Paweł Kowal

Paweł Kowal: Plan Bidena, plan Orbana

Paweł Kowal: Plan Bidena, plan Orbana
Paweł Kowal

Po wizycie prezydenta USA wygląda, że Polska stoi przed takim wyborem: albo plan Bidena, albo plan Orbana. Swój plan dla świata po wojnie prezydent USA zarysował w przemówieniu przed Zamkiem Królewskim w Warszawie. Wszyscy wiedzą, że do zwycięstwa Ukrainy droga jeszcze daleka, ale wszyscy też rozumieją, że czas na rozmawianie o tym, co ma być po, już nadszedł, dokładnie tak sam o jak o tym, co będzie po II wojny światowej, rozmowy toczyły się już od 1943 roku.

Plan USA budowy trwałego pokoju w Europie jest mniej więcej taki: wzmocnienie relacji atlantyckich, czyli w ramach NATO i UE z uzupełnieniem w środkowej Europie w postaci silnego ośrodka współpracy opartego o dobre relacje Kijowa i Warszawy. Polska i Ukraina będą bez wątpienia jednymi z najmocniejszych państw NATO (Ukraina wejdzie do NATO) z dużym dobrze wyszkolonym wojskiem i znaczną ilością nowego sprzętu. W ten sposób ma szansę powstać silny blok bezpieczeństwa na wschodzie kontynentu na czas, kiedy Rosja będzie niestabilnym państwem pełnym problemów i na czas wielkiej presji Chin w Azji. Logiczne jest, że do takiego planu USA potrzebują w naszym regionie poważnych graczy nie tylko jako baza dla wojska, ale też jako miejsce inwestycji, pewnego prawa i co tu dużo mówić - stabilności.

Obóz władzy w Polsce ma problem, bo obstawiał scenariusz rozpadu Zachodu i izolowania się od głównych graczy na kontynencie. Przecież plan Orbana istniał realnie - oznaczał porozumienie partii populistycznych i nacjonalistycznych z Le Pen i kilkoma podobnymi siłami politycznymi na kontynencie.

Paradoks sytuacji polega na tym, że Putin, który w tle był patronem planu Orbana tak naprawdę ten plan zrujnował 24 lutego 2022 roku. To wtedy zaatakował Ukrainę w taki sposób, że nikt już nie mógł udawać, że da się z nim zawierać polityczne alianse, a wszyscy, którzy posługują się jego hasłami, pożyczają od niego pieniądze i biją mu brawo, z dnia na dzień stali się toksyczni. W takiej sytuacji znalazł się także premier Orban, który dla polskiej polityki jest śmiertelnie niebezpieczny, bo ciągle sugeruje, że nie uznaje granic w Europie. Dla Polski tego rodzaju scenariusz byłby zwykłą katastrofą.

Nie da się połączyć wizji Bidena z wizja Orbana. Dla większości Polaków wybór jest oczywisty. Wątpliwości i złudzenia ma tylko parę osób w obozie władzy.

Właśnie oglądam wywiad z prezydentem, który coś tam opowiada, jak „nie popiera zdania Orbana”. Panie Prezydencie! Można odważniej, z tej Orbanowej mąki i tak już chleba nie będzie.

Paweł Kowal

Komentarze

8
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

piotr

Odcinek 3. Wiekopomne myśli Pawła Kowala o autorytaryzmie (2)
Paweł Kowal, jak sądzę rzadko korzysta ze słownika wyrazów obcych nie mówiąc o słownikach terminologii politologicznej. Gdyby było inaczej, nie pisalby andronów o jakimś autorytaryzmie klerykalnym. Autorytaryzm jest albo go nie ma, podobnież jest z demokracją. Nie ma ani bytów stopniowalnych” (nowotworek językowy), ani bytów pośrednich, opatrzonych przymiotnikami. Przykładem niech będzie demokracja socjalistyczna. Ktoś to dosadnie i dowcipnie zawarł w pytaniu: Jaka jest różnica między demokracją, a demokracją socjalistyczną?- Mniej więcej taka, jak między krzesłem, a krzesłem elektrycznym! Ale, P. Kowal wolni brnąć, woli wymyślać niestworzone rzeczy, a, jeżeli coś nie zgadza się z logiką, tym dla niej gorzej, i rozprawia o niskim stopniu autorytaryzmu w Polsce, który ma jakoby wzrastać, bo jego intensywność wzrasta. Dawno nie słyszałem takiego niedorzecznego wyjaśnienia. Na dowód swojej absurdalnej tezy P. Kowal podaje media rządowe, gdzie jakoby zlikwidowano pluralizm, i które jakoby organizują nagonki na przeciwników z „wydumanych powodów”. Tu również panie Kowal, albo jest coś, albo nie ma. Jeżeli nie ma pluralizmu w mediach rządowych, czyli publicznych, to go nie ma i basta, nikt spoza rządu nie ma do nich dostępu, nie pojawi się w nich ani jedno zdanie, ani jedna myśl, ani jeden przedstawiciel opozycji. Tak oczywiście nie jest, ale P. Kowal zakochany w siebie, narcystycznie obwieszczający swoje słuszne poglądy na wszystko, od rana do wieczora, w mediach „nierządowych”, a raczej we wściek-mediach, a czasem w sponsorowanych książeczkach, nie ma czasu oglądać np. TVP Info, woli powtarzać ograne partyjne przekazy. P. Kowalowi, ekspertowi z Bożej łaski od Europy Wschodniej pomyliła się zapewne Polska z Białorusią, albo z Rosją. Ale po co tak daleko sięgać. P. Kowal nie chce pamiętać lat 2007-2015, gdy TVP Info i inne kanały telewizji publicznej zawłaszczone przez obóz władzy: PO/ZSL, przez 24 godziny na dobę, prowadziły kampanię nienawiści wobec ówczesnej opozycji, tygodniami grillowały domniemanych i realnych sprawców ager z grona polityków, księży itd. Szczególne zasługi w tym względzie położyła egzekutorka medialna Karolina Lewicka. A może nie jest tak źle panie Kowal, skoro media rządowe prawie odcięły opozycję od mediów. Prawie, czyli o ile procent? Pisze pan, że statystyka jest tego dowodem. No to może niech pan poda statystykę, zamiast insynuować. Ale królik jest nagi. Jak ktoś nie ma nic sensownego do powiedzenia, to, jak P. Kowal, ucieka się do obelg, oblewania pomyjami, i … do podłości. Tym razem imputuje, urodzony w 1975 roku P. Kowal, że media „rządowe” nie różnią się pod tym względem od „mediów Urbana”. Trzeba wyjątkowej zlej woli, wyjątkowej podłości, ale i ignorancji, aby sięgać do takich haniebnych porównań. Choć oglądanie rożnych tefałenów prowadzi mnie często do stanu mdłości, nigdy bym nie sięgał po tak kuriozalne oskarżenia. Jedyne racjonalne wytłumaczenie, tak jak zawsze. P. Kowal nie wie, co mówi, nie rozumie sensu wypowiadanych słów. Panie Kowal niech się pan zdecyduje, albo coś jest wolne, albo zniewolone. Albo ktoś jest wolny, albo zniewolony. Czy czytał pan może „Zniewolony umysł” Miłosza? To między innymi o panu, o pana zniewolonym umyśle, o pana niezdolności do logicznego i etycznego myślenia, do pana stronniczości.
Ciąg dalszy nastąpi, a w nim biadolenie P. Kowala o upartyjnieniu sądów i prokuratury.
P. Kowal o mediach
„Trzeba powiedzieć otwarcie, że w Polsce mamy system o cechach autorytarnych, albo raczej autorytaryzm o niskim stopniu intensywności, ale ta intensywność wzrasta. Przede wszystkim chodzi mi o media rządowe, w których zlikwidowano pluralizm, i które wprost organizują nagonki na przeciwników z wydumanych powodów, jak w czasach Urbana. Jednocześnie prawie całkiem odcięli opozycję od mediów – statystyka jest na to dowodem”.

piotr

Odcinek 2. Wiekopomne myśli Pawła Kowala o autorytaryzmie (1)
Gdyby wypowiedź P. Kowala potraktować jako odpowiedź studenta na egzaminie z politologii na pytanie o system autorytarny, to powinien otrzymać ocenę niedostateczną, z kilku powodów. Po pierwsze student P. Kowal nie rozumie słowa autorytaryzm. Po drugie student P. Kowal identyfikuje państwo polskie z systemem autorytarnym, co nie jest nawet nadużyciem, ale zwyczajnym idiotyzmem, niemożliwym do obrony, nawet jeżeli by ktoś, idąc „ścieżką” manipulacji P. Kowala, go stopniować. Koń, a może i kowal, by się uśmiał na wieść, że ustrój polityczny w Polsce nie odbiega w niczym od autorytarnej Rosji, Chin, Korei Północnej itd. I nie zmienia nic ocenie, że w następnym zdaniu P. Kowal, próbuje się wycofać z tej absurdalnej tezy, twierdząc, że polski autorytaryzm ma niski stopień intensywności, określając go mianem autorytaryzmu klerykalnego, a wszystko dlatego, że według jego urojeń, aby znaczyć coś w Polsce, trzeba się uczepić „niektórych” duchownych, co jakoby czynią „pisowscy” politycy. Do tego grona zalicza P. Kowal oczywiście „demonicznego” ojca Rydzyka. Nazywa go księdzem, co go podwójnie kompromituje, jako byłego ministranta oraz osobę z wyższym wykształceniem. Ojciec zakonny, to oczywiście ksiądz, ale to nie to samo.
Gdyby wywiad z P. Kowalem, przeprowadzał dziennikarz, a nie medialny naganiacz, to musiałby wyjaśnić, kto bardziej czepia się kościelnej klamki, ten, czy inny polityk PIS, czy politycy PO, chętnie otaczający się postępowymi duchownymi na czele księdzem zakonnym A. Bonieckim, a nawet, jak trzeba, po latach, gdy to staje się opłacalne, decydujący się po wielu latach, jak to zrobił D. Tusk, na ślub kościelny.
P. Kowal nie próbuje nawet zrozumieć, dlaczego duchowieństwo popiera raczej obóz rządzący, aniżeli opozycję. Nawiasem mówiąc, na tej samej zasadzie, można by się zastanowić, dlaczego totalna opozycja na czele z PO ma tak dużą klientelę wyborczą w zakładach karnych. Ciężko na to pracowali przez 25 lat III RP, w dziele „odpiłowywania” katolików i Kościoła z mitycznych przywilejów, i zasłużyli sobie na nieufność z tamtej strony.
Antyklerykalizm, to właściwie pierwszy, albo drugi i ostatni punkt programu politycznego PO – pierwszy, to odsunąć PIS od władzy. Rożne jest jego oblicze. To najbardziej drastyczne, to udział członków tego obozu w spektaklach nienawiści rożnych zoologicznych antyklerykałów, obrzucających kościoły fekaliami, a katolików – najbardziej wulgarnymi obelgami, do spektaklów nienawiści w mediach mniej lub bardziej jawnie walczących z Kościołem. Czy ktoś słyszał z ust P. Kowala potępienie powtarzających się napaści fizycznych na księży katolickich, na wiernych, na zakłócanie uroczystości kościelnych? A może P. Kowal pamięta, marsze w obronie Telewizji „Trwam”, której rządzący w latach 2007-2015, obóz PO/ZSL, odmawiał przyznania koncesji na multipleksie? Student Kowal mógłby tego nie wiedzieć. Politolog P. Kowal, dr habilitowany, według dokumentów, nie tyle, że powinien, ale musi to wiedzieć, a jeżeli tego nie wie, to wprawdzie nie można mu odebrać stopnia naukowego, to przynajmniej należy takiego człowieka odsuwać od nie tylko wielkiej, ale również małej nauki, albo zwyczajnie stronić od niego, jako osoby nie posiadającej zdolności naukowej, bo że honorowej zdolności nie posiada, dowodzi na każdym kroku.

"Gdybyśmy wyobrazili sobie, że autorytaryzm jest stopniowalny, jak ostrość papryczki, to powiedziałbym, że weszliśmy na drugi czy trzeci poziom z dziesięciu. Mamy autorytaryzm o niskiej intensywności z tendencją rozwojową. To autorytaryzm klerykalny".
po trzecie system wyborczy
"Dzisiaj władza w Polsce, jeśli ktoś chce coś z nią załatwić, może to osiągnąć również przez niektórych duchownych. Oczywiście nie przez wszystkich, ale to jasne, że nie tylko z księdzem Rydzykiem dogaduje się różne nominacje w państwie albo nawet układ list wyborczych. Takie bezpośrednie wpływanie na politykę jest złotym cielcem wielu aktywnych politycznie ducho

piotr

Odcinek 1.
Nie ma takich bredni, których by Paweł Kowal nie wypowiedział w obsesyjnym dążeniu do zdyskredytowania swoich aktualnych przeciwników politycznych. Upust swoim obsesjom, kompleksom i manii niższości daje w książczynie wydanej przy wsparciu jednej z ambasad. Nie będę podawał jej tytułu, bo nie chcę ubrudzić zanadto. Na razie posiłkuję się "wiekopomnymi" myślami P. Kowala, które wypłynęły jak fekalia na powierzchnię poprzez usłużnego pracownika medialnego jednego z portali. Podzieliłem je na kilka odcinków. Zaczynam od bredni P. Kowala nt. Jana Pawła II i Kościoła katolickiego w Polsce. Każdy śpiewać może, każdy oceniać też może, opowiadać niestworzone rzeczy, także P. Kowal, który specjalizuje się w tego typu retoryce. Rzecz w tym, że P. Kowal nie ma ku temu ani odpowiedniej wiedzy, ani odpowiednich kwalifikacji, a plotkarstwo, które uprawia udzielając na lewo i prawo wywiadów, wskazuje też na brak jakichkolwiek zahamowań etycznych w tym względzie z jego strony. Nie ma w polityce, i w nauce tematów tabu. Tylko prosiłoby się o dowody w kwestii stawianych zarzutów. Tych P. Kowal nie ma i nie będzie miał. Wzywa do podjęcia badań w tych kwestiach. Czy ktokolwiek slyszał o jakichkolwiek badaniach ze strony P. Kowala na ten temat? Miast tego powtarza jak papuga tezy o spadku znaczenia Kościoła katolickiego w Polsce na poziomie piaskownicy. A winni są temu, PIS, Jarosław Kaczyński, biskupi. I zero jakiejś głębszej refleksji, próby chociażby zrozumienia procesów kulturowych i cywilizacyjnych którym podlega również polskie społeczeństwo wrzucone w ramy polityczne i ekonomiczne antychrześcijańskiej Unii Europejskiej, czy też w ramy konsumpcjonizmu itd.
P. Kowal „broni” polskiego papieża mimo coraz powszechniejszych zarzutów o krycie przez niego pedofilii:
"Był skupiony na walce z komunizmem i o polityczne prawa człowieka, na sprawach swojego kraju, Europy. Pozostaje jednym z najważniejszych i najlepszych polityków w historii Polski, jednym z liderów światowych XX wieku. Ale nie miał talentów administracyjnych, nie był w stanie upilnować współpracowników, pewnie zignorował jakieś sygnały, które do niego docierały. To są poważne błędy w zarządzaniu wielką organizacją i będą rzutowały na ogólną ocenę pontyfikatu, ale nie są to osobiście popełnione przestępstwa"
„Każdy, kto zna historię Polski i wie, jak i dlaczego skończył się u nas komunizm, rozumie rolę polityczną rolę Wojtyły w tym procesie. Kwestia ujawniania i zwalczania przestępstw pedofilii wymaga dalszych analiz źródeł. Teraz trzeba przede wszystkim spokojnie badać, na ile papież z Polski miał na to osobisty wpływ, jakie normy wtedy obowiązywały, także w prawie karnym, nie tylko kanonicznym, czy on starał się te procesy usprawnić na tle ówczesnych możliwości, czy też poddawał się marazmowi kościelnych instytucji”
„Spadające statystki uczęszczania na msze czy lekcje religii są jasne. W czasach Jana Pawła II Kościół był punktem odniesienia dla wszystkich środowisk i wszystkich partii politycznych, katolicyzm był matrycą ideową prawie powszechnie akceptowalną. To się niestety radykalnie zmieniło w czasach PiS. Kościół stał się punktem odniesienia tylko dla jednej partii, właśnie dla PiS. To są wiekopomne błędy kilku biskupów. To oni poprowadzili Kościół i polskich katolików w ślepą uliczkę. To był najszybszy sposób zniszczenia autorytetu Kościoła, a obecna władza oraz niektórzy z liderów kościelnych ponoszą za to wespół odpowiedzialność. Także za ośmieszenie autorytetu Jana Pawła II”

piotr

Dzień bez kłamstwa, oszczerstwa, pomówienia, insynuacji, to pewnie dla Pawła Kowala dzień stracony. To wcale nie przesadza P. Kowal robi to gdzie się tylko da, na twiterze, w gazetach. W radiu, w telewizji. Czasami zauważam postępy, przynajmniej w tekścikach P. Kowala pod tym względem. Nie wiem., ile w tym mojej zasługi, ile presji ze strony Redakcji (nieustannie apeluję, żeby oszczerców, kłamców, opluwaczy, insynuatorów, bez względu na stopień, tytuł i przynależność partyjną eliminować z druku i nie dawać im ani upustu, ani pożywki dla leczenia swoich przyrodzonych kompleksów.
Faktem jest, że przynajmniej w tym swoim ścieku, nie opluwa wprost, ale próbuje to robić, bardzo nieudolnie zresztą, aluzyjnie. Przykłady? Bardzo proszę. „Obóz władzy ma problem, bo obstawiał scenariusz rozpadu Zachodu i izolowania się od graczy na kontynencie (to chyba powinno być duża literą)”. Mało. No to idźmy dalej: „Wątpliwości i złudzenia ma tylko parę osób w obozie władzy”. I, żeby było jak w Piśmie św, bo przecież Boh w trojcy liubit, trzeci przykład: „Właśnie oglądam wywiad z prezydentem (jakim? Nie wiadomo?), który coś tam opowiada, jak nie popiera zdania Orbana (potworek stylistyczny!). Panie Prezydencie odważniej”. I tak dalej, i tym podobnie. Ale po kolei. Skąd to wziął Kowal, poza swoją chorą wyobraźnią, z przepaści swoich urojeń, że obóz władzy obstawiał rozpad Zachodu, jeden Bóg raczy wiedzieć. Doprawdy trudno o większy absurd, większą głupotę. Według P. Kowala wątpliwości co do Orbana ma parę osób z obozu władzy. Ilu, dwóch, trzech, czterech? Może nazwiska? I wreszcie wezwanie prezydenta Dudy do większej odwagi w formylowaniu swoich poglądów. I kto to mówi? Przestraszony, tchórzliwy człowieczek, niezdolny, jak na przykład Bogusław Sonik, z „obozu” opozycji, do krytyki swoich partyjnych towarzyszy, zwykłych politycznych bandytów, na czele z Tuskiem i Nitrasem, ale to przecież wierzchołek góry lodowej. Czy ktoś słyszał, aby były ministrant Paweł Kowal, były członek Pisu, od kiedy przeszedł na drugą stronę, kiedykolwiek skrytykował kogoś ze swego obozu za cokolwiek a zwłaszcza za czyny i wypowiedzi barbarzyńskie, nie licujące z zachowaniem cywilizowanego człowieka? Czy ktoś słyszał, aby wczoraj albo przedwczoraj wyraził oburzenie z powodu wypowiedzi Nitrasa, i wtórującego mu Tuska, wyśmiewających się z powodu wyglądu swych przeciwników partyjnych? I jeszcze to nieuzasadnione poczucie wyższości wobec prezydenta, wobec innych przedstawicieli „obozu władzy”, ta pogarda, w stwierdzeniu „coś tam opowiada”. To przecież jak najbardziej pasuje do P. Kowala, który gada, co mu ślina na język przyniesie, który, czytając jego wypociny, właściwie nie zastanawia się nad sensem swoich wypowiedzi. I tak wkoło Macieju, od rana do wieczora. I tak pewnie będzie za tydzień. Co może poniekąd zdumiewać, to wiara P. Kowala w swój nadzwyczajny intelekt, wiara w moc swoich słów, swoich kłamstw, oszczerstw, insynuacji, podobna wierze Goebbelsa, że tysiąc razy powtarzane kłamstwo staje się prawdą. To już przeszłość, to se ne vrati, nie dziś, gdy nawet chińskich, rosyjskich, białoruskich i północnokoreańskich zamordystów, udaje się internautom obejść, a, i, każde słowo, zdanie, myśl doczekuje się prawie natychmiastowej reakcji, inaczej niż w czasach Goebbelsa, dominacji prasy, upowszechniającego się radia i raczkującej telewizji. Można by rzec tysiąc razy powtarzane kłamstwo spotyka dziesiątek tysięcy reakcji, mniej lub bardziej złośliwych, przypomnień, memów. Nie tylko poeta pamięta, tych którzy skrzywdzili człowieka prostego i nieprostego, śmiechem nad jego krzywdą wybuchając….

ozbychu1

Myślał kogut o niedzieli a w sobotę mu ....I tyle wyszlo z planów koguta.Przy okazji rocznicy ,,zbrodniczej napasci na Ukrainę "banda wojennych podzegaczy podawala dane dotyczące,,wojny Putina " I nawet słabo rozgarnięta jednostka widzi, że te ich dane ,którymi racza swoj ,,wolny świat zachodnich standardów " sie nijak kupy nie trzyma.Ale chociaż wszyscy jakby zapomnieli o tym ,że wedlu tych samych danych ponad 1 000 000 Amerykanów zmarło na ...Covid.

piotr

Poziom śmieszności Paweł Kowal przekracza niemal codziennie, czego dowodem są infantylne wypowiedzi w trakcie nudnych jak flaki w oleju wywiadów udzielanych przez P. Kowala od rana do wieczora w różnych mediach, pełnych irracjonalnych propozycji i księżycowych ocen, okraszanych reklamiarstwem (wywiad dla Radia „Wnet”; „Radia Kraków” i tak na okrągło. Wygląda to tak, jakby P. Kowal ćwiczył przed kolejnymi wywiadami, nie chcąc pomylić się co treści przekazu, bo przecież wybory za pasem.. Czy Paweł Kowal śpi ze swoimi kolejnymi ksiązkowymi wywiadami-rzekami, które mają tyle wspólnego nie tylko z nauką, ale również z poważną publicystyką, co koń z koniakiem..

piotr

Myślę, że Paweł Kowal przed tygodniem był na skraju przpaści intelektualnej i moralnej. Tym tekścikiem zrobił wyraźny krok do przodu. Więcej jutro lub pojutrze.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.