Natalia Bobrowska: Smutne, że traktujemy ciało służalczo, zamiast korzystać z jego mądrości

Czytaj dalej
Katarzyna Kachel

Natalia Bobrowska: Smutne, że traktujemy ciało służalczo, zamiast korzystać z jego mądrości

Katarzyna Kachel

Sporo jest osób, które mówią, że przeczytały mnóstwo książek, były na terapii „gadanej”, wszystko o sobie wiedzą, ale niewiele się w ich życiu zmienia. I czują, że teraz jest czas na ciało - mówi Natalia Bobrowska z Krakowa, psychoterapeutka pracująca w nurcie psychoterapii somatycznej Core Energetics

Ciało czy umysł?

To fałszywa dychotomia. Analiza bioenergetyczna to koncepcja, która łączy terapeutyczną pracę z ciałem i umysłem. Koncepcja ta zakłada, że wzorce chronicznych napięć w ciele powiązane są z emocjami (często tymi niewyrażonymi), traumami, z naszymi wewnętrznymi konfliktami. Jej twórcy, Alexander Lowen i John Pierrakos, uczyli się u Wilhelma Reicha, który powtarzał, że ciało jest skrystalizowaną historią naszego życia. By w pełni wykorzystywać nasz potencjał i uwolnić zablokowaną energię powstrzymywanych emocji, potrzebne jest holistyczne podejście. Z tą myślą powstał Instytut Analizy Bioenergetycznej i zestaw ćwiczeń nazywanych dziś popularnie „lowenowskimi”. John Pierrakos, twórca metody Core Energetics, poszedł jeszcze dalej, tworząc nurt psychoterapii zorientowanej na ciało, poszerzony o mocny rys humanistyczny, egzystencjalny. W terapii Core dużo pracujemy z cieniem, czyli skrywanymi, negatywnymi aspektami naszej osobowości, po to, by je przetransformować i wziąć za nie odpowiedzialność. W ten sposób możemy dotrzeć do głębi naszej żywotności, prawdziwego potencjału, naszej esencji. Pierrakos mówił: Zadaniem terapii jest wydobycie wrodzonej natury człowieka na światło dzienne, w całym jej pięknie i okazałości. Żeby tak się stało, trzeba rzucić światło (świadomości) również na nasz cień.

Jak z tym pracować?

W terapii przyglądamy się zarówno przekonaniom, obrazom mentalnym, mechanizmom obronnym, jak i wzorcom napięć uwidaczniających się w ciele. Te napięcia związane są z zatrzymanymi emocjami, konfliktami wewnętrznymi. Kiedy są nieuświadomione, stają się naszym wzorcem bycia w ciele, sposobem przeżywania siebie i funkcjonowania w relacjach. Najprostszy przykład - osoby, którym trudno przychodzi wyrażanie złości, często mają dużo napięcia w szczękach. Chronicznie zaciśnięte szczęki są ich sposobem na powstrzymywanie własnej ekspresji. Co oczywiście dużo kosztuje.

Jak dużo zapisuje się w ciele?

Ciało nie kłamie. Po tym, jak ktoś chodzi, jak wygląda jego klatka piersiowa, czy jest nadmiernie napięta, czy zapadnięta, jak jego stopy trzymają się - lub nie - podłoża, jaki ma głos, jak nim się komunikuje, wiem już sporo. Ale to, co dla mnie najważniejsze, to zobaczyć, co jest pod spodem, z czego wynikają te napięcia, co kryje się pod mechanizmami obronnymi. Jesteśmy czymś dużo większym niż nasze zranienia. Tylko często w kryzysie, kiedy kierujemy się do gabinetu terapeutycznego, nie mamy takiego przekonania o sobie. Moim zadaniem jako terapeutki jest tę szerszą perspektywę „trzymać” dla klienta. I pracować w kierunku, żeby klient sam mógł sam ją na nowo dostrzec. Taka praca polega m.in. na uwalnianiu energii zablokowanych emocji, przez które w ciele tworzą się napięcia. Nieustannie wydatkujemy swoją energię na powstrzymywanie; tłumimy złość, smutek, inne „niewygodne emocje”, trzymając napięcie w szczękach, brzuchu, barkach... Nie pozwalamy płynąć oddechowi swoim naturalnym rytmem, w nieświadomej obawie, że zbyt wiele poczujemy. Powstrzymujemy nawet wzdychanie. Dopiero kiedy to, co ściśnięte się poluzuje, będziemy mogli spożytkować energię życiową na to, co naprawdę chcemy z nią robić, na realizowanie w pełni swojego potencjału.

Kim w tej drodze jest terapeuta?

Ułatwia drugiej osobie kontakt z sobą samym, zwłaszcza kiedy tych dobrych relacji z ciałem brak. Terapeuta wspiera w procesie odzyskiwania zaufania - do sygnałów płynących z ciała, do siebie, i wreszcie: do świata. Ta praca jest niezwykle potrzebna zwłaszcza dziś, kiedy zmagamy się z przeciążeniami, ze stresem, stanami lękowymi, nerwicami, kiedy wpadamy w kryzysy życiowe. Core Energetics to również skuteczna metoda pracy z dolegliwościami psychosomatycznymi, które doskwierają wielu osobom, z przyczyn, o których mówiłyśmy wcześniej. Życie w ciągłym stresie, nadmiernym napięciu, „radzenie sobie” z emocjami poprzez tłumienie ich prowadzi do różnego rodzaju dolegliwości psychosomatycznych. Terapeutyczna praca z ciałem tutaj jest bardzo pomocna. Oprócz terapii indywidualnej prowadzę również grupy rozwojowe, na których można zapoznać się z systemem ćwiczeń stworzonych przez Pierrakosa i Lowena w celu powrotu do własnej żywotności. Oczywiście praca w grupie nie będzie odpowiednia dla każdego, na pewno nie w każdym etapie życia.

Czym się kierować przy takim wyborze?

Tym, by się nie przekraczać, słuchać swojego instynktu, pracować we własnych granicach, wchodzić w ćwiczenia bez nadwyrężania się. Uczestnictwo w takiej grupie nie jest wskazane dla osób, które są świeżo po traumie, kiedy człowiek jest szczególnie wrażliwy i łatwo o przebodźcowanie. Praca w grupie wymaga odwagi pokazania się ze swoją ekspresją przed innymi osobami. Z drugiej strony grupa daje dużo wsparcia, pozytywnego wzmocnienia. Prowadzę zajęcia od ośmiu lat i widzę, że coraz więcej osób dostrzega wartość takich treningów, dziejących się podczas nich procesów. Generalnie rzecz biorąc, terapia poprzez ciało (grupowa i indywidualna) zyskuje na popularności. Ma na to wpływ rozwój neurobiologii, nagłośnienie teorii poliwagalnej i innych terapeutycznych metod pracy z traumą poprzez ciało, takich jak Somatic Expieriencing. Wspólnie z Mariuszem Jazowskim prowadzimy szkolenie dla profesjonalistów: psychoterapeutów, psychologów pod tytułem „Twój klient ma też ciało i jest całkiem spore zainteresowanie”.

Co ciebie do takiej pracy zawołało?

Najpierw, kończąc studia, trafiłam na pracę z oddechem. Wcześniej był w moim życiu obecny taniec, joga i ten rodzaj świadomego kontaktu z ciałem, który daje ruch. Jednak dopiero poprzez pracę z oddechem „na własnej skórze” odczułam, jak emocje zakorzenione są w ciele. Kiedy nie chcemy czegoś poczuć, wstrzymujemy oddech. Praktyka pogłębionego, świadomego oddechu stwarza możliwość skontaktowania się ze swoimi emocjami i pozwolenia na ich przepływ poprzez ciało. Było to dla mnie bardzo wyzwalające doświadczenie. Ukończyłam dwuletni trening pracy z oddechem i wspólnie z Mariuszem Jazowskim zaczęłam prowadzić grupy rozwojowe uwalniania napięć z ciała poprzez oddech. Po pewnym czasie zapragnęłam pójść głębiej, znaleźć metodę terapeutycznej pracy z ciałem oraz umysłem. Tak trafiłam na Core Energetics. Przeszłam terapię własną, czuję tę metodę, ufam jej. Dzięki temu potrafię towarzyszyć osobom, które zjawiają się w moim gabinecie w ich różnych stanach emocjonalnych. Relacja jest bardzo ważnym czynnikiem terapeutycznym, również w psychoterapii zorientowanej na ciało.

Jak zmieniło się od tamtego czasu twoje postrzeganie ciała?

Widzę, że podział na umysł i ciało jest sztucznym tworem, który odbiera nam duży kawałek dostępu do swojej żywotności, intuicji, do kontaktu ze sobą i światem. W kontekście warsztatów, które organizuję dla kobiet, myślę, że spokojnie mogłyby się nazywać: Chcemy całego życia. Bo odzyskiwanie kontaktu z ciałem i emocjami to proces odzyskiwania siebie i bycia bardziej zanurzonym w życiu. Jesteśmy nauczeni, by radzić sobie z trudnymi sytuacjami poprzez odcinanie się od swoich przeżyć. Ale to kosztuje. Tym kosztem jest utrata dostępu do siebie, do swojej intuicji. To również utrata zaufania do sygnałów płynących z ciała, do świata swoich przeżyć wewnętrznych. Tym kosztem może być odrętwienie, apatia, przytłumione odczuwanie pozytywnych doznań.

Umiemy czytać swoje ciało?

Często mamy trudność z odczuwaniem przyjemności, radości, głębokiego zrelaksowania. Czasem jedynym sygnałem, który zwraca naszą uwagę z powrotem w kierunku ciała jest ból. Kiedy coś nas boli albo jesteśmy zmęczeni, często odczuwamy frustrację, bo przecież, myślimy, zawsze powinno być zwarte i gotowe do działania. Smutne, że traktujemy ciało służalczo, zamiast korzystać z jego mądrości. Na szczęście zawsze można zawrócić, zacząć na nowo nawiązywać relację ze sobą i swoim ciałem. Takim punktem zwrotnym niekiedy bywa życiowy kryzys. John Pierrakos mówił, że Core Energetics jest ewolucyjną metodą psychoterapeutyczną. Jej celem jest nie tylko wyjście z kryzysu, ale również rozwinięcie prawdziwego potencjału swojej osobowości, swojej natury. Współgra mi to z koncepcją dezintegracji pozytywnej, o której swojego czasu pisał polski psychiatra Kazimierz Dąbrowski.

Kto szuka tej metody?

Sporo jest osób, które przychodzą i mówią, że przeczytały mnóstwo książek, były na terapii „gadanej”, wszystko o sobie wiedzą, ale niewiele się w ich życiu zmienia. I czują, że teraz jest czas na ciało. Często nie mają na początku zbyt dużego kontaktu z nim, trudno im nazwać doznania w ciele, powiązane z nimi emocje. Kiedy stopniowo odzyskują zaufanie do siebie, do swojego ciała, zmiany, za którymi tęsknili, wydarzają się naturalnie. Mnie też to wtedy wzmacnia w zaufaniu do tej metody. Wiem, jak potrafi wspierać w kryzysie życiowym, w depresji, w nawiązywaniu lepszego kontaktu ze sobą i pogłębionych relacji z innymi. Techniki Core regulują system nerwowy, uziemiają, aktywują radość i pasję życia. Uczą asertywności i rozbudzają kreatywność. Pozwalają nam lepiej żyć tu i teraz, w połączeniu ze swoją mocą, prawdziwą naturą. To chyba wcale nie tak mało?

Katarzyna Kachel

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.