Nie ma potrzeby, by nocą w aptece ktoś siedział i czekał

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Klimaniec
Joanna Bejma

Nie ma potrzeby, by nocą w aptece ktoś siedział i czekał

Joanna Bejma

Podczas wczorajszego posiedzenia komisji zdrowia, radni i właściciele aptek dyskutowali o ewentualnym wprowadzeniu dyżurów nocnych w pobliżu Inowrocławia.

Już na początku spotkania radny Henryk Popławski przypomniał, że ten temat poruszany jest nie pierwszy raz. W poprzednich kadencjach też był dyskutowany. Dodał, że żadnemu aptekarzowi nie można przystawić pistoletu do głowy i nakazać otwierania aptek w nocy.

- Mowa jest o potrzebach, z tym że jeśli wnikliwie prześledzić te potrzeby, należałoby się zastanowić, ile takich uzasadnionych przypadków w skali doby by było. Dla was podstawą jest ekonomia. Wam nikt do tego nie dołoży. Według mnie największy problem jest w tym, że nie ma to żadnego uzasadnienia ekonomicznego - zwrócił się do przybyłych gości.

Marek Górny, właściciel apteki „Pod Feniksem” w Żninie i dwóch w Barcinie (na posiedzeniu komisji pojawił się z córką), przypomniał, że podobny problem pojawił się ostatnio w grodzie Śniadeckich. Od stycznia br. jest więc tak, że dyżurów nocnych nie ma. Wprowadzono natomiast wyłącznie dyżury telefoniczne. Telefon dla wszystkich aptek jest jeden, stały i przechodni.

Głos zajął Andrzej Chirek, właściciel nie tylko apteki na starym mieście w Barcinie, także placówki całodobowej w Inowrocławiu. Przypomniał, że przy omawianym problemie ważnym aspektem jest nie tylko ekonomia, także racjonalność. Zauważył, że pacjent, który trafia na opiekę nocną do barcińskiego ośrodka, albo dostaje leki na miejscu, albo - jeśli jest w poważniejszym stanie - jedzie do szpitala. W mieście jest tyle aptek, że rano może spokojnie wykupić inne leki.

Przypomniał, że od ponad 20 lat prowadzi aptekę całodobową i ekonomia takiej działalności jest właściwie zerowa. Ta w Inowrocławiu działa z racji tradycji, przyzwyczajenia.

Rad byłby zmienić jej funkcjonowanie do godziny 24 i czynnej od 6 rano. Największa kumulacja pacjentów nocnych jest w piątki i w soboty, ale rzadko wykupują leki na receptę.

Zauważył jeszcze inną, istotną sprawę. Konkurencją dla aptek są dziś także stacje benzynowe. - Proszę się przyjrzeć, co tam można kupić. To jest wbrew zasadom. Pewne leki zostały biznesowo dopuszczone do sprzedaży, a nie powinny nigdy znaleźć się na stacjach i w kioskach ruchu. Są to na przykład pochodne paracetamolu - usłyszeliśmy.

- Nie widzę potrzeby, aby na tak małe środowisko, ktoś siedział i czekał na rzeczywistą realizację recepty wystawionej w danym dniu, i że lek jest rzeczywiście niezbędny - dokończył.

Marek Górny zapytał, czy może gmina finansowałaby nocną działalność aptek. - Na to nie może pan liczyć - odparł Henryk Popławski. Gmina sporo inwestuje w ochronę zdrowia, np. finansuje działalność poradni, które nie są prowadzone w ramach NFZ. Radny przypomniał, że w tym roku - mimo zabezpieczonych pieniędzy - nie znalazł się lekarz, który poprowadziłby poradnię neurologiczną.

Gmina na pewno nie będzie finansowała obsługi nocnej aptek. - Bo jak państwo sami zauważyliście, to zapotrzebowanie jest na poziomie śladowym. Dodał, że jeśli w Barcinie nie będzie opieki nocnej i świątecznej (w czerwcu br., kończy się umowa - przyp. red.) to dyskusja nad problemem aptek umrze śmiercią naturalną.

Na koniec warto przypomnieć, że sąsiednia gmina Dąbrowa już jakiś czas temu sygnalizowała, że mieszkańcy nie chcą przyjeżdżać na dyżury nocne i świąteczne do Barcina. Wolą jeździć do Mogilna. Jednym z powodów jest właśnie brak całodobowych dyżurów aptek, co w Mogilnie jest realizowane. Jeśli Dąbrowa przejdzie do mogileńskiego obwodu, wtedy szansa na opiekę nocną i świąteczną w Barcinie jest praktycznie zerowa.

Joanna Bejma

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.