Paweł Kowal

Od Krakowa do Brukseli. Trzeba umieć być hubem

Od Krakowa do Brukseli. Trzeba umieć być hubem
Paweł Kowal

Tyle się nagadali ministrowie polskiego rządu, że „jesteśmy hubem” dla Ukrainy. My jako opozycja mówimy: trzeba więcej, bądźmy nie tylko hubem, ale i partnerem w odbudowie Ukrainy. A tutaj rząd właśnie pokazał, że nawet hubem nie możemy być z taką władzą. Zaczynamy od trudnego słowa „hub”. Z języka angielskiego, w tej interpretacji w kontekście wojny - to będzie coś więcej niż magazyn, także miejsce przeładunku, miejsce magazynowania, do którego można łatwo dotrzeć drogą lotniczą, morską lub koleją. Hub to więc przestrzeń dobrze skomunikowana ze zdolnością do magazynowania i transportu.

Sprawa zboża z Ukrainy, o której już tutaj pisałem, to jeden z najlepszych przykładów polityki od ściany do ściany z potencjalnie niewyobrażalnymi stratami dla Polaków. Jednego dnia proponujemy Ukrainie nowy rozdział w historii i współpracy, jak było podczas wizyty Zełenskiego, następnego okazuje się, że niespodziewanie zamykamy im granicę. Straty z ubiegłotygodniowej decyzji polskiego rządu o blokadzie granicy z Ukrainą są wręcz niewyobrażalne.

Pierwsza - wiąże się właśnie z ambicją bycia hubem. Polska ma unikatową szansę przejąć część transportu poprzez Morze Czarne i uzyskać na rozbudowę infrastruktury transportowej dodatkowe środki, najlepiej z UE. Polacy mają szansę na dodatkowe miejsca pracy i zarobek. Co robi rząd? Ogłasza, wszystkim, którzy obserwują, co się dzieje na wojnie Rosji z Ukrainą i wokół wojny, że nie daliśmy rady przetransportować ukraińskiego zboża nad Bałtyk. Już widzę wszystkich zazdrośników w Europie i Ameryce, którzy szepczą pod nosem: a mówiliśmy, że Polska „nie da rady”?

Druga kwestia: mówili członkowie rządu, że jesteśmy w kontekście rosyjskiej wojny przeciwko Ukrainie w jednym szeregu z USA, Wielką Brytanią, Unią Europejską. Tyle że z głupia frant pisowcy ogłosili blokadę handlową i zaraz się okazało, że tak naprawdę to my jesteśmy w jednym szeregu nie z Ameryką, ale tylko z Węgrami i Słowacją.

O politycznych skutkach zabaw władzy PiS z ukraińskim zbożem już nawet nie piszę: od roku świat patrzy zdumiony na postawę polskiego społeczeństwa, powstanie humanitarne w Polsce w celu pomocy uchodźcom. Co na to władza? Ogłasza blokadę handlową państwa, z którego przyjęliśmy ponad 6 milionów uchodźców, którzy uciekają przed rosyjskimi bombami i rakietami. A wiecie, jak działa „przestrzeń informacyjna”? Dla wielu ludzi, także ekspertów, ostatnią informacją z Polski będzie, że „Polska i Węgry” przeciwko napadniętemu sąsiadowi wprowadziły blokadę granicy. Wiecie, ile osób użyje potem tego argumentu, szczególnie takich, co będą bronić swojej błędnej polityki wobec Putina, przykładowo w Niemczech czy we Francji?

Ktoś powie, że właśnie odblokowana. No właśnie, okazało się, że jednak jest sposób, żeby zboże przewieźć bez sprzedawania w Polsce nad Bałtyk. Można? To po co było to wszystko? Eh...

Paweł Kowal

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.