Nie tylko miód, ale całe ule padają łupem złodziei. Zdarza się, że kradzieży dopuszczają się sami pszczelarze
Kolejni pomorscy pszczelarze padają ofiarami złodziei. W ciągu pół roku prezesowi koła w Słupsku dwukrotnie kradziono ule z rodzinami. Trzy tygodnie temu, po nocnym pościgu z udziałem mundurowych, udało się zatrzymać przestępców oraz namierzyć pszczelą „dziuplę”. Pomogły w tym specjalne czujniki GPS.
Obserwują zachowania pszczelarzy, następnie, pod osłoną nocy, wracają do pasiek, ładują ule do samochodów i odjeżdżają w nieznanym kierunku. Później dzielą pszczele rodziny na mniejsze i sprzedają po 200-300 złotych za tzw. odkład. Owady trafiają nie tylko do okolicznych producentów, ale nawet do Niemiec, Francji czy Włoch. W cenie jest także pozyskany miód.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.