Panu Antoniemu międzyrzeckie gołębie jedzą nad Obrą prosto z ręki. Niestety, są i tacy, którzy te ptaki krzywdzą
Nad Obrę w Międzyrzeczu ściągają całe rodziny po to, aby dokarmiać kaczki. Jest jednak kilku… gołębiarzy, którzy znają te ptaki od podszewki. Ba, nawet nazywają je imionami. Ten gołąb, który najczęściej wyjada z ręki to Kuba.
Jest samo południe. Nad Obrą w rejonie os. Kasztelańskiego nie ma spacerowiczów. Ale jest pan Antoni ze swym kolegą. Obaj zajęci dokarmianiem gołębi, które krążą wzdłuż rzeki. Siadają przy mężczyznach i powoli, krok po kroczku zbliżają się do nich. Początkowo nieufne, ale w końcu decydują się na biesiadę z prosem jako daniem głównym. O dziwo, ptaki nie tylko zjadają wysypany im pokarm, ale też szukają bliższego kontaktu z ludźmi. Siadają więc na rękach, wyjadają z dłoni.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.