Paweł Kowal

Od Krakowa do Brukseli. W tle debaty o biurku

Od Krakowa do Brukseli. W tle debaty o biurku
Paweł Kowal

W USA prezydent Andrzej Duda podpisał z prezydentem Donaldem Trumpem polsko-amerykańską deklarację. Dobrze, że została podpisana. Sensację wzbudziło miejsce podpisania: biurko zajmowane przez prezydenta USA.

W deklaracji nie ma istotnych nowych rzeczy w relacjach polsko-amerykańskich, nie jest to przecież także umowa międzynarodowa. Na podstawie tej deklaracji nie powstanie baza amerykańska w Polsce ani nie zwiększą się obroty handlowe - podpisywanie takich dokumentów to element rutyny w relacjach pomiędzy zaprzyjaźnionymi krajami. Nie ma też sensu poświęcać ani minuty więcej uwagi niedoróbce protokolarnej związanej ze sposobem podpisywania dokumentu. Dziwne, że organizatorzy wizyty, skoro go już zredagowali, zrezygnowali z uroczystego podpisania, ceremonii, która byłaby dodatkowym obrazkiem dla spragnionej newsów opinii publicznej.

W tle pojawiło się pytanie o bezpieczeństwo Polski. Poważnym zgrzytem zaczyna być dla polskiego rządu polityka Węgier. Nikt nie chce tego powiedzieć otwarcie, że jest z węgierską polityką problem, bo przez kilka lat przekonywano nas i sam w to wierzyłem, że mamy z bratankami znad Balatonu podobne cele. W deklaracji z Waszyngtonu podpisanej przez prezydentów jedna kwestia zwraca uwagę: zmiana tonu w sprawie Gazociągu Północnego. Przez kilka tygodni Donald Trump przekonywał, że ten gazociąg to błąd i utyskiwał na Niemcy i osobiście Angelę Merkel za to, że dopuścili do jego budowy. W pewnym momencie pojawiły się wręcz informacje, że administracja amerykańska zamierza obłożyć sankcjami firmy, które budują gazociąg. Deklaracja rozwiewa te spekulacje. Donald Trump nie zamierza faktycznie walczyć z Gazociągiem na tym etapie, amerykańscy eksporterzy zaczynają dogadywać się z niemieckimi odbiorcami na zakupy gazu w Stanach. Deklaracja z Waszyngtonu mówi o walce z projektami, takimi jak Gazociąg Północny (sam ten gazociąg niejako zostawia na boku). Dokładnie w czasie, gdy prezydent RP spotykał w Waszyngtonie prezydenta USA, premier Orban zapewniał na Kremlu o tym, że współpraca energetyczna z Rosją układa mu się wyśmienicie. Dołóżmy do tego jeszcze jedną okoliczność: Węgry faktycznie zignorowały szczyt Trójmorza w Bukareszcie. Prezydent Węgier nie dojechał - podobno zepsuł się samolot, a delegacja węgierska nie przystąpiła do deklaracji o finansowaniu wspólnych projektów.

Strategicznie patrząc problem z wizytą w Waszyng-tonie nie tkwi w postawie prezydenta Dudy ani nawet w polityce prezydenta Trumpa. Gdzieś w tle dyplomatycznego szumu falban kształtuje się nowy polityczny ład, który dla Polski będzie bardzo trudny.

Paweł Kowal

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.