Sześcioro bezdomnych mieszkańców Krakowa przez kilka dni żyło z aparatem w ręku. Przez ten czas fotografowali miasto, by pokazać, jak wygląda ono z ich perspektywy. Wystawa stanęła na Plantach w centrum miasta, a ludzie się dziwią: „bezdomny ma taką wrażliwość?”, „bezdomny pracuje?”.
- Natalia, ja mam na to zupełnie inny pomysł, czy wciąż mogę brać udział? - spytał nieśmiało Paweł, gdy dała mu jednorazowy aparat i poprosiła, żeby przez jakiś czas fotografował swoją codzienność w mieście. Codzienność bezdomnego. Mógł wykorzystać cały film, ale od początku miał swoją własną wizję: wykonać tylko trzy fotografie.
Wszystkie powstały nocą. Na pierwszym widać profil Pawła, na drugim świecące okna w bloku, na trzecim rząd latarni wzdłuż ulicy. Kolejno podpisy brzmią: „Ja, bezdomny.” „To jest moje marzenie”. „Tam zmierzam”.
Bardzo indywidualne i wrażliwe podejście Pawła do projektu zaskoczyło i zachwyciło samą pomysłodawczynię Natalię Martini. Socjolożka z Uniwersytetu Jagiellońskiego realizuje badania na temat miasta doświadczanego w sytuacji bezdomności. Autorzy prac to bezdomni skupieni wokół krakowskiej inicjatywy Zupa na Plantach.
Trudne początki
- Gdy Natalia zgłosiła się do nas, była bardzo przygotowana. Wiedziała na przykład, że aparaty mogą już nigdy do niej nie wrócić, choć w efekcie wróciły wszystkie - wspomina Natalia Rutkowska z ruchu „Zupa na Plantach”. - Początki były trudne. Musieliśmy wybrać osoby, z którymi mamy już zbudowaną relację i będą skłonne na taki rodzaj odkrycia siebie. Później Natalia dobrze weszła w ich rzeczywistość, zbudowali wzajemne zaufanie. Przez te kilka miesięcy pracy byli tak zmotywowani, że podjęliśmy decyzję o puszczeniu zdjęć w świat.
Czytaj więcej:
- My też mamy uczucia
- Ktoś ich zauważył, zaufał
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.