Niezatarte piętno Wielkiej Wojny. Głód, chłód i choroby

Czytaj dalej
Fot. Archiwum
Paweł Stachnik

Niezatarte piętno Wielkiej Wojny. Głód, chłód i choroby

Paweł Stachnik

31 października 1919 Kraków zdobywa wolność. Kończy się jego udział w I wojnie światowej. Przez cztery wojenne lata miasto cierpiało głód, chłód i choroby i biedę. Obniżenie poziomu życia, rozmaite braki i niedobory odbiły się na mieszkańcach. Ślady tego widoczne będą jeszcze całe dekady później.

Pierwsza wojna światowa trwała dla Krakowa od 31 lipca 1914 do 31 października 1918 r. W tym czasie miasto przeżyło mobilizację, ewakuację mieszkańców, oblężenie, najazd uchodźców i żołnierzy, problemy z aprowizacją, stanem sanitarnym i węglem, a wreszcie głód i głodowe zamieszki. Wprawdzie doświadczenia Wielkiej Wojny zostały później wyparte przez traumę II wojny światowej i okupacji, to bez wątpienia odbiły się na społeczności miasta. Ich ślady dostrzec można jeszcze po wielu latach od tamtych wydarzeń.

Głodny Kraków

Pierwszą niedogodnością przyniesioną przez wojnę stały się problemy z żywnością.

- Władze zamknęły granicę z Królestwem Polskim i utrzymywały ją przez prawie cały okres wojny. A to właśnie z tamtejszych pogranicznych terenów docierała do Krakowa spora ilość żywności. Z kolei zajęcie przez Rosjan Galicji Wschodniej spowodowało odcięcie dostaw bydła z tamtego obszaru i dodatkowo z Węgier - mówi dr Bartosz Ogórek, historyk z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, autor obszernej monografii „Niezatarte piętno? Wpływ I wojny światowej na ludność miasta Krakowa”.

Dodatkowo dostęp do miasta okolicznych rolników, tradycyjnie dostarczających żywność krakowianom, został ograniczony przez wprowadzenie wojskowych restrykcji co do przebywania w obrębie twierdzy. Po wybuchu wojny załoga Krakowa znacząco wzrosła, a przez miasto i okolice przesuwały się setki tysięcy żołnierzy zmierzających na front.

Zaś po wspomnianym zajęciu przez Rosjan Galicji Wschodniej, do Krakowa zjechały tysiące uchodźców. Wszyscy ci ludzie potrzebowali jedzenia.

Efekt był taki, że w mieście bardzo szybko zaczęły się kłopoty z żywnością. Cytowani w pracy dr. Ogórka krakowscy pamiętnikarze: Klemens Bąkowski, Elżbieta Ciechanowska czy Michał Koy, prawie nieustannie narzekają na braki produktów spożywczych i rosnące trudności z ich nabyciem.

W krajobrazie miasta pojawiły się, już na stałe, długie kolejki ludzi stojących przed sklepami. Najpierw braki zaczęły obejmować środki z trochę wyższej półki: mięso, ryż, lepsze gatunki mąki itd. Potem dotknęły także ziemniaków, kaszy, buraków, grochu. Brakowało mleka dla dzieci, jedzenia dla chorych w szpitalach, a nawet prowiantu dla więźniów i żołnierzy.

Krakowianie zaczęli niedojadać, a potem głodować. Pamiętnikarze na własnym przykładzie piszą, że brak wystarczającej ilości jedzenia wywoływał osłabienie, apatię, zmęczenie i przygnębienie.

Czytaj więcej:

  • Kolejną plagą, jaką dotknęła wojenny Kraków był nieustający wzrost cen, przede wszystkim żywności.
  • Działania administracji i wojska nie były konsekwentne.

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Paweł Stachnik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.