Okiem Jerzego Stuhra. Czego nauczyłem się przez ostatnie dwa tygodnie
Podobno życia uczymy się przez całe życie. A historii - jak propaganda pozwoli. Ale czy można się na to godzić? Przecież obok propagandy są nieprzewidziane wydarzenia… I jeszcze - jest nie poddana propagandzie ludzka pamięć!
W ostatnich dniach miałem wielkie szczęście - nawet nie przypuszczałem, że dowiem się tak wiele o losach Żydów i o stosunkach żydowsko - polskich w czasie wojny. Zostałem zainfekowany wiedzą, do której nigdy bym nie dotarł - nawet nie wiedziałbym, gdzie jej szukać. Gdzieżbym dotarł do źródła, że oddział AK pod Dęblinem - gdzie był malutki obóz koncentracyjny, taki przejściowy - wyzwalał w jedną noc uwięzionych tam Żydów; Niemców przegonił, bramy otworzył, ale nikt nie wyszedł - bo Żydzi bali się wyjść na polska ziemię!?
Nigdy bym się nie dowiedział, że rodziców mojego znajomego i cenionego przeze mnie publicysty, Daniela Passenta, zadenuncjowano w kolejce podmiejskiej jadącej w stronę Warszawy. Na oczach ich przyjaciela - Polaka, który im długo pomagał - wyprowadzono z wagonu. I już nie wrócili. A prawie całą wojnę udało im się przeżyć.
Nigdy bym się nie dowiedział, gdybym w Gazecie Krakowskiej z zeszłego tygodnia nie przeczytał fragmentów Pamiętników Justyny! Pisała je na papierze toaletowym, ołóweczkiem, siedząc u Helclów, gdzie było więzienie gestapowskie w czasie wojny… Pisała o strachu chodzenia po polskich ulicach!
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.