Opowiem o fikcji wesołej i żałobnej oraz prawdziwym okrucieństwie

Czytaj dalej
Fot. archiwum
Janusz Michalczyk

Opowiem o fikcji wesołej i żałobnej oraz prawdziwym okrucieństwie

Janusz Michalczyk

Dziś powinni być zadowoleni zarówno optymiści, jak i pesymiści. Dlaczego? Zaczniemy od beztroskiej zabawy, skończymy w mroczniejszych klimatach.

Otóż, w Argentynie wymyślono nową formę zbiorowej uciechy. Niejaki Nacho Bottinelli organizuje falsa boda, co tłumaczy się na nasze jako fałszywe wesele. Wesele, bo goście przychodzą na ceremonię zaślubin, a fałszywe, bo parę młodą odgrywają wynajęci aktorzy. Podobno nie brakuje chętnych do zakupu biletów. Czym różni się fałszywe wesele od każdej innej imprezki? Ano właśnie, nastrojem. Upić się i potańczyć można, oczywiście, pod byle pretekstem, ale niewątpliwie jest w weselu jakaś magia, nie wspominając już o tak prozaicznych zagrywkach, jak rzucanie wianka i łapanie go przez rozemocjonowane panie.

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Janusz Michalczyk

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.