Paweł Kowal

Nasz chleb powszedni polsko-ukraiński

Nasz chleb powszedni polsko-ukraiński
Paweł Kowal

Zboże z Ukrainy powinno pojechać na Bliski Wschód i do Afryki. Jest kilka powodów. Po pierwsze to zboże jest źródłem dochodu Ukraińców. W ten sposób Ukraina może zarabiać i mniej potrzebuje pieniędzy z UE i USA na bieżące funkcjonowanie.

Drugi ważny powód jest globalny: chodzi o to, by nie doszło do głodu w państwach afrykańskich i na Bliskim Wschodzie. Szczególnie bliskowschodni gracze są bowiem istotni z punktu widzenia poparcia dla koalicji antyputinowskiej, a przynajmniej nie wspierania Rosji. Dla Polski sprawne przetransportowanie zboża z granicy w Korczowej czy Medyce do Gdańska jest ważne z punktu widzenia pokazania, że mamy zdolności tranzytowe. Wojna bowiem może ułożyć się także i tak, że jeszcze jakiś czas konieczne będzie świadczenie usług tranzytowych dla Ukrainy. Ale świadczenie tych usług to także miejsca pracy w Polsce i potencjalny ruch w polskich portach. W ten sposób Gdańsk i inne porty staną się także częściowo strategicznymi portami Ukrainy.

Jest więc sporo powodów, by zboże jechało przez Polskę, ale nie zatrzymywało się w Polsce, bo to oznacza obniżenie cen polskiego zboża na rynku i spadek poparcia dla naszego zaangażowania na Ukrainie, a zatem też dodatkowe możliwości działania propagandy moskiewskiej wśród zdesperowanych rolników w Polsce.

Czy potrzeba jeszcze więcej racjonalnych argumentów, że sprawa zboża jest kluczowa? Pamiętacie swoją panią lub pana od historii jak opowiadali jak to Polska w XVI czy XVII wieku była „spichlerzem Europy”? Ano właśnie wtedy jakoś można było zboże z tych samych terenów co teraz, dostarczyć do Gdańska i wywieźć w świat, a teraz rząd PiS nie daje rady? Dawno nie było sytuacji, w której władza tak bardzo nabroiła, że aż pod wpływem protestów społecznych i krytyki opozycji musiała swojego ministra odwołać.

Sprawa ukraińskiego zboża dotyczy jednej kwestii – pokazuje jak ważne są szybkie negocjacje Ukrainy z UE na temat wejścia Ukrainy do Unii. Pokazuje jak ważny będzie proces dostosowania ukraińskiego rynku rolnego. Pytanie jest takie, czy kiedy już, jak pisał w latach 50-tych XX wieku Jerzy Giedroyć, a mówił ostatnio na Zamku w Warszawie prezydent Wołodymyr Zełeński, nie będzie granicy między Polską, a Ukrainą, bo Ukraina też wejdzie do Unii, będziemy z Ukrainą na kursie kolizyjnym, czy zbudujemy synergię. Czy polskie zboże z mniejszych, coraz częściej ekologicznych gospodarstw będzie konkurowało ze zbożem z wielkich upraw na ukraińskim czarnoziemie? A może jednak będzie inaczej? Może uda się postawić wspólnie nowoczesny przemysł spożywczy, połączyć siły Polski i Ukrainy i zagrać kluczową rolę w nowej Europie, która ukształtuje się po wojnie?

Tymczasem zostawiam Państwa z tymi pytaniami życząc wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Wielkanocnych!

Paweł Kowal

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.