W przedwojennym Białymstoku ofiarami obrotnych oszustów posługujących się fałszywymi czekami i wekslami, padali zarówno zwykli obywatele, jak też doświadczone instytucje bankowe. Poniżej kilka wybranych historii ilustrujących ten proceder.
W połowie lat dwudziestych ubiegłego wieku w naszym mieście, ale też na pobliskiej prowincji, grasowała niejaka Stanisława Piotrowska. Po uprzednim rozpoznaniu zjawiła się ona u ludzi, którzy mieli krewnych w Ameryce i informowała o przesłaniu przez nich wartościowego czeku. „Szczęśliwcom” podawała adres swojego wspólnika.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.