„Narodziny” mamy wcale nie są proste. Wiem, bo sama jestem mamą

Czytaj dalej
Fot. Lucyna Nenow / Polska Press
Agata Pustułka

„Narodziny” mamy wcale nie są proste. Wiem, bo sama jestem mamą

Agata Pustułka

„Nowonarodzone” mamy płaczą ze szczęścia. Przed porodem mogą sobie potańczyć i posłuchać rocka. Pod opieką Karoliny Raczak-Moroń, położnej, przyszło ich na świat kilka tysięcy. Naukowcy przekonują, że to hormon - oksytocyna buduje więź mamy z dzieckiem. Jasne, ale nie tylko, nie tylko...

Bardzo lubię takie zdanie: w czasie porodu nie tylko rodzi się dziecko, ale silna, wyjątkowa i niepowtarzalna kobieta - matka - mówi Karolina Raczak-Moroń, która od piętnastu lat jako położna „rodzi” dzieci i... ich mamy. Najpierw robiła to w szpitalu w Ligocie w Katowicach, a potem w zabrzańskim Centrum Zdrowia Kobiety i Dziecka. - Każdy poród jest wyjątkowy, każdy jest magią i historią, która zawsze ma swój indywidualny przebieg, niekiedy dramatyczne zwroty w akcji - wyjaśnia. Śmieje się, że swój zawód, a właściwie nie zawód, tylko najszczersze powołanie, część życia, wyssała z mlekiem własnej mamy Barbary, która od czterdziestu lat też jest położną w Mikołowie.

- I przyjmowała na świat moją córeczkę Kalinkę, największą miłość życia. Nikomu innemu nie mogłabym zaufać w takiej chwili, tylko mamie, chociaż wiem, że trochę się bała i było to dla niej wyzwanie - dodaje Karolina.

Pokolenie Y i Z

Karolina każdy poród przeżywa i pamięta oraz odnotowuje. Często zachowuje potem z mamami osobisty kontakt. Narodziny dziecka to taki moment, kiedy powstaje też więź z położną. - Jesteśmy od tego by wspierać, dodawać otuchy i sił, a też oczywiście służyć profesjonalną pomocą i radą. W ciągu ostatnich lat z mieniło się podejście do macierzyństwa. Mamy są bardzo świadome, oczytane, ale też trochę niepewne siebie. Wynika to z wielu przyczyn. Dawniej macierzyństwo było czymś naturalnym, tak jak naturalny poród i karmienie piersią. Choć i teraz wracamy do natury, to jednak cywilizacja zrobiła swoje. Po narodzinach dziecka mogłyśmy liczyć na rady i fizyczną pomoc żeńskiej części rodziny. I ich rady. Teraz albo mieszkamy za daleko od bliskich, albo uznajemy „babcine” rady za przestarzałe - ocenia Karolina. - Często decydujemy się też na jedno dziecko, planując je na czas po zrobieniu kariery. Wiedząc, że to taka jedyna szansa chuchamy i dmuchamy na siebie i maluszka. Ja to oczywiście rozumiem, ale namawiam mamy, by ufały sobie. Swoim wrodzonym matczynym umiejętnościom. Miłość podpowie dobre rozwiązania. Czasem odbieram od mam nerwowej telefony: Karolina, ja nie przebiorę, nie wykąpię. Odpowiadam: zrobisz to może wolniej ode mnie, ale lepiej, bo jesteś jej, jego mamą.

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Agata Pustułka

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.