Nie żyje dr n. med. Krzysztof Czarnobilski. Panie Doktorze, za wcześnie Pan odszedł

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Banaś
Anna Górska

Nie żyje dr n. med. Krzysztof Czarnobilski. Panie Doktorze, za wcześnie Pan odszedł

Anna Górska

Nie żyje dr n. med. Krzysztof Czarnobilski, wieloletni dyrektor ds. lecznictwa w Szpitalu MSWiA w Krakowie, pracownik naukowy i wykładowca akademicki CMUJ, kierownik Kliniki Geriatrii Krakowskiej Akademii im. Frycza Modrzewskiego. Uroczystości pogrzebowe odbędą się w poniedziałek, 6 maja 2024 r.

Panie Doktorze, stanowczo za wcześnie Pan odszedł. Jeszcze tyle tekstów mieliśmy napisać, tyle tematów geriatrycznych zostało nieomówionych! A co teraz z tym jednym jedynym tekstem niezwiązanym z geriatrią? O pasji górskiej, tyle razy odkładaliśmy artykuł. O tym, jak Pan hasa po szczytach tatrzańskich w nocy i dzień, jak serce Pana napełnia się radością, gdy udaje się zdążyć na szczyt przed świtem i zobaczyć bajkowy wschód słońca.

O tym, jak podziwiam Pana Doktora, że Pan, choć ma przecież swoje lata - co tu dużo mówić już po 60-ce, wspina się z czołówką na czole po nie byle jakich trasach. I to naprawdę wymagających. O tym, że Pan nie przejmuje się trudnością trasy, bo najważniejsze, aby widok z tej góry zapierał dech w piersiach. O tym, że takiego doktora Czarnobilskiego, znanego geriatrę i internistę, Kraków nie zna. Romantyk poszukujący nie tyle adrenaliny, co pięknych doznań. Już nie napiszę tego tekstu. Muszę napisać inny, muszę Pana pożegnać.

Nigdy nie zawiódł

Kilkanaście lat temu „Gazeta Krakowska” szukała pomysłów na specjalne rubryki redakcyjne dla starszych czytelników. Gdy poprosiliśmy o pomoc, dr Krzysztof Czarnobilski od razu zgodził się na współpracę. Nie zdradzaliśmy mu szczegółów, bo baliśmy się, że zrezygnuje. Szczegół tkwił w tym, że Doktor musiał co tydzień przygotowywać temat poradnikowy dla seniorów: ważny, praktyczny, ale ciekawy.

Co tydzień więc dzwoniłam, pisałam, autoryzowałam i podziwiałam, że nawet o późnej porze wieczorowej z uśmiechem i radością dzieli się wiedzą, zachwycony, że znowu udało się przekazać seniorom ważne wskazówki zdrowotne. Doktor nigdy nie zawiódł, nigdy mu nie zabrakło tematu i czasu. To „nigdy” jest istotne, bo rubryka Pana Doktora żyła na łamach prawie dziesięć lat!

- Był jednym z niewielu lekarzy, którzy traktują swój zawód jako misję. Pełen poświęcenia dla swoich pacjentów, których nie tylko szanował, lecz był niezwykle czuły i wyrozumiały wobec ich bólu i cierpienia - mówi Anna Polony, aktorka Teatru Starego w Krakowie. - Trafiłam na jego oddział po operacji biodra, gorączkowałam. Zajął się mną z braterską, a nawet ojcowską czułością, dawał ulgę, uśmiech, zainteresowanie. Wyciągnął mnie z wielu nieciekawych sytuacji chorobowych. Będzie mi go brakowało - dodaje aktorka.

Wymagający, ale z klasą

Opłatki w szpitalu MSWiA były znane w całym Krakowie, niejeden dyrektor takiej imprezy zazdrościł szpitalowi przy Galla. Na występy bowiem tu przychodziła cała krakowska śmietanka artystyczna.

- Krzysiowi zależało, aby pacjenci mogli poczuć atmosferę świąteczną w szpitalu. Na występy, które organizowałem, przyjeżdżali Beata Rybotycka, Ola Maurer, Anna Polony, Grzegorz Turnau - wspomina Jacek Wójcicki, aktor, muzyk, śpiewak. - Robiliśmy to z wielką przyjemnością i wdzięcznością dla Krzysia. Pomagał nam, opiekował się i nie wiem, jak wytrzymywał z nami. My ciągle w rozjazdach, ale potrzebujemy konsultacji, która jest tak naprawdę „na wczoraj”, a że głos straciłem, a że noga złamana, a że skierowanie miałam, lecz zgubiłem. Sądzę, że dostawał dziesiątki próśb dziennie, żadnej nie zlekceważył. Dzięki, Krzysiu, za wszystko - kwituje Wójcicki.

Dr Krzysztof Czarnobilski zbudował fundamenty krakowskiej geriatrii. Gdyby seniorzy mogli przyznawać medale za pracę na rzecz ich zdrowia, Czarnobilski by zgarnął wszystkie istniejące odznaczenia. Poświęcił karierę i życie tej specjalizacji: trochę niewdzięcznej i niezbyt prestiżowej. Pomógł wielu osobom starszym zrozumieć rzecz ważną: starość jest ciężka i trudna, ale można ją ujarzmić i dzięki małym trikom poprawić swój komfort życia. Wystarczy polubić siebie, zająć się sobą, zmienić nawyki. Seniorzy sami się przekonywali, jak wiele jeszcze potrafią.

- Znaliśmy się od dawna, bo… byłem studentem Pana Doktora, uczył mnie fizjologii - zdradza dr Michał Zabojszcz, dyrektor szpitala MSWiA w Krakowie. - Był wymagający, ale z klasą. Traktował nas poważnie, jako przyszłych swoich kolegów. Gdy po dwudziestu latach spotkaliśmy się ponownie w szpitalu, odetchnąłem z ulgą: lepiej trafić nie mogłem. Wspaniały człowiek i lekarz, oddany idei geriatrii. Za wcześnie i bez sensu, Doktorze, tyle jeszcze trzeba zrobić - zaznacza.

Anna Górska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.