Maria Mazurek

Polacy żegnają się z orłem, rakiem rzecznym i żbikiem

Polacy żegnają się z orłem, rakiem rzecznym i żbikiem Fot. 123RF
Maria Mazurek

Żyjemy w okresie wielkiego wymierania gatunków. Raków rzecznych, słonia afrykańskiego czy polskiego rysia wkrótce już nie będzie. Rozmowa z prof. Wiesławem Krzemińskim. Na ile jest to naturalny bieg rzeczy, a na ile - pokłosie działalności człowieka? Jak ratować wymierające gatunki? I co stanie się, jak przyroda będzie już na granicy przeżycia?

Pan profesor powiedział przez telefon: teraz mamy okres wymierania gatunków. Ale gdy spojrzymy na historię życia na Ziemi, takich okresów było sporo…

To prawda. Zmiany klimatów i wielkie katastrofy naturalne, na czele z wybuchami wulkanów, zdarzały się zawsze. Miliony lat temu Ziemia była zamieszkana przez organizmy o kształtach tak dziwnych, jakby pochodziły z innej planety. Jeszcze kilkadziesiąt milionów lat temu, gdy powstawał bursztyn, na terenie dzisiejszej Europy panował klimat tropikalny. A potem, 23 miliony lat temu, przyszło ochłodzenie klimatu i wiele gatunków wymarło na dużych obszarach. Zmienność, ewolucja, wymieranie gatunków i powstawanie nowych jest wpisane w naturę. Okresy ociepleń i ochłodzeń w dziejach Ziemi trwały na różnych obszarach po kilkadziesiąt, kilkaset tysięcy lat, czasem miliony. Ale to, co dzieje się od około 40 tysięcy lat, odkąd w Europie pojawił się człowiek, a już szczególnie od czasów rewolucji przemysłowej - zaczęła się ona w XVIII wieku w Anglii i Szkocji, kiedy człowiek zaczął używać maszyn i wydobywać na wielką skalę węgiel - różni się jednak od naturalnego biegu rzeczy.

Czym?

Tym, że my zmieniamy, a praktycznie niszczymy to środowisko tak szybko, że nie dajemy zwierzętom możliwości przystosowania się do innych warunków. W miejsce wymierających gatunków nie zdążą pojawiać się nowe. To jest najważniejszy problem: my jesteśmy globalnym drapieżnikiem. Wcześniej wymieranie gatunków odbywało się stopniowo: pustka, która się pojawiała, była wypełniana przez rośliny i zwierzęta, które ewoluowały i nikt im w tym nie przeszkadzał. A teraz, w ciągu praktycznie kilkuset lat, my wybiliśmy większość populacji dużych zwierząt, które potrzebują czasu, żeby ewoluować. Weźmy taką słonicę: ona ma młode zazwyczaj raz na cztery lata, a te młode, podobnie jak człowiek, potrzebują wielu lat, żeby wejść w wiek rozrodczy. Słonie indyjskie jeszcze jakoś sobie radzą, są łagodniejsze od afrykańskich i człowiek je udomowił, zaczął używać do pracy, ale słonie afrykańskie są bardzo zagrożone. Bo człowiek zaczął je masowo zabijać - na kły, na mięso.

To mięso słonia jest jadalne?

Człowiek zje wszystko. Jak ma się do wyboru zjeść mniej smaczne mięso albo umrzeć z głodu, wiadomo, co się wybierze. Co roku na świecie wymiera kilka, jeśli nie kilkanaście, gatunków różnych organizmów. Bo zabieramy im środowisko. Tam, gdzie był las, wycina się go i powstaje fabryka, która produkuje toksyny, zanieczyszcza rzekę. I w rzece często prawie nic się nie odtwarza, rzeka zaczyna umierać. Póki dokoła są inne, czyste rzeki, skąd rośliny i zwierzęta mogą zasiedlić zniszczone środowisko - pół biedy. Ale jak już wszystkie rzeki są zatrute, nie ma powrotu.

Wymierają też ptaki.

Czytaj więcej:

  • wymieranie gatunków - mały problem czy zagrożenie dla człowieka?
  • klonowanie - codzienność przyszłości czy wizja z filmów science-fiction? 

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Maria Mazurek

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.