Paweł Kowal

Od Krakowa do Brukseli. Nie było braw

Od Krakowa do Brukseli. Nie było braw
Paweł Kowal

Długi czas wśród niezależnych obserwatorów, dziennikarzy, a nawet polityków opozycji mówiło się tak: Błaszczak przynajmniej rzadko wdaje się w polityczne pyskówki, przynajmniej jest poważny. Wicepremier, a co najważniejsze - minister obrony budował mozolnie swoją pozycję polityka poważnego, który zajmuje się relacjami z sojusznikami i układaniem wojennych spraw - w sensie reprezentowaniem Polski w różnych formatach koalicji wolnego świata zwanej też koalicją antyputinowską.

Nawet krytycy rządzącego Polską establishmentu, przykładowo ci za oceanem, mówili, że Błaszczak to jest „poważniejszy” od innych. Tak było aż do sprawy z (prawdopodobnie ruską) rakietą, która wleciała do Polski 16 grudnia 2022 r.

Być może to jej resztki znalazła pod Bydgoszczą dama na koniu wiele miesięcy później. Mariusz Błaszczak mógł w tej sytuacji stanąć przed opinią publiczną i powiedzieć prawdę - była to jedna z tych sytuacji w polityce, kiedy została już tylko prawda i pewnie ludzie by jakoś przyjęli. M. Błaszczak powinien był to zrobić ze względów honorowych, ale też ze względu na poczucie bezpieczeństwa obywateli. Polacy mają przekonanie, że nasze zaangażowanie w koalicji przeciw Putinowi rodzi niebezpieczeństwa: nic zatem dziwnego nie ma w tym, że chcą przynajmniej wiedzieć, „jak było”, żeby się mniej bać.

Minister wybrał dziwną drogę wyjaśniania sprawy: stanął na konferencji prasowej, czytając coś nieudolnie z kartki miętolonej w ręce. Sprowadzało się to do atakowania prawdopodobnie Bogu ducha winnego generała, dowódcy operacyjnego, który zresztą został mianowany już za PiS-u. Milczący dotąd Błaszczak, delfin obozu władzy jako minister obrony narodowej zaczął atakować oficera. Każdy, kto cokolwiek rozumie z historii Polski wie, że jest to tragiczna metoda budowania swojej pozycji politycznej. Inaczej się skończyć nie mogło- poparcie dla ministra Błaszczaka spadło od razu o 8 punktów procentowych, czyli bardzo dużo.

Teraz minister Błaszczak się obraził, że posłowie złożyli wobec niego wotum nieufności. A, przepraszam, co mieli zrobić po tym wszystkim? Laurkę z otwieranym okienkiem z kwiatuszkiem i wierszyk napisać? Dzieciuchowania ciąg dalszy: minister obrony pogniewany na posłów nie przychodzi na spotkanie komisji obrony w Sejmie, bo nie było braw? Ech...

To jedno się zmieni po wyborach jesienią: Sejm ma być sejmem, posłowie opozycji nie są od klaskania, ale od zgłaszania wątpliwości, to sejm kontroluje rząd, a nie odwrotnie a już tak całkiem po prostu - człowiek, któremu podlega bezpieczeństwo państwa, nie może zwiewać przed trudnymi pytaniami posłów.

Paweł Kowal

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.