Patrzymy na siebie
Czy zauważył Pan, że coraz intensywniej się sobie wzajemnie przyglądamy? My - „społeczeństwo”. Badamy: jaka mina, jakie słowa, jakie reakcje, kto z nienawiścią, a kto z przyjaźnią? Ale to chyba jest chwilowe, wywołane szokiem „po Gdańsku”. Wkrótce wszystko się uspokoi i przejdzie. Czy wróci do normy? I co znaczy dzisiaj norma? Znów będziemy na siebie warczeć? Zgrzytać?
Zauważyłem. Ale te zmienne stany emocjonalne nas wszystkich osadzone są w tym podstawowym zdumieniu, na które nie mamy odpowiedzi: dlaczego doszła do władzy grupa ludzi, grupka, bo przecież to jest zaledwie kilkaset osób, reszta to satelici, ta grupka osób, która zademonstrowała nam schamienie, jako ideał społeczny. I te 30 procent społeczeństwa, które zdobyli, natychmiast się na to zgodziło i rozprowadziło ten „ideał” między ludzi, a ci, dla „świętego spokoju” i dla doraźnych korzyści - przyklasnęli im. Schamienie - jako formę współżycia. Im prymitywniej, im bardziej chamsko - tym normalniej. I to się nie zmienia.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.