywdzący stereotyp, że przyjaźń między kobietami jest pełna intryg i obgadywania się.
Racja, funkcjonuje taki filmowy obraz męskiej przyjaźni. Dwóch przyjaciół odjeżdża konno na tle zachodzącego słońca. Ale ta babska przyjaźń to dla mnie lawina pozytywnych uczuć. Przyjaźń to też ciekawy wątek w dziewczyńskości.

Kim są wasi czytelnicy, społeczność, która wokół was się tworzy? Dorosłe kobiety też was czytają?
Dochodzą do nas takie sygnały, że jakaś znajoma zaprenumerowała „Kosmos dla Dziewczynek” dla siebie. Wiemy też, że są babcie, które prenumerują „Kosmos dla Dziewczynek” dla swoich wnuczek.

„Kosmos dla Dziewczynek” to gazeta dla dzieci, ale poziom waszych tekstów jest dużo lepszy niż w przeciętnej gazecie dla młodzieży.
Nasze pismo robią najlepsi dziennikarze i świetni ilustratorzy. M.in. Emilia Dziubak, Anna Moderska, Zosia Dzierżawska, Marianna Oklejak. Redaktor naczelną jest Joanna Czeczott, która jest wspaniałą i nagradzaną dziennikarką. Jako dziennikarze i ilustratorzy chcemy po prostu robić dobrą gazetę dla dzieci. Mamy chociażby świetny dział o emocjach „Poczuj siebie”, który powstaje przy współpracy z Agnieszką Wojnarowską. Stworzyliśmy tam np. na podstawie testu Gallupa test dla dzieci, dzięki czemu można poznać swoją moc. To jest test dla każdego - dla dziewczynek, chłopców i dla rodziców. Bo mimo że chcemy afirmować dziewczyńskość i pokazywać, że bycie dziewczynką jest fajne, to jednak nasz magazyn to kosmos nie tylko dla dziewczynek, ale także dla całej reszty świata.

Katarzyna Rodacka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.