Paweł Kowal

Od Krakowa do Brukseli. Co oni mają z tą Unią?

Od Krakowa do Brukseli. Co oni mają z tą Unią?
Paweł Kowal

Co oni mają z tym atakowaniem Zachodu? Latem słuchałem premiera Morawieckiego w Kijowie, jak nadawał na Unię Europejską: „co złe to Unia”. Siedział w podziemiach hotelu w centrum stolicy Ukrainy, za jego plecami na specjalnej tablicy zaznaczone były regiony, w które aktualnie uderzały ruskie bomby. Ukraińcy, którzy marzą o wejściu do Unii, patrzyli z nieskrywanym zdziwieniem. Teraz znów słyszę, jak premier nadaje na Unię, tym razem w Waszyngtonie. Wiecie, co jest najgorsze?

Że premier chyba naprawdę myśli, że w Ameryce to się cieszą, jeśli ktoś traktuje Brukselę jak siedlisko zła. On naprawdę myśli, że za granicą to jest wielki szpan poopowiadać dodatkowo głupoty o swoim kraju, przykładowo o tym, jacy to „postkomunistyczni” są polscy sędziowie. On naprawdę myśli, że dezawuowanie Europy i Polski ma jakiś szczególny sens, że się w ten sposób komuś przypodoba.

Prawda jest taka: prezydentura Bidena jest zbawieniem dla Polski. Tylko można sobie wyobrazić, co by było, gdyby w tych niespokojnych czasach prezydentem był Trump. Ale przecież obecny rząd w pełni obstawiał zwycięstwo Trumpa w wyborach, a prezydent zwlekał z gratulacjami dla Bidena. Piszę o tym nie po to, żeby „wypominać”, a po to jedynie, by pokazać, jak bardzo polityka rządu jest od ściany do ściany. Jak bardzo w trudnych czasach potrzeba stabilności.

Można powiedzieć, że prezydentura Bidena spadła rządowi PiS jak manna z nieba. Ale przecież gra się jeszcze toczy. Przecież Putin liczy wciąż na ponowne uruchomienie Nord Streamu, ciągnie wojnę na Ukrainie, pomimo że słabo mu idzie. Putin obstawia wariant, że Europa się zachwieje, że oprócz Orbana powstanie chociaż jeden jeszcze prorosyjski rząd w UE, który zacznie skuteczniej blokować politykę wspierania Ukrainy.

To, co dzisiaj jest trudne do wyobrażenia, może się przecież zdarzyć - tym bardziej wariowanie na punkcie Unii Europejskiej przez rząd jest szkodliwe. W listopadzie 2022 r. Jarosław Kaczyński snuł rozważania, jak to moralnie słusznie byłoby wystąpić z Unii. UE ma swoje wady, z instytucjami UE warto wchodzić w zwarcia i je krytykować, ale jeśli w polityce obowiązują zasady moralności, to nie ma dzisiaj nic bardziej niemoralnego niż snuć rozważania o odpiłowaniu Polski od Zachodu, czyli wystąpieniu z Unii. Jeśli w czasie, gdy na ukraińskie miasta, czasami zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od granicy Polski spadają rosyjskie bomby, ktoś oferuje Polakom wychodzenie z Unii, to oferuje swoim obywatelom więcej strachu, więcej ryzyka i jeszcze więcej niestabilnej polityki. I nie da się tego usprawiedliwić interesem partii, która chciałaby być jedyną słuszną.

Paweł Kowal

Komentarze

13
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

ozbychu1

Ale p Kowal przynajmniej krytyki sie nie boi ,a artykuł z p.Terleckim po ...zapłaceniu.

piotr

Wydaje mi się, że problemem Pawła Kowala jest przyjęta pozycja wobec naszych partnerów(?). Paweł Kowal z chwilą, gdy przestał być pisowcem, i został peowcem, a może wcześniej, tylko się ukrywał, padł na kolana i do tej pory z kolan nie wstał, co uniemożliwia mu spojrzenie do góry, w tył, w przód tylko w graniach postrzegania. Tym tłumaczyłbym sobie czołobitność, jaką zajmuje wobec prezydenta Johna Bidena, do 24 lutego 2022 zwolennika resetu stosunków z Rosją oraz zniesienia embarga na Nordstream 2. Niechęć do Trumpa jest, jak sądzę genetyczna, i nie ma znaczenia, co Trump teraz mówi o Rosji. Porównując prezydenturę Trumpa z Bidenem z polskiej perspektywy, nie można wydać jednoznacznej oceny negatywnej Bidenowi, ale też byłbym daleko od zachwytów, zwłaszcza po jego nijakim wystąpieniu w Warszawie, która mu się pomyliła z Kijowem. W pamięci pozostanie natomiast płomienne przemówienie Trumpa, który z godnością wszedł do mównicy, nie udając jak Biden skaczącego nastolatka, a potem z godnością, z sympatią, a przede wszystkim ze znajomością polskich spraw, przemawiał, a serce rosło z każdym jego słowem.
Służalczość wobec Unii Europejskiej właściwie trudno zrozumieć, w świetle antypolskiej polityki Parlamentu Europejskiego, Komisji Europejskiej i Trybunału w Luksemburskiej. No chyba, że chcą nas zeuropeizować, czytaj pozbawić własności, tożsamości, co pewnie Europejczykowi Kowalowi nie przeszkadza. Pro-ukraińskość P. Kowala jet ogólnie znana, i nie byłoby w niej nic złego, gdyby nie była skażona naiwnością i wiarą, że Ukraińcy po 24 lutym przestali dawać i brać wziatki, stali się kimś innym niż byli dotąd, także w stosunkach z Polską. Przypomnę, że blisko 20 lat utrzymywali embargo na polskie mięso, o stosunku do polskiego dziedzictwa, do banderowców, lepiej nie wspominać.

ozbychu1

P.Kowal to zamiast Śląska chyba wolalby niczym Sławek Nowak zegarek ,bo na co Polsce Śląsk ,a zegarkiem przynajmniej można poszpanowac....,,Oddac Polakom Śląsk, to jak dac malpie zegarek "-David Lloyd George. P Kowal ,dopóki pan,albo inni Polacy cos mają to Pan lub inni politycy możesz dostać za to błyskotke a jak juz wszystko stracimy i zadluzymy to Pan juz nie będziesz potrzebny. Polacy od UE dostali tyle co rolnicy.

ozbychu1

P.Kowal to zamiast Śląska chyba wolalby niczym Sławek Nowak zegarek ,bo na co Polsce Śląsk ,a zegarkiem przynajmniej można poszpanowac....,,Oddac Polakom Śląsk, to jak dac malpie zegarek "-David Lloyd George. P Kowal ,dopóki pan,albo inni Polacy cos mają to Pan lub inni politycy możesz dostać za to błyskotke a jak juz wszystko stracimy i zadluzymy to Pan juz nie będziesz potrzebny. Polacy od UE dostali tyle co rolnicy.

piotr

Jan Olbrycht, europoseł Koalicji Europejskiej, były burmistrz Cieszyna, miasta graniczącego z Czechami, uważa, że PiS wybiera zły moment na rewanże – z Czechami i Niemcami. – Nie kwestionując, kto ma rację i co się nam należy, uważam, że czas w jakim znalazła się Europa i świat w efekcie wojny Rosji z Ukrainą nie jest dobry do tego, by zajmować się kontrowersyjnymi sprawami z sąsiadami. Musimy zwierać szyki, jednoczyć się, szukać solidarności wzajemnej, a te kwestie niewątpliwie nas dzielą – ocenia poseł Olbrycht. Tym bardziej że, jak dodaje, z Czechami już nasze stosunki się zaogniły przez problem z kopalnią Turów
Jarosław Krajewski w rozmowie z „Rzeczpospolitą” nie zgadza się z zarzutem. – Na egzekwowanie roszczeń nigdy nie będzie dobrego momentu.
Są to kwestie trudne, ale uważam, że nie możemy czekać kolejnych 200 lat na ruch ze strony Czechów. Mamy 800 km granicy z Czechami, więc naprawdę tych niespełna 400 ha to nie jest jakiś wielki problem. Tu zresztą nie ma kontrowersji. Chodzi tylko, by zgodnie z umową międzynarodową w końcu wyegzekwować należny nam zwrot – wskazuje Krajewski. Poseł przyznaje, że swoim zainteresowaniem chce mobilizować polski rząd. – Uważam, że powinniśmy postawić twarde terminy na przedstawienie wykazu działek.
Czy będzie poparcie Sejmu? MSZ liczy na pomoc polskiego Sejmu. „Ministerstwo Spraw Zagranicznych obserwuje, że niektórzy parlamentarzyści czescy formułują w obiegu publicznym opinie pozbawione prawnego uzasadnienia, stanowiące głosy krytyczne podważające możliwość przekazania RP gruntów również na poziomie czeskiego parlamentu. W kontekście dalszych zabiegów o uregulowanie kwestii długu terytorialnego wsparcie ze strony Sejmu byłoby bardzo pomocne” – pisze wiceminister Wawrzyk, sugerując „rozważenie możliwości wsparcia przez Sejm RP w ramach kontaktów międzyparlamentarnych starań rządu w tej kwestii”. – Wydaje mi się, że sprawa może przynieść skutek wyłącznie w twardych negocjacjach na szczeblu rządowym – ocenia poseł Krajewski.

piotr

Sprawą zwrotu ziem przygranicznych od 1992 r. zajmowała się Polsko-Czeska Komisja Graniczna
„Z ubolewaniem muszę stwierdzić, że do dziś Republika Czeska nie rozliczyła się z Rzecząpospolitą Polską z tej nieuprawnionej nadwyżki terytorialnej” – pisze w piśmie do MSZ i MSWiA poseł PiS Jarosław Krajewski. Chodzi o rekompensatę za niekorzystny dla Polski podział granicy polsko-czechosłowackiej z lat 50. Jak przypomina poseł Krajewski, ówczesna Czechosłowacja otrzymała 1205,90 ha, a Polska tylko 837,46 ha – różnica na niekorzyść naszego kraju wynosi 368,44 ha, tj. 3,6844 km2. Już wtedy władze Republiki Czeskiej zobowiązały się przygotować spis terenów, które zostaną przekazane Rzeczypospolitej Polskiej. W 2014 r. taki wykaz gruntów nawet powstał, jednak potem Czesi się z niego wycofali. Rozmowy trwają od lat
Sprawa nie jest nowa, ale dziś PiS zintensyfikował polityczne działania, by problem definitywnie rozwiązać. Od 1992 r. bowiem sprawą zajmowała się Polsko-Czeska Komisja Graniczna, a w 2005 r. rząd Republiki Czeskiej zaproponował nawet rekompensatę finansową – Polska ją jednak odrzuciła. Rząd do rozwiązania kwestii odzyskania gruntów od Czechów mobilizuje poseł PiS Jarosław Krajewski. PiS chce odzyskać powojenne ziemie także od Czechów.
PiS traktuje tę kwestię poważnie – m.in. w ubiegłym roku premier Mateusz Morawiecki skierował list do premiera Republiki Czeskiej, przypominając mu „konieczność szybkiego powrotu do rozmów w celu rozwiązania kwestii długu”. Odpowiedź była „ogólna i wymijająca”. I jak przyznaje P. Wawrzyk, wiceminister spraw zagranicznych w odpowiedzi na pytania posła Krajewskiego, „nie odnosiła się do konkretnych propozycji strony polskiej prowadzenia dalszych rozmów w tej sprawie nad aktualnym wykazem gruntów i projektem umowy międzynarodowej w tej sprawie”.
Kwestia była również niejednokrotnie podnoszona w trakcie konsultacji międzyrządowych (ostatnie miały miejsce w czerwcu tego roku), rozmów ministrów spraw zagranicznych, spotkań na innych szczeblach. Polski rząd liczy na zmianę stanowiska po grudniowych wyborach parlamentarnych w Republice Czeskiej i spotkania obu premierów, tym bardziej że Petr Fiala to polityk konserwatywny. „Strona polska będzie konsekwentnie zabiegać, aby ta kwestia była przedmiotem dalszych rozmów ze stroną czeską w celu doprowadzenia do uzgodnienia wykazu gruntów, a następnie wynegocjowania umowy międzynarodowej, która stanowiłaby podstawę prawną przekazania gruntów RP” – stwierdza minister Wawrzyk, podkreślając, że zobowiązanie to nie jest kwestionowane przez władze tego państwa, dlatego „niezrozumiały jest więc brak konkretnych działań strony czeskiej”.

piotr

Resztę politycznego kociokwiku P. Kowala można wysłuchać w YouTube. Jego wystąpienie klubowe na informację ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua, można krotko scharakteryzować, a on, gada, gada, a deszcz pada. Wzorem komunistycznych notabli zaglądał co chwilę do kartek, aby Broń Boże się nie przejęzyczyć, i nie powiedzieć co naprawdę myśli. Horyzont polityczny P. Kowala wyznaczają właściwie dwie sprawy: Ukraina i Unia Europejska. O innych sprawach właściwie nie wypowiada się, bojąc się własnego cienia.
Ale, żeby nie było tak słodko dla rządzących dwa słowa, o tym, o czym minister Rau nie powiedział, a co od lat stanowi zadrę w stosunkach polsko-czeskich, czyli bezprawny zabór przez państwo czeskie polskiego terytorium. Chodzi o skrawek ziemi w sensie fizycznym, a tak naprawdę chodzi o honor, o polską rację stanu. To, że P. Kowal, wiceprzewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych ma to głęboko w nosie, mnie nie dziwi, ale że minister spraw zagranicznych, premier, wreszcie prezydent też, to niestety, tak.
Przypomnę, że ponad 100 lat temu dzięki determinacji Władysława Zamojskiego, w o niebo trudniejszej sytuacji politycznej, odzyskaliśmy dla Polski Tatry, które chciały wyrwać od nas Węgry,przed międzynarodowym sądem arbitrażowym. A może to jest właśnie droga, arbitraż międzynarodowy, aby zmusić Czechów do zwrotu polskiej ziemi wraz cz odszkodowaniem za bezprawne jego posiadanie? Bezczynność rządu polskiego w tej sprawie jest niezrozumiała.

Poniżej kronika tej bezczynności.

Interpelacja nr 7770

do prezesa Rady Ministrów
w sprawie zaległego od 1958 r. przez Republikę Czeską zwrotu Polsce 368 hektarów ziemi w ramach korekt granicznych

Zgłaszający: Paweł Kobyliński Data wpływu: 15-11-2016

Szanowna Pani Premier,

w 1958 roku w wyniku korekt granicznych Polska oddała ówczesnej Czechosłowacji 1205,90 ha, a Polska otrzymała 837,46 ha. Pozostałe 368,44 ha nie zostały zwrócone do dziś. Głównym powodem umowy korygującej przebieg granicy z 13 czerwca 1958 było umożliwienie Czechom na korzystanie z linii kolejowej z Harrachova w głąb Czechosłowacji. Cześć tej linii przebiegała przez wieś Tkacze, która znajdowała się po Polskiej stronie. Czechom oddano więc wspomnianą wieś wraz ze stacją i tunelem kolejowym oraz mostem nad rzeka Izerą. Wieś Tkacze Czesi przemianowali na Mýtiny, która stała się później częścią Harrachova. Korekt granicznych dokonywano wtedy bez poszanowania własności i nierzadko okazywało się, że rolnicy posiadają pola po obu stronach granicy. Sprawa wyrównania długu granicznego ciągnie się już niemal 60 lat, a od 1992 roku zajmuje się nią Stała Polsko-Czeska Komisja Graniczna przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych w Warszawie. Od kilku lat temat regularnie przewija się w mediach. Podobnie było w ubiegłym roku. Pojawiła się informacja, że sprawa jest bliska sfinalizowana i proponowany zwrot ziemi obejmie tereny przygraniczne w okolicach Bogatyni. Niemniej strona czeska zaproponowała wówczas zwrot tylko 132 ha, a za resztę 236 ha rekompensatę finansową. Wobec powyższego i w związku z dobrymi relacjami w ramach Grupy Wyszehradzkiej proszę o informację na jakim etapie znajdują się rokowania Polski ze stroną czeską w sprawie zwrotu rzeczonych 368,44 hektarów? Kiedy nastąpi zwrot i czy będzie obejmował tylko pola i nieużytki? Przypomnę, że w 1958 roku oddano Czechosłowacji wspomnianą stację, tunel i most, czyli teren wraz z infrastrukturą.
Czy przedłużające się negocjacje w przedmiotowej sprawie związane są z oporem mieszkańców i samorządowców po stronie czeskiej?Czy Rząd przyjmie rekompensatę pieniężną od Republiki Czeskiej zamiast zwrotu ziemi?
Polsko-czeskie starcie o „dług terytorialny”. PiS traktuje tę kwestię poważnie Przed niemieckimi reparacjami PiS rozpoczął batalię z Czechami. O tzw. dług terytorialny, który ma dziś „istotne znaczenie dla interesu narodowego”.

piotr

поле́зный идиот, transkrypcja polska: poleznyj idiot), czasem też użyteczny idiota – pejoratywne określenie przypisywane Leninowi, który miałby tak określać zachodnich dziennikarzy piszących entuzjastycznie o rewolucji bolszewickiej i ukrywających jej niepowodzenia.
Czy P. Kowal jest pożytecznym idiotą, entuzjastycznie i bezkrytycznie wyrażającym się O Unii Europejskiej. Śmiem w to wątpić, tak jak w to, że jest idiotą. Przeczy temu zaradność pana posła, milionera, na trzech etatach, członka rady nadzorczej jednej z firm chemicznych, i pewnie innych fundacji w tym „Zamku na wodzie”, podarowanego grupce cwaniaczków przez siedzącego obecnie w areszcie, wówczas ministra skarbu Karpińskiego. Nie jest też pożyteczny, ostatecznie użyteczny. Myślę, że robi to wszystko z wyrachowaniem, nie licząc się z ceną, która mu prędzej czy później przyjdzie zapłacić. Czego się jednak nie zrobi, aby zostać przyszłym ministrem spraw zagranicznym? Kto by tam myślał o polskiej racji stanu, o polskim interesie narodowym, nie mówiąc już o patriotyzmie. Przypomnę, że targowiczanie, nie chcieli pierwotnie likwidacji polskiego państwa, a jedynie zahamowania reform, które naruszały ich status quo. Nie oskarżam pana Kowala, że chce on kolejnego rozbioru Polski, ale też wszystko, co robi, de facto ku temu prowadzi.
Dlatego też z determinacją godną lepszej sprawy na łamach „DP”, tydzień w tydzień uprawia stosunkowo łagodny hejt polityczny, przynajmniej w porównaniu do barbarzyńców ze swojej partii, na czele z brukselskim podnóżkiem, i chłopcami do zadań specjalnych. Niemniej jednak, to czyni, a że czyni to nieudolnie, to inne sprawa. Taki już jego urok, i wyżej niż to zapisane w jego kodzie genetycznym i co wskazuje jego IQ, nie podskoczy. Trudno się spodziewać po P. Kowalu jakiejkolwiek krytyki Europejskiej Mumii, nie zrobił tego dotąd, nie zrobi tego też w przyszłości, pewnie nawet, gdyby belgijska policja aresztowała Ursulę von der Leyen, albo D. Tuska, w związku z coraz głośniej wysuwanymi wobec nich oskarżeniami. Będzie bronił swojej partii bardziej niż niepodległości. Niewykluczone, że robi to nie tylko z wyrachowania, ale również ze strachu. Jakby nie było, jest cały czas na tej ścieżce. I tym razem nie omieszkał, aby „uderzyć” w PIS, partię rządzącą, a szczególnie w premiera Morawieckiego, zarzucając im, że…. Krytykują Unię, w dodatku w Kijowie, że … nie dostrzegają wielkości amerykańskiego prezydenta Bidena, zbawcy polskim, że straszą Polaków Unią, gdy na Ukrainę spadają ruskie bomby. To doprawdy karygodne, jak można straszyć Polaków Unia, za to powinien być KS. P. Kowal nie zauważa, że nikt tego nie robi lepiej od unijnych szantażystów i terrorystów. I nie trzeba będzie zachęcać Polaków do Polexitu, bo to prędzej czy później nadejdzie. Miarka się już przebrała, i, to tylko kwestia czasu, jak naród się zbuntuje wypowie posłuszeństwo naszym okupantom, albo pokojowo, albo rewolucyjnie. I nic tu nie pomogą zaklęcia, oskarżenia i insynuacje P. Kowala. Wyćwiczony na seansach partyjnej nienawiści, tudzież przez piarowców i specjalistów od inżynierii społecznej P. Kowal naiwnie myśli, że Polacy uwierzą w jego brednie i dyrdymały, że ulegną szantażowi moralnemu, no bo przecież nie można krytykować mumii, gdy ruskie bomby…. A już krytycznie wypowiadać się o sądowych egzekutorach, idących po pasku totalnej opozycji, taśmowo uniewinniających pospolitych bandytów, surowo karzących sympatyków rządzących, paraliżujących de facto polski system sprawiedliwości, to jak zwykle nie mieści się w główce P. Kowala. Co wy myślicie Kowal, to widać, słychać i czuć. Co myśli premier Morawiecki, to pozostanie jego tajemnicą. Nie dorównujecie mu nawet do pięt, pod każdym względem, a zwłaszcza ogłady, swobody z jaką rozmawia z dziennikarzami za granicą, kulturalnie, rzeczowo, bez wpadania w histerie, czyli całkiem odwrotnie niż wy to robicie towarzyszu Kowal.

gniewko_syn_ryba

Ten znowu swoje bajki o Polexicie opowiada... ;))) I "dezawuowanie Europy i Polski" w USA jest be ale dezawuowanie (już bez cudzysłowu) Polski w UE, co pan Kali, ups, Kowal uprawia regularnie, jest cacy... ? ;)))

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.