Fot. litografia, adam leure, krakowskie przedmieście xix w./teatr nn Pod koniec października 1885 roku meteoryt olbrzymich rozmiarów pojawił się nad Lublinem. Przeleciał od południowego zachodu do południowego wschodu. Dostrzeżono go o godzinie 1.30 w nocy
Mariusz Gadomski
Nad Lublinem pojawiła się wielka jasność. Choć była noc, zrobiło się widno jak w środku dnia. Świetlistej łunie o ogromnej intensywności towarzyszyły dziwne detonacje, przypominające grzmoty piorunów. Ludzie padali na kolana.
Niektórzy wznosili modły. Inni zaciskali powieki i nie otwierali ich, bojąc się, że to, co mogliby zobaczyć, w niczym nie będzie przypominać świata, jaki znali. Ale to nie był gniew Boży, tylko przelatujący meteoryt.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się