Paweł Kowal

Od Krakowa do Brukseli. Pogubieni

Od Krakowa do Brukseli. Pogubieni
Paweł Kowal

Podobno w rządzie się pokłócili już o wszystko: o wiceministra rolnictwa, co dostał w prezencie ciągnik, o to kto zawalił sprawę KPO, czyli unijnych środków, których Polska nie dostała oraz o to, jak funkcjonuje Trybunał Konstytucyjny i o jego orzeczenia. Władza się pruje po siedmiu latach jak stary worek i widać to na każdym kroku. A politycy obozu władzy wyraźnie pogubieni.

Tydzień temu premier Mateusz Morawiecki występował na ważnej konferencji w Kijowie. Witany był tam jako szef rządu państwa, które jest jednym z najważniejszych członków nieformalnej koalicji antyputinowskiej. Z punktu widzenia Ukraińców Mateusz Morawiecki po prostu reprezentuje państwo, którego obywatele bez dyskutowania podali Ukrainie dłoń po 24 lutego tego roku. Za mówcami, w tym za premierem, który siedział obok prezydenta W. Zełenskiego organizatorzy wyświetlali fragmenty ukraińskiego nieba ze wszystkich obwodów państwa. Niebo w przeważającej mierze było spokojne.

Na niektórych z plazm pojawiały się jednak czerwone sygnały – zawsze tam dokąd akurat nadlatywały rosyjskie rakiety. Tak to sobie organizatorzy wymyślili, żeby uświadomić gościom konferencji, że siedzą w sercu stolicy kraju, który praktycznie stale jest na celowniku sąsiada. W kuluarach konferencji nastroje były z godziny na godzinę lepsze, bo właśnie przychodziły informacje o kolejnych sukcesach Ukraińców na wschodzie i południu kraju oraz o tym, że szansa na wykurzenie Rosjan wzrasta. I właściwie wszystko byłoby dobrze, gdyby nie pytanie do premiera Polski o relacje z instytucjami europejskimi. Rzeczowa dyskusja o zagrożeniu ze strony Rosji została znienacka przerwana złowrogą opowieścią o tym, że złe są liberalne media, że sędziowie w Polsce postkomunistyczni a najgorsza Komisja Europejska.

Niby premier opowiadał podobne rzeczy co w ostatnim czasie Z. Krasnodębski, R. Legutko i wielu innych Pisowców. Tu jednak bolało bardziej. Jaki jest sens gardłowania za granicą, ze polski rząd nie radzi sobie w Brukseli? Czy inny przywódca dużego europejskiego kraju pozwoliłby sobie na podobną historię? Zakrawało na absurd opowiadanie Ukraińcom w tym samym czasie, gdy leciały na nich rosyjskie rakiety jaki Zachód jest niedobry.

Siedziałem coraz bardziej wbity w fotel, bo z minuty na minutę coraz wyraźniej rozumiałem, że on to mówi do swoich koleżanek i kolegów z rządu w Polsce, żeby nie było „że jest miękki dla UE”. Zrozumiałem, że nadaje z Kijowa do Warszawy w ramach tej samej kłótni, co zwalnianie ministra Kaczmarczyka i ich swary o wszystko a w zasadzie o pieniądze. Że premier musi to powiedzieć zawsze i wszędzie, bo jeszcze ktoś nie usłyszy w Warszawie, lub powiedzą, że się nie odgryzł.

I tak sobie pomyślałem, ze szkoda tej naszej Polski, naszego społeczeństwa, ofiar ludzi i nadziei na zmianę, jeśli wszystko już ma być przerobione na te swary w kraju i za granicą. Im szybciej to się zmieni tym lepiej.

Paweł Kowal

Komentarze

3
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

piotr

Felietoniszcze nr 99999999 P. Kowala jest nudne jak zwykle, bo po prostu P. Kowal jest przewidywalny, i w zasadzie nie ma nic mądrego do powiedzenia, w odróżnieniu od innych profesorów-felietonistów w „DP”. Właściwie mógłbym machnąć ręką, i powiedzieć, jak jeden naukowiec o Putramencie, szkoda atrament na ten Putrament. Ale, nic to, wykorzystam ostatnie dni, tygodnie, może miesiące wolności, bo później będzie za późno. Czytanie tekścików P. Kowala ma paradoksalnie sens, w czym przekonał mnie inny felietonista „DP”, M. Mamoń, przytaczając anegdotę o Żydzie regularnie czytającym goebelssowskiego „Stuermera”. Nie można wprawdzie zbyt wiele lub wcale się dowiedzieć, ale można się zapoznać ze stanem psychicznym samego P. Kowala, a na jego przykładzie, totalnej opozycji, dowiedzieć się, co knuje totalna opozycja, na co peowscy propagandyści zwracają szczególną uwagę.
P. Kowal, najpewniej, gdyby nie było PIS, to by wymyślił sobie neo-PISi będzie z nim polemizował, bo też wszystko, co złe, z Pisem mu się kojarzy, nie dziwota, że i tym razem połączył Ukrainę z Pisem. To, że piernik nic nie ma do wiatraka, to mało ważne. Ważne, że można się po raz kolejny przyczepić do psiego ogona, tym razem do premiera Morawieckiego, za to, że będąc na Ukrainie, mówił o odpowiadając na pytanie dziennikarza, o zagrożeniach płynących dla polski ze strony liberalno-lewicowych mediów oraz brukselsko-luksemburskich uzurpatorów. Według P. Kowala nie wolno o tym mówić za granicą, to prawie przestępstwo, wolno natomiast totalnej opozycji szkalować Polskę za granicą na każdym kroku. Ot taki Kali Kowal w pełnej krasie. Czytając myśli wiekopomne p. Kowala można się dowiedzieć też, że P. Kowal myśli, że P. Kowal wbity w fotel, coś tam rozumie, i że wzbiera w nim nadzieja na szybka zmianę. Doprawdy myśli godne profesora. I jak zgrana płyta, Pis to, Pis tamto, Pis to całe zło, a lekiem na to zło, PO. Przy okazje nie zapomina, aby odczłowieczyć, któregoś ze swoich przeciwników, obrzucając ich jakimś epitetem. Tym razem z nazwał pisowcami czcigodnych profesorów, R. Legutkę i Z. Krasnodębskiego. A, co, a jak. I tak wkoło Macieju, pewnie za tydzień znowu podzieli się P. Kowal ze swoimi obsesjami, stanami maniakalnymi, pewnie znowu pokaże swoją zajadłą twarz. Do usłyszenia za tydzień! A nuż P. Kowal, napisze, co zrobił dobrego dla Polski, będąc wiceministrem w MSZ, albo też zdradzi choćby fragment nieznanego nadal programu swojej nowej partii?

piotr

Jak zbudować z wybranych, oderwanych od siebie faktów, przekaz dnia, w dodatku natchnąć w głoszone słowa choćby odrobinę wiary? Całkiem prosto, wystarczy być politologiem, byłym członkiem PIS, osobą, która więcej czasu spędza w studiach radiowych i telewizyjnych niż na Wiejskiej, nie mówiąc już o domu, czyli wystarczy być Pawłem Kowalem. P. Kowal na propagowanie totalnej opozycji upodobał sobie, nie media opozycyjne, przyjazne mu ze wszech miar, ale jedno z mediów „reżimowych”, „Dziennik Polski”. Regularnie, co tydzień zaklina tu rzeczywistość, wyraża pobożne życzenia, itd. Z uporem godnym lepszej sprawy przekonuje samego siebie i swoich wyznawców, że już wkrótce odejdzie znienawidzona przez niego władza, i nastąpią po niej jaśnie oświeceni, którzy przez następne 8 lat, tak jak to wcześniej czynili (20076-2015), po uprzednim strząśnięciu pisowskiej szarańczy, w tym odebraniu przywilejów przez nich nadesłanych, obsadzeniu czego się tylko da swoimi , czyli członkami rodziny, znajomymi, kochankami itd., przejdą do wdrażania reformy emerytalnej (praca aż do śmierci), odbiorą resztę zasiłku pogrzebowego, może będzie mowy oczywiście więcej o programach socjalnych, o „rozdawnictwie pisowskim”, bo przecież pieniędzy będą potrzebne dla swoich. Jednym słowem, będą realizować jedyny i główny punkt swojego programu, żeby było, tak jak było. Czeka na zatem powrót do przeszłości. P. Kowal, dr hab. zresztą, powinien wiedzieć, że przecież nie wchodzi się drugi raz do tej samej rzeki.
Co będzie w tej alternatywnej rzeczywistości robił P. Kowal? Obawiam się, że nic, podobnie jak jego szef, D. Tusk, to znaczy nic konkretnego, nic przynoszącego korzyści społeczeństwo, bo że zadba o siebie, nie mam wątpliwości. Pewnie dalej będzie dzielił swój czas pomiędzy Wiejską, wykłady, pisanie wiekopomnych książek, nudne rozmowy w zaprzyjaźnionych studiach radiowych i telewizyjnych. Będzie się nudził. Nie będzie PISu i jego reprezentantów. Jego partia matuszka zapewne wyeliminuje, albo przynajmniej zneutralizuje jej członków i sympatyków, wprowadzi medialny zamordyzm, zamknie całkowicie media publiczne przed nimi, co zresztą zapowiada bolszewicka komisarz Jourova. Nie będzie musiał się wysilać, wyzłośliwiać, stawiać pełne jadu pytania, niegodne cywilizowanego człowieka, prawie profesora, jak: Czy Macierewicz, to świr, hochsztapler a może agent?

amsze

To wszystko prawda, tylko że na drugiej (rządowej) szali są "kupowane głosy" za podarowane pieniądze i groźby, że ich się nie otrzyma jak tylko zagłosujesz "na Tuska". I ciemny lud to kupuje. Pieniądze nie śmierdzą.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.