Tȟašúŋke Witkó

Odwrócone ostrze

Odwrócone ostrze
Tȟašúŋke Witkó

Schyłek rządów Leonida Breżniewa, krótkie władanie Jurija Andropowa i nieco ponad rok zasiadania na kremlowskim tronie Konstantina Czernienki, to był zły czas dla Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich.

Armia krwawiła w Afganistanie, zasysając z przestarzałej gospodarki miliardy rubli i oddając w zamian jedynie trumny z ciałami młodych sołdatów. Dowódcy grup wojskowych stacjonujących przy granicach państw Europy Zachodniej, domagali się coraz więcej nowoczesnego sprzętu i rekruta, warunkując tym utrzymanie zdolności do ruszenia pancernym walcem w kierunku Oceanu Atlantyckiego. W satelickiej, ale niepokornej Polsce junta musiała wyjechać czołgami na ulice, by zdusić wolnościowy karnawał.
Do tego, w dalekim Waszyngtonie, na fotelu posadowionym w Gabinecie Owalnym zasiadł twardy eksaktor, który wprowadził moskiewskich satrapów w kosmicznie kosztowny i zarazem ślepy zaułek, zwany „gwiezdnymi wojnami”. Ponieważ nieszczęścia chodzą parami, toteż Ronald Reagan znakomicie porozumiewał z brytyjską premier, Margaret Thatcher, tworząc w ten sposób duet dla Sojuza śmiertelny. No, może nie tyle uśmiercono „imperium zła”, co wymuszono na nim przejście w stan hibernacji. Po latach okazało się, że brak zagrożenia spowodował skarłowacenie gatunku światowych przywódców i dzięki temu Rosja stała się znów niebezpieczna dla wszystkich – nastąpiło odwrócenie ostrza.

Odwrócone ostrze niebezpiecznie zbliża się do ukraińskich granic i nikt nie wie, czy jest to kolejna gra Władimira Putina, obliczona w wymuszenie ustępstw głów państw demokratycznych, czy faktyczne przygotowanie do inwazji. Gdybym dziś miał wskazać architektów zaistniałej sytuacji i sprokurować przeciwko nim akt oskarżenia, to poczesne miejsce na jego kartach zajęłaby Angela Merkel. Jej nieodpowiedzialna polityka i próby zbudowania w Europie czegoś na kształt kolejnej Wielkiej Rzeszy, doprowadziły do podania Rosji finansowej kroplówki w postaci sutych wypłat za kopaliny.

Już latem 2018 r., podczas szczytu NATO w Brukseli, 45. prezydent Stanów Zjednoczonych, Donald Trump opisał paradoksalną sytuację, w której Niemcy płacą Federacji Rosyjskiej za gaz, a ta przeznacza pozyskane środki na budowę czołgów, przed którymi broni Berlina armia USA. Zdecydowany Amerykanin poszedł dalej i przyczynił się do nałożenia sankcji na podmioty gospodarcze partycypujące w budowie gazociągu Nord Stream 2, co znacznie spowolniło proces założenia energetycznej pętli na szyję podstarzałej i gnuśnej części Starego Kontynentu.

Stary Kontynent, wyłączywszy dawne kraje „demokracji ludowej”, nie zdaje sobie sprawy z ciężaru rosyjskiego buta, jaki kremlowski władyka chce mu postawić na karku. Nadchodząca zima, rosyjski szantaż gazowy i koncentracja wojsk w pobliżu granicy z Ukrainą, nie napawają optymizmem. Jeśli wybuchnie wojna na Wschodzie i poleje się krew, to winę za tragedię ofiar należy przypisać kolejnym, nieudolnym i nieliczącym się z nikim gabinetom Frau Bundeskanzlerin. Dokładnie tak trzeba przedstawić sprawę na arenie międzynarodowej, zanim Berlin wytworzy swoją narrację i zacznie obwiniać o to wszystkich dookoła. Nasza

dyplomacja musi włożyć w podobne działanie wiele wysiłku, zanim i nas dosięgnie rosyjskie, odwrócone ostrze.

Howgh!

Tȟašúŋke Witkó

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.