Od Krakowa do Brukseli. Syndrom jaśniepanów

Czytaj dalej
Paweł Kowal

Od Krakowa do Brukseli. Syndrom jaśniepanów

Paweł Kowal

Europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski oznajmił nagle, że może najlepiej zrezygnować z pieniędzy europejskich - Krajowego Planu Odbudowy. Jak to łatwo rzec z pozycji wpływowego polityka obozu władzy: rezygnujemy. Tak samo łatwo premierowi Morawieckiemu udawać, że to nie jego wina, że analogiczne pieniądze dostali już prawie wszyscy w Europie.

Jak to jest, że Francuzi, Hiszpanie czy Czesi chociażby środki wzięli - już je wykorzystują, a dla nas stanowią one jakieś „zagrożenie”? Czy Polskę kolejny raz w historii stać na to, by powiedzieć: nie chcemy takiego tempa rozwoju jak na Zachodzie? Czy obywatele naszego kraju są gorsi od zachodnich a polityczna elita w imię swoich gier i uprzedzeń ma prawo powiedzieć w imieniu milionów Polaków „nie”? Kto im dał do tego prawo? Szczególnie że władza przez miesiące sama przekonywała, że środki te są bardzo potrzebne - chociażby na reformy w służbie zdrowia czy sektorze energetycznym, czyli dokładnie w tych sektorach, o których dzisiaj ludzie mówią przy stole.

Posłanki i posłowie PiS mogą nie wiedzieć, jak wielu ludzi - szczególnie po pandemii - ma kłopoty z dostępem chociażby do diagnozy onkologicznej lub zabiegów szpitalnych. Taka jest Polska z perspektywy Krakowa, Myślenic, Przemyśla i wielu mniejszych miast. Taki jest czas. Może z wysokości stołków władzy tego nie widać.

W pewnym sensie w tym „rezygnowaniu” z pieniędzy dla Polski chodzi o to samo, co ze słynną radną Jacyną Witt z Pomorza Zachodniego. Ona tylko pokazała się na polu golfowym z komentarzem na Twitterze, jaką to ona jest „elitą” i z domysłem jak dużo jej wolno. To rezygnowanie przez europosła to Jacyna Witt do kwadratu: jaśniepaństwo rządzący za nas mówią, że „im nie potrzeba”. Im nie potrzeba, oni sobie poradzą - a my nie dostaniemy. Syndrom jaśniepanów umościł się w głowach działaczy PiS od radnych po europosłów. Każde nagabywanie na ulicy polityków PiS kończy się chodzeniem przez nich z kohortami ochrony i opowieściami, jaki lud niewdzięczny.

Jeśli się kiepsko rządzi przez siedem lat, to ludzie będą krytykować - w sprawie tego właśnie Krajowego Planu Odbudowy było z pięć zwrotów akcji po stronie władzy, że dobry i potrzebny, i „sukces władzy”, a potem, że ogranicza suwerenność i tak w kółko już dwa lata. Polki i Polacy widzą tę politykę i nie dają się wkręcić, że to „wina Tuska”. Johnson potrafił się zatrzymać na ulicy i pogadać z politycznym przeciwnikiem - u nas każde pytanie do władzy odbierane jest jako atak na nią - demokracja jaśniepanów w wersji środkowoeuropejskiej. Ale jest tego syndromu jaśniepańskiego jedna dobra strona: zawsze w naszych stronach zwiastuje jedno: koniec złej władzy. Blisko, coraz bliżej.

Paweł Kowal

Komentarze

1
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

piotr


Pan jaśniepan Paweł Kowal, były członek PIS, po raz kolejny postanowił się podlizać Polakom i kolejny raz przestrzelił. Powiem więcej, to że spudłował, to jego problem, zwłaszcza że jest to typowy przykład friendly fire. "Dziennik Polski" raczej nie wpada do rąk sympatyków prawdy objawianej im przez tak zwane niezależne media ("GW", TVN i okolice). A zatem adresatem tekścików p. Kowala są głównie sympatycy, jeśli nie PIS-u, to stojący po prawej stronie sceny politycznej. I, co P. Kowal ma im do powiedzenia. Nic innego, co trąbią 24 godziny na dobę przyjazne mu media. Od nich można ja się dowiedzieć, jak zdeprawowany, schyłkowy obóz władzy, nic nie umie, nic nie wie, nic nie potrafi, niszczy wszystko, czego się dotknie, jest przy tym oderwany od rzeczywistości oczywiście w odróżnieniu od zwolenników PO, kompetentnych, merytorycznych, jak przysłowiowa poseł PO, wiceminister finansów I. Leszczyna, polonistka z wykształcenia. Nie to, co totalna opozycja, której świetlanym przedstawicielem jawi się p. Kowal. Wprawdzie od 7 lat nie potrafi napisać programu, ale zapewne to uczyni, jak zapowiada, gdy tylko wygra przyszłe wybory. Po co robić to teraz, nie mając tej pewności. Wystarczy tylko wykorzystywać błędy (któż ich nie robi?) partii rządzącej, nieudane działania, w których zresztą spory udział ma PO, wspierana przez neobolszewickich komisarzy i sędziów z Brukseli i Luksemburga. Może też oczywiście liczyć na przyjaznych sędziów, czuwających, aby włos z głowy nie spadł członkom i sympatykom PO, zwłaszcza tym, którzy popadli w konflikt z prawem, nawet jeśli ciążą na nich zarzuty korupcyjne, nie mówiąc już o zwykłych bandytach, plujących, szczujących na ulicy zwolenników PIS. P. Kowal, to klasyczny przypadek osoby, która nie dostrzega belki w swoim oku, w oku swojej partii, zamykając oczy i głowę na przypadki ordynarnych, wulgarnych, często bandyckich wystąpień sympatyków PO wobec tych, którzy ośmielają się popierać rządzących. Jak to P. Kowal ma w zwyczaju, popada P. Kowal w śmieszność, gdy wytykając otwartość polityków PO w kontaktowaniu się ze społeczeństwem, w odróżnieniu oczywiście od PIS, sięga po przykład brytyjskiego premiera B. Johnsona. Balcerowicz musi odejść, wieszczył A. Lepper. Blisko, coraz bliżej, rzecze niezmiennie P. Kowal, nie wyjaśniając bliżej do czego, bojąc się zapewne, że spadnie na niego, jak na głowę posła Lenza groźba nie wpisania na listę wyborczą, gdyby nie daj Boże powiedział prawdę. P. Kowal woli zaklinać rzeczywistość. Myślenie życzeniowe jest bliskie wróżbitom, politykom i tym spośród naukowców, którzy ponad rzetelną wiedzę, rzetelność badawczą, o standardach etycznych nie wspominając, wybierają gaworzenie. Może tak, może nie, pożyjemy, zobaczymy. Felieton, to oczywiście nie miejsce na analizy politologiczne, ale też można by się spodziewać tych cech od naukowca, za jakiego się P. Kowal uważa, niestety ponad nie stawia swój i partyjny interes.
Ps. Czy doprawdy nie czas, aby się rozstać z tym panem? Nie dlatego, że złorzeczy, bajdurzy, opowiada duperele, ale dlatego, że ten pan, odmawia prawa narodowcom do świętowania Powstania Warszawskiego. Pewnie nie czytał Woltera, który deklarował, że będzie bronił prawa do wygłaszania przez innych opinii mu niemiłych, ale powinien słyszeć, że narodowcy, byli jedną z większych formacji biorących udział w powstaniu, że to nie faszyści, a po prostu ludzie, kochający swoją ojczyznę, inaczej niż członkowie PO. Nie daj Boże, aby P. Kowal i jego gwardia wygrała wybory w przyszłym roku. Zgotują nam istne piekło na ziemi. Wszystkiego, co im niemiłe zakażą, przeciwników politycznych wyeliminują z życia publicznego, o wszystkich obietnicach zapomną, odbiorą wszystkie "przywileje" nadane ludziom przez byłą? władzę. Wtedy wyjdzie prawdziwe jaśniepaństwo, smakoszy ośmiorniczek, miłośników podróżowania samolotami, aby nakarmić psa itd. itp.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.