Nieudana wyprawa wileńskich gastrolerów. Policja zatrzymała ich na dworcu
W świetnym „Słowniku tajemnym gwar przestępczych” autorstwa Klemensa Stępniaka (współpraca Zbignieww Podgórzec) można znaleźć lapidarne wyjaśnienie słowa „gastrola”. Znaczyło ono: przybyć do danej miejscowości, aby kraść”.
Do przedwojennego Białegostoku na takie właśnie gastrole, czyli mówiąc bardziej zrozumiale „gościnne występy” fatygowali się nagminnie nie tylko opryszki z okolicznych miasteczek i wiosek, zwłaszcza w okolicach tradycyjnych jarmarków i świąt religijnych, ale również doświadczeni doliniarze i włamywacze z największych polskich miast: Warszawy, Łodzi. Lwowa czy Wilna. To ostatnie, podobnie jak i stolicę kraju, wiązała z Białymstokiem dogodna komunikacja kolejowa, położona jeszcze w carskim XiX wieku.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.