Podkarpacie się wyludnia. Mało się nas rodzi, za dużo migruje
Spadek urodzeń, migracja, niska gęstość zaludnienia w podkarpackich gminach i w efekcie depopulacja - nad tym jak zahamować niekorzystne trendy demograficzne Podkarpacia zastanawiali się w czwartek politycy i ekonomiści.
- Zawsze, kiedy ministrowie lub samorządowcy opowiadają mi o swoich planach dotyczących infrastruktury, edukacji czy ochrony zdrowia pytam jak na tym tle prezentuje się demografa, bo to ona powinna być dziś w Polsce problemem pierwszej rangi - podkreślała na Uniwersytecie Rzeszowskim prof. Józefa Hrynkiewicz, posłanka z Rządowej Rady Ludnościowej.
To właśnie na rzeszowskiej uczelni statystycy z całej Polski, razem z naukowcami, ekspertami ds. rynku pracy i ekonomii oraz samorządowcami zastanawiali się wspólnie co zrobić, by zatrzymać postępujące wyludnianie się wschodnich województw kraju, w tym Podkarpacia. To najlepiej oddają liczby.
- Mamy bardzo dużą liczbę gmin, zwłaszcza w powiecie bieszczadzkim, okolicach Jasła, Sanoka, skąd odpływa sporo ludności. Jeżeli chodzi o miasta to najbardziej dotknięte procesami depopulacji są Tarnobrzeg, Stalowa Wola i Przemyśl, a zgodnie z prognozami GUS te procesy będą tam gwałtownie postępować
- wylicza dr Marek Cierpiał-Wolan, dyrektor Urzędu Statystycznego w Rzeszowie.
Czy grozi nam wyludnienie? Jak z tym walczyć? O tym przeczytasz w dalszej części artykułu.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.