Piękne Anioły są wśród nas. Nie wierzycie?

Czytaj dalej
Fot. Joanna Urbaniec / Polskapress
Maria Mazurek

Piękne Anioły są wśród nas. Nie wierzycie?

Maria Mazurek

W ich dziecięcych pokojach - skromnych, czasem spleśniałych, szaroburych - brakuje nie tylko mebli i oświetlenia, ale i nadziei. Stowarzyszenie Piękne Anioły, remontując dzieciakom cztery kąty, daje im też szanse na lepsze życie.

Zaczęło się sześć lat temu. To znaczy Kasia Konewecka-Hołój, założycielka Pięknych Aniołów, od zawsze czuła, że ta struna - odpowiedzialna za wrażliwość na cudze nieszczęście - u niej poruszana jest szczególnie często.

Jak była dzieckiem, ciągle znajdowała potrącone koty albo szczeniaki w koszu. Płakała mamie: czemu to zawsze zdarza się mnie? Bo wiadomo, że jak już się zdarza, to trzeba pomóc.

Kiedy dom nie jest bezpieczny

Te sześć lat temu zdarzyło się w sposób szczególny. Kasia racała ze szkoły swoich dzieci w Kocmyrzowie pod Krakowem. Na przystanku zobaczyła dwoje innych dzieciaków. Mieli po siedem, osiem lat. Była zima, mróz, minus dwadzieścia. Wiedziała, że następny autobus odjeżdża dopiero za godzinę. Już miała skręcać do swojego domu, ale na rondzie auto jakby samo zawróciło. Zaproponowała tym dzieciom, że je podwiezie. Nie znały jej, nie chciały pomocy. Ale jakoś je przekonała.

W boczną drogę, w lewo, w prawo, w prawo, w lewo. Na końcu zobaczyła stary, drewniany dom. Dosłownie walący się. Popękane, poklejone taśmą szyby, okna uszczelnione kocami. Okazało się, że to budynek do rozbiórki, w którym zamieszkała kobieta z czwórką dzieci, uciekająca od męża-sadysty.

Katarzyna: Wydawało mi się, że zabieram te dzieci z ulicy, z niebezpiecznego miejsca, do domu. A dom przecież kojarzy się z ciepłem, bezpieczeństwem, spokojem. Na miejscu jednak zobaczyłam zimną, walącą się ruderę.

Ze znajomymi zorganizowała pomoc. Coś w rodzaju paczki na święta. Jeden rolnik przekazał 20 kilogramów ziemniaków, a pewien pszczelarz - miód. Ktoś kupił suchą kiełbasę, ktoś pościel. - Będziemy mieć żywą choinkę - dzieci cieszyły się, jakby właśnie wygrały wycieczkę do Disneylandu.

Pralka, jak nie ma wody

Obraz tego walącego się domu nie mógł jednak wyjść Kasi z głowy. Jak to, XXI wiek, cywilizowany kraj, a ktoś żyje w takich warunkach? Ciągle o tym myślała. Koleżanka, też Kasia, która pracuje w ośrodku pomocy społecznej, powiedziała: „Kaśka, naiwna jesteś. Takich miejsc jest mnóstwo. Zabiorę cię w nie”.

I wtedy zobaczyła, ile jest domów, które wcale nie są bezpiecznym, dobrym miejscem. Ile jest dzieci, które nie mają swojego kąta, choćby najmniejszego. Usłyszała o dziecięcych marzeniach. Pewna dziewczynka marzyła o jednej półce, która byłaby tylko jej. Inne dziecko - o żarówce, której nie musi dzielić z czworgiem rodzeństwa.

Jasne, ludzie żyjący w takich warunkach dostają pomoc; mnóstwo jest fundacji, stowarzyszeń. Ale czasem ta pomoc nie załatwi sprawy. Bo po co komuś pralka, jeśli nie ma do domu doprowadzonej wody? Albo na co zdadzą się wyprawki szkolne dla dzieci, jeśli te dzieci nie mają biurka, przy którym mogłyby odrobić lekcje, porysować, poczytać?

Kasia odwiedziła też jedną ruderę, gdzie mieszkała dziewczynka czekająca na przeszczep nerki. Ona nie może tu wrócić po operacji, pomyślała. To nie są warunki dla chorego dziecka.

I właśnie wtedy Kasia, wraz ze znajomymi, po raz pierwszy zorganizowała remont mieszkania. Zaprzyjaźniona architektka obiecała, że zrobi projekt. Ktoś załatwił panele. Jeszcze ktoś inny - kolorowe zasłony.

Koleżanki powiedziały: „skoro nam się udało, załóżmy stowarzyszenie”. Kasia bała się, że to tylko chwilowy entuzjazm, słomiany zapał, szczęście początkującego. Ale dała się przekonać.

Poszukiwanie wsparcia sponsorów, celebrytów, lokalnej społeczności. Zdobywanie zaufania ośrodków pomocy społecznej i samych potrzebujących. Praca siedem dni w tygodniu, od rana do wieczora. W całej Polsce. Kasia jest w jednej osobie terapeutką, budowlańcem, menadżerem, dyplomatą, kierowcą.

Nie ma wątpliwości, że było warto.

Czytaj więcej:

  • Jak działa Kasia z kilkuosobową ekipą Pięknych Aniołów?
  • Ponad 90 procent dzieci, którym Piękne Anioły wyremontowały pokój czy mieszkanie, znacząco poprawia swoje wyniki w nauce.

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Maria Mazurek

Jestem dziennikarzem i redaktorem Gazety Krakowskiej; odpowiadam za piątkowe, magazynowe wydanie Gazety Krakowskiej. Moją ulubioną formą jest wywiad, a tematyką: nauka, medycyna, życie społeczne. Jestem współautorką siedmiu książek, w tym czterech napisanych wspólnie z neurobiologiem, prof. Jerzym Vetulanim (m.in. "Neuroertyka" i "Sen Alicji"), kolejne powstały z informatykiem, prof. Ryszardem Tadeusiewiczem i psychiatrą, prof. Dominiką Dudek. Moją pasją jest łucznictwo konne, jestem właścicielką najfajniejszego konia na świecie.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.