Paweł Kowal

Paweł Kowal: Mocarstwo moralne

Paweł Kowal: Mocarstwo moralne
Paweł Kowal

Była szefowa dyplomacji europejskiej, Baronessa i członkini Izby Lordów po prostu sobie jedzie pociągiem do Warszawy. Chłodny krakowski dzień. Zachód lubię także za to, że na dworcu w Krakowie można spotkać kogoś takiego jak Catherine Ashton. Nie ma ochrony, ekipy asystentów, wsiada, jedzie, spotyka znajomych, dyskutuje o polityce.

Na spotkaniach w Polsce wraca temat odbudowy Ukrainy – jeszcze rok temu wszyscy o tym dyskutowali, jeszcze rok temu, gdy wojna się rozkręcała było to jednym z głównych konferencyjnych tematów. Dziwi mnie jak mało co dyskutowanie czy już czas na dyskutowanie o sytuacji Ukrainy po wojnie. Przecież o tym, co będzie po pokonaniu Hitlera Roosevelt i Churchill dyskutowali na poważnie ze Stalinem już od 1943 roku, gdy było jasne, że Hitler wojny nie może wygrać – pozostawało kwestią jakim dokładnie rezultatem wojna się skończy, ale plany już się rysowały.

Kto będzie siedział przy stole negocjacji? Zapewne Ukraina i Rosja (raczej bez Putina), USA, Wielka Brytania, pytanie czy Chiny? No i kto „od Unii”? Czy jesteśmy gotowi na to, by kontynent reprezentowała Ursula von der Leyen, przewodniczący Komisji Europejskiej czy Borrell następca Ashton?

A co będzie z programem odbudowy Ukrainy? W Polsce rok temu miało miejsce powstanie humanitarne na rzecz Ukrainy, a przeciwko bezprawnej polityce Rosji. Polacy się zaangażowali na taką skalę, że mają prawo do aspiracji, by być poważnie potraktowanymi. Dlaczego przez rok nie powstały ustawy, które pozwolą skorzystać ze środków z Zachodu na odbudowę, polskim wielkim i mniejszym firmom rodzinnym oraz samorządowym? Czyż nie byłoby wspaniale, gdyby udało się polskim gminom dostać środki na udział w akcję odbudowy przykładowo

przedsiębiorstw komunalnych, powiedzmy wodociągów na Ukrainie, pomóc, ale też zachować udziały w firmach, w ukraińskich miastach. Nic tak nie umacnia więzi na przyszłość jak wspólny biznes, czy wspólne budowanie.

Czy nie macie już dosyć opowieści, że jesteśmy „hubem” (to takie praktyczne podejście, opowieść o tym, że jesteśmy miejscem przeładunku) i mocarstwem moralnym (to z kolei historia o tym, że umiemy pomagać). Czas jednak też pomyśleć trochę „po francusku”, trochę praktycznie „po niemiecku” i zapytać o inicjatywy polskiego rządu, by zaangażowanie Polek i Polaków przeszło w udział w tworzeniu nowego świata, a nie pozostało opowieścią o „moralnym mocarstwie”. Polacy mają prawo do aspiracji, a rząd ma obowiązek do robienia czegoś więcej niż tylko opowiadania o tym jaki jest fajny. Teraz jest czas na działanie.

Paweł Kowal

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.