Po cholerę nam europoseł? Komentarz Tomasza Malety
Kto powinien reprezentować nas w europarlamencie? Czy jest to fucha za zasługi, czy wypchnięcie swojego człowieka z kraju za wszelką cenę? W obu przypadkach przypomina to praktykę z PRL, gdy towarzysza, który zmęczył się partyjnym życiem lub zbytnio narozrabiał, albo też stawał się niewygodny dla nowej ekipy, wysyłano na placówkę do jednej z bratnich stolic. Czy teraz nie jest tak samo? Tyle że zmienił się kierunek desantowania. I to nie za rubel transferowy, a całkiem sowite euro.
Czy jednak głosowanie do europarlamentu nie jest na tyle ważne i prestiżowe, by reprezentowali nas ludzie spoza klanów politycznych? Bo być może im byłoby łatwiej kierować się interesami regionu, z którego zostali wybrani niż partyjną poprawnością.
O rozwiązanie obu tych dylematów pokusił się Jarosław Kaczyński na rzeszowskiej konwencji inaugurującej kampanię PiS do europarlamentu.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.