O. prof. Tomasz Homa SJ, rektor Ignatianum: Marzy mi się uniwersytet otwarty, uważny, oferujący wysoką jakość

Czytaj dalej
Przemysław Radzyński

O. prof. Tomasz Homa SJ, rektor Ignatianum: Marzy mi się uniwersytet otwarty, uważny, oferujący wysoką jakość

Przemysław Radzyński

– Mieliśmy doświadczenie świata nieludzkiego. Dziś prawdopodobnie też mamy to doświadczenie. Dlatego tym bardziej potrzebujemy uniwersytetów, które reflektują nad tym, aby świat był bardziej ludzki – mówi o. prof. Tomasz Homa SJ, rektor Uniwersytetu Ignatianum, jezuickiej uczelni w Krakowie

Pierwszego października krakowskie Ignatianum przekształciło się z akademii w uniwersytet.

Dla samej uczelni to osiągnięcie pewnego etapu jej rozwoju. Taki cel postawiliśmy w strategii akademii w roku 2015, obok uczynienia Ignatianum wiodącym jezuickim ośrodkiem naukowo-dydaktycznym w Europie Środkowo-Wschodniej.

Nazwę uczelni można zmienić, bo spełniła ona bardzo konkretne wymagania ustawy o szkolnictwie wyższym w Polsce.

Ignatianum otrzymało uprawnienia do doktoryzowania i habilitowania w sześciu dyscyplinach, które należą do trzech dziedzin nauki. Chodzi o filozofię, nauki o kulturze i religii, pedagogikę, nauki o polityce i administracji, psychologię oraz nauki o rodzinie. Zdobywane w kolejnych latach uprawnienia pokazują merytoryczny rozwój uczelni i pozycję naukową w środowisku akademickim.

Co należy zrobić, by osiągnąć ten drugi zakładany cel dotyczący rozwoju na poziomie międzynarodowym?

Pozycję międzynarodową buduje się poprzez wspólne badania, publikacje, programy studiów. Podpisanie umowy jest względnie proste i szybkie. Ale przełożenie jej na realizowanie wspólnych projektów wymaga czasu. To już się dzieje, ale wymaga pogłębienia współpracy, zwłaszcza w sieci jezuickich uniwersytetów Europy i Bliskiego Wschodu, do której należy Ignatianum.

To znaczy, że Ignatianum konkuruje z innymi jezuickimi uczelniami o palmę pierwszeństwa?

Kiedy mówię, że chcielibyśmy się stać wiodącym ośrodkiem jezuickim, to może odruchowo nasuwać się myśl o konkurencji. W Europie Środkowej i Wschodniej mamy centra akademickie na Słowacji, w Chorwacji, w Austrii, Niemczech, Szwecji. Każde posiada własną specyfikę i pozycję, którą sobie wypracowało. Dlatego też aspirowania do miana wiodącego ośrodka nie postrzegamy w kategoriach konkurencji, lecz eksperckości, innowacyjności, odpowiedzialności społecznej czy też różnorodności zaangażowania w obszarach działalności dydaktycznej, naukowej i badawczej; chcemy traktować siebie komplementarnie a nie dominacyjnie. Naszym celem nie jest konkurowanie między sobą, ale wnoszenie wkładu w rozwój społeczeństwa i Kościoła, w którym działamy.
Misją Ignatianum nie jest bycie hegemonem w tym zakresie, lecz miejscem spotkania nauki, kultury i wiary w dialogu między sobą, który służy wzajemnemu zrozumieniu, współpracy i kształceniu, a także towarzyszeniu innym w ich stawaniu się coraz bardziej dojrzałymi ludźmi. Chodzi o dojrzałość nie tylko naukową, która przekłada się na tytuły i stopnie, ale również psychologiczną, intelektualną i duchową, dlatego jako uczelnia jezuicka stawiamy w centrum uwagi towarzyszenie zarówno naszym studentom, jak i kadrze dydaktyczno-naukowej w ich rozwoju naukowym i osobistym, w ich rozwijaniu własnego człowieczeństwa. To jest duch pedagogii ignacjańskiej - nie narzucanie się, ale współpraca i towarzyszenie drugiemu.

A jak to wygląda w praktyce?

Studenci i absolwenci mówią, że uczelnię charakteryzuje klimat bliskości, życzliwości i dostępności wykładowców. Nie ma chłodnego dystansu. To jest rys właśnie tego towarzyszenia - bycia blisko. Bycia, które przekracza bariery między wykładowcami i studentami. Pomaga w tym, między innymi, system tutorialny, czyli prowadzenie zajęć w systemie mistrz-uczeń. W takiej formie też chodzi o szukanie przestrzeni do wsparcia człowieka w jego integralnym rozwoju.
Ważne miejsce w urzeczywistnianiu tej pedagogii zajmuje także duszpasterstwo akademickie WAJ, które inspiruje i wspiera rozwój duchowy, religijny i egzystencjalny studentów, nie tylko naszej uczelni.

Rozwój uczelni nie spowoduje jakiegoś zaburzenia tej atmosfery bliskości?

W dużej mierze to zależy od nas samych, czy zachowamy dotychczasową otwartość na drugiego. Akademia, która przekształca się w uniwersytet, nie chce zatracić tego ducha bliskości i uważności. Chcemy nadal działać w duchu pedagogii ignacjańskiej - wrażliwości na drugiego, wychowywania do otwartości, do bycia dla innych, do angażowania się, do solidarności z innymi. To dzieje się też przez wolontariat czy akcje charytatywne, w które włącza się cała uczelnia.

Uniwersytet Ignatianum jest trzecim katolickim uniwersytetem w Polsce. Po KUL-u i UPJPII, bo UKSW działa na prawach uczelni państwowej. Czym na ich tle wyróżnia się jezuicka uczelnia w Krakowie?

Specyfikę Uniwersytetu Ignatianum wyraża dobrze jego „wizja” i „misja”. „Wizja” Ignatianum jako instytucji czerpiącej inspirację z chrześcijańskiej wizji świata i służącej rodzinie ludzkiej w duchu Ewangelii, wdrażającej wysokiej jakości kształcenie i prowadzenie badań naukowych, a także angażującej się na rzecz służby wierze i promocji sprawiedliwości oraz starającej się być uprzywilejowanym miejscem dialogu między Ewangelią a kulturą i nauką. A także „misja”: kształcić, poszukując prawdy i nią się kierując. Badać, korzystając z najnowszych osiągnięć nauki. Wychowywać, budując na wartościach uniwersalnych i ewangelicznych. Działać, realizując odpowiedzialnie i prospektywnie ignacjańskie „magis”.

Kryterium prawdy… To chyba coraz większe wyzwanie w świecie, w którym rośnie rola nowych technologii, sztucznej inteligencji, w którym zmysłami coraz trudniej odróżnić rzeczywistość od tego co nierealne. Jakie to rodzi wyzwania dla katolickiej uczelni?

Sztuczna inteligencja to jeden z obszarów, który budzi duże emocje, entuzjazm, ale i też niepokój. Dla nas ważne jest stawianie pytań o odniesienie tych wszystkich nowych zjawisk do człowieka i społeczności, w której on żyje. Miarą naszych poszukiwań jest kryterium personalistyczne - człowiek i prawda o nim. I to jest zagadnienie natury filozoficznej, dyskutowane od wieków, bo nie ma jednego stanowiska dotyczącego rozumienia człowieka.
Weźmy przykład sporu o aborcję - niektórzy chcieliby go zakwalifikować jako religijny czy też światopoglądowy, ale to w rzeczywistości jest spór natury filozoficzno-naukowej. Nauka mówi, że rzeczywistość, którą nazywamy człowiekiem, rozwija się od momentu poczęcia. Niemniej dyskutujemy, czy od połączenie dwóch komórek rozrodczych do dorosłego człowieka to jedna „ciągła” rzeczywistość, czy też nie? Czy mówimy o tym samym człowieku, który w różnych etapach swojego rozwoju wygląda inaczej, czy też nie? Czy takie samo prawo przysługuje człowiekowi na każdym z tych etapów? Pytania można by mnożyć. Spór ten, to spór o prawdę o człowieku i jego człowieczeństwie.

Wróćmy do sztucznej inteligencji.

To wyraz ludzkiego geniuszu. I z naszej perspektywy istotne jest pytanie o warunki, w jakich AI będzie afirmowała swojego twórcę, a w jakich okolicznościach człowiek poprzez jej używanie będzie siebie degradował.

Kto ma ocenić, co będzie dobre dla człowieka?

Potrzeba refleksji nauk humanistycznych i społecznych, a wśród nich niewątpliwie refleksji etycznej, aby ocenić, co służy dobru jednostki i społeczności. Nie demonizujemy tego, co jest wyrazem poszukiwań i możliwości, ani nie wpadamy w irracjonalny zachwyt. Szukamy przestrzeni, w której to służy człowiekowi. Przykładowo: dziś widzimy szczególne akcentowanie zastosowania sztucznej inteligencji w działaniach wojennych. Nauki ścisłe i techniczne skupiają się na tym, jak zaprogramować np. broń, by precyzyjnie niszczyła cele ataku i minimalizowała niepożądane skutki uboczne. My zastanawiamy się nad odpowiedzialnością człowieka za zniszczenie celu np. przez drony autonomiczne, które nie działają w oparciu o bezpośrednie decyzje ludzkie.

Jakie wyzwania stoją przed uczelniami katolickimi w tak naszkicowanej przez ojca rektora rzeczywistości?

Sądzę, że jednym z głównych wyzwań jest zdolność uczestniczenia na poziomie nauk humanistycznych i społecznych w dynamice technicznego rozwoju, do którego doszedł aktualnie człowiek, i uczłowieczaniu tych wszystkich zjawisk. Techniczne możliwości są bardzo duże a będą jeszcze większe, ale to nie oznacza automatycznie humanizacji rzeczywistości. Oby tak było, ale naszą rolą jest także przestrzeganie przed dehumanizacją ludzkiego świata. Mówię jako przedstawiciel uczelni kościelnej, ale przestrzegam przed postrzeganiem tych problemów w kategoriach konfesyjnych. To nie są kwestie konfesyjne, ale egzystencjalne. Poruszamy się w obszarze wartości uniwersalnych. Chodzi o człowieka, niezależnie jak i w co wierzy. Mieliśmy doświadczenie świata nieludzkiego i dziś prawdopodobnie też mamy to doświadczenie, dlatego tym bardziej potrzebujemy uniwersytetów, które reflektują nad tym, aby świat był bardziej ludzki.
Wejście na poziomie aksjologicznym w obszar sztucznej inteligencji jest aktywnym uczestniczeniem w życiu świata, naszym życiu, bo to jest przecież też nasz świat.

Ojciec rozróżnia naukowy od konfesyjnego charakter uczelni, podkreślając ten pierwszy. Wbrew temu chciałem zapytać, czy Ignatianum przygotowuje dziś dobrych chrześcijan? Pytam o to także w kontekście rozwoju uczelni, która początkowo jako wydział filozoficzny kształciła tylko jezuickich kleryków, a dziś pobiera w niej nauki około 3 tys. osób, przede wszystkim świeckich.

Na Ignatianum studiują osoby, które mają różny stosunek do religii.

Przy przyjęciu na uczelnię nie jest wymagane świadectwo chrztu?

Nie. Nasza uczelnia jest otwarta dla wszystkich - wierzących i niewierzących, chrześcijan i wyznawców innych religii. Ważne jest, aby osoby, które studiują czy pracują na Ignatianum, podzielały nasze wartości, a przynajmniej ich nie kwestionowały.
Wracając do pana pytania, dobry chrześcijanin widzi drugiego człowieka, wychodzi mu naprzeciw, jest na niego otwarty, a to jest wpisane w misję Ignatianum, bo my towarzysząc studentom chcemy, aby oni stawali się ludźmi wrażliwymi na drugiego człowieka, solidarnymi z nim. Takimi narzędziami służącymi temu są wolontariat czy akcje charytatywne. Ignatianum to nie seminarium, naszym celem nie jest również katechizacja. Jest nim bycie przestrzenią spotkania i dialogu wiary, nauki i kultury. Nasze bycie świadkami Ewangelii, to bycie nimi przez przykład albo przez inspirację czy wzbudzenie pytań, dlaczego tak funkcjonujemy.

Absolwenci uczelni takich jak Ignatianum tworzą inteligencję katolicką. Jakiej dziś potrzebuje Kościół?

Sądzę, że większość absolwentów, którzy przyszli na naszą uczelnię jako niewierzący czy obojętni religijnie w takim stanie ducha ją opuszcza. Mają do tego prawo. Wiara to osobista decyzja.
Myślę, że Kościół potrzebuje człowieka otwartego, który nie boi się myśleć, drążyć tematów i stawiać trudnych pytań; nie wchodzi w poprawność religijną, która jest tak samo zła jak poprawność polityczna. Kościół potrzebuje świadków. Wspólnota państwowa ma inny charakter niż wspólnota wyznaniowa i to trzeba uszanować. Trzeba umieć znaleźć punkty wspólne i działać na rzecz dobra wszystkich, niezależnie kim jesteśmy. Potrzebujemy ludzi dojrzałych psychicznie i duchowo, którzy wiedzą, dlaczego chcą tak a nie inaczej postępować, żeby umieli uzasadniać innym racje swojego postępowania.

Jakie marzenia ma rektor Ignatianum?

Żeby ideały, o których rozmawialiśmy przed chwilą, urzeczywistniały się. Żeby kadra się rozwijała, bo to dzięki jej pracy jesteśmy dziś uniwersytetem. Marzy mi się, abyśmy odkrywali sposoby docierania i towarzyszenia młodym, czyli uniwersytet otwarty, uważny, oferujący wysoką jakość. Jednym z ideałów jezuickich jest „magis”, co znaczy „więcej”, „bardziej”, „głębiej”. Jeśli coś robię, to lepiej. Jeśli się otwieram, to głębiej. Zatem, więcej dawać siebie, głębiej sięgać w poszukiwaniu prawdy. Nie chodzi o działanie, które dąży do perfekcjonizmu dla siebie, ale robić lepiej to, co się robi, aby służyć drugiemu. Mottem Ignatianum jest hasło: „Na większą chwałę Bożą”. Nie chodzi o rozbłysk jasności na sklepieniu nieba - chwałą Boga jest żyjący człowiek. Naszą rolą jest prowadzić go, by żył coraz pełniej w poszukiwaniu prawdy, w rozwoju siebie, w odważnym budowaniu świata, abyśmy byli współtwórcami rzeczywistości, w której żyjemy.

Przemysław Radzyński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.