Krzysztof Błażejewski

Pitawal bydgoski: Jakie były skutki nagłej kontroli w barze "Mir"?

Pitawal bydgoski: Jakie były skutki nagłej kontroli w barze "Mir"? Fot. Pixabay/zdjęcie ilustracyjne
Krzysztof Błażejewski

W czasach PRL-u o punktach zbiorowego żywienia krążyło mnóstwo dziś brzmiących mało wiarygodnie opowiastek o niedoli konsumentów, choć były one jak najbardziej prawdziwe.

Krążące powszechnie dowcipy o kelnerach zjawiających się po godzinie od zajęcia miejsca przy stoliku przez gości lokalu, o seryjnych odpowiedziach typu „nie ma i nie będzie”, „dawno wyszło”, o braku większości dań z przynoszonej karty, o dopisywaniu daty urodzenia do rachunków podchmielonych klientów, o pływającej musze w zupie etc. były przyjmowane przez Polaków jako coś normalnego i oczywistego, z czym każdy kiedyś się rzeczywiście zetknął.

Nie lać do kreski

Lokale takie, zwłaszcza tam, gdzie obrót był duży, słynęły także z drugiej strony. Nigdy nie brakowało tam chętnych do pracy w roli kucharek, kelnerów czy bufetowych. Wystarczyło bowiem permanentnie nie dolewać wódki czy piwa do zaznaczonej na naczyniu „kreski”, nie doważać do obowiązującej gramatury porcji dań mięsnych, „omyłkowo” coś dopisać do rachunku, by do zarabianych tam pieniędzy dochodziła dodatkowa „ekstra” premia.

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Krzysztof Błażejewski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.