Paweł Kowal

Od Krakowa do Brukseli: Winter is coming

Od Krakowa do Brukseli: Winter is coming
Paweł Kowal

Motto przewodnie serialu „Gra o tron” jest dzisiaj także opowieścią o zbliżającej się zimie w obliczu wojny. Zimie, jakiej, śmiało możemy to powiedzieć, nie było od II wojny światowej. Winter is coming to także ulubiona ostatnio fraza prezydenta Ukrainy W. Zełenskiego.

To w jego ustach po prostu skrót myślowy, który oznacza, że jeśli chodzi o losy tej wojny, wiele rozstrzygnie się jeszcze tej zimy, a co za tym idzie, stawką są losy Europy środkowej, a może nawet szerzej, Zachodu, jaki znamy.

Putinowi nie powiodła się mobilizacja 300 tysięcy poborowych. Było to do przewidzenia. Nie staną więc młodzi Rosjanie (a często nie Rosjanie, tylko Buriaci, Jakuci czy Dagestańczycy) na granicy i nie zajmą z krzykiem urrra na ustach Kijowa. Nie będzie scenariusza, który znamy z filmów. Pod byle pretekstem Rosjanie przerywają mobilizację, bo chociażby w Moskwie próby zaciągnięcia młodzieży do wojska kończyły się gorszącymi polowaniami z nagonką na chłopaków, którzy może i sobie malowali złowrogie putinowskie Z na samochodach, może lajkowali wielkoruskie wpisy w mediach społecznościowych, ale swego młodego życia nie chcieli oddawać za Putina.

To nie branka Putina rozstrzygnie losy tej wojny i nie atomowe strachy. To zima jest największym wyzwaniem. Putin chce teraz zagłodzić Ukrainę - jak Stalin albo Hitler. Gra spichlerzem Europy nie jest rzeczą nową. Putin chce też zamrozić Ukrainę, ale także cały Zachód. Czy obywatele Polski, a także Niemiec, Francji czy Holandii zrozumieją, że warto, by tej zimy było chłodniej, ale nasz zachodni świat, który także Polacy zdążyli już polubić, nie dał się tyranowi?

Putin liczy na taki scenariusz: pod wpływem wysokich cen energii zaczynają się na Zachodzie protesty. Wtedy do gry wkraczają jego ludzie z Putinternu: Berlusconi, Sijjarto, Le Pen i tłumaczą skołowanym Europejczykom, że „to wszystko przez Ukrainę”. Liczy Putin, że kryzys energetyczny przejdzie w społeczny i polityczny i przyniesie wzmocnienie jego wpływów na kontynencie.

Widzi oczami szalonej wyobraźni upadające rządy na Zachodzie i swoich zachodnich kolegów od wódki u władzy.

A my? Patrzymy na bombardowane domy Bachmutu i innych ukraińskich miast. Ruszają zbiórki odzieży dla Ukraińców, bo wiele elektrociepłowni nie będzie tej zimy działało, i myślimy, czy jako Europejczycy zdamy „egzamin Putina”, którego istotą jest odpowiedź na pytanie, czy wytrzymamy, gdy będzie kilka stopni chłodniej jednej zimy i czy damy radę pomóc najbiedniejszym w zakupie dwóch ton węgla.

Paweł Kowal

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.