Aleksander Król

Najlepsi krawcy w Niemczech pracowali w Pietrowicach Wielkich

Najlepsi krawcy w Niemczech pracowali w Pietrowicach Wielkich
Aleksander Król

Pietrowice Wielkie przez długie lata słynęły z tradycji krawieckich. W spisie ludności z 1938 roku zapisano, że z krawiectwa utrzymuje się tu 200 osób. W okresie międzywojennym miejscowość pod Raciborzem była największą wioską krawiecką w całych Niemczech.

Dawniej Pietrowice Wielkie słynęły z krawiectwa. W całych Niemczech trudno było szukać tylu znakomitych krawców, co tu. W co drugiej chałupie coś szyto.
- Pietrowice były największą wioską krawiecką w całych Niemczech. Są zapisy jeszcze z okresu przed II wojną światową, że była to wioska krawców - mówi Brunon Stojer, pasjonat lokalnej historii, którego dziadek również szył w Pietrowicach.

Krawca zakuto na trzy dni "w żeleza"
- Udało mi się znaleźć pierwszą informację o krawcu z Pietrowic jeszcze z czasów 1610 - 1620. Wtedy panem w Pietrowicach był Reiswitz, który był protestantem. Ten krawiec źle się wyraził o kościele protestanckim, który pan Reiswitz wybudował w Pietrowicah i za kara zakuto go w dyby - dosłownie "w żeleza" - mówi Brunon Stojer i cytuje z pamięci fragment starego pisma "trzy dni zakuty w żelezach krawiec". - To świadczy, że ta tradycja krawiecka w Pietrowicach jest bardzo stara - zauważa Stojer.


Wolny Cech Krawców w Pietrowicach od 1873 r.

Początkowo cech krawiecki znajdował się jedynie w czeskich Sudicach. Do niego należeli też krawcy z Pietrowic. - W 1873 roku nasi krawcy utworzyli swój cech - Wolny Cech Krawców w Pietrowicach. Jest sztempel z tych czasów. Odączli się od Sudic - mówi Brunon Stojer.
Tłumaczy, że w okresie międzywojennym działało tu od 33 do 35 majstrów krawieckich, takich co mogli kształcić uczniów. Najwięksi zatrudniali po kilkanaście osób. - Ogólnie w spisie ludności z 1938 roku - jest zapisane, że z krawiectwa utrzymuje się prawie 200 osób. Jak na wioska to bardzo dużo - mówi Brunon Stojer.

Dziadek szył dla Żyda z Raciborza

Dla kogo szyli krawcy z Pietrowic? - Współpracowali przede wszystkim z Żydami. Mój dziadek, Johan Libera, ojciec mamy szył do Żyda o nazwisku Schokner. I ludzie chwalili współpraca z Żydami, bo ci płacili nienajgorzej - mówi Stojer. - Jak mój wujek szedł do komunii - to ten żyd kupił mu ubranie, a on przecież wyznawca innej wiary, a kupił strój na komunia do kościoła katolickiego - wspomina Stojer.
To świadczyło, że wspólnota żyła razem. - U nas nie ma antysemityzmu. U nas Żydzi to byli pracodawcy. Znom przykłady o kontaktach jeszcze po 1938 roku, po Nocy Kryształowej - mówi Stojer. Dodaje, że ubrania z Pietrowic szły na całe Niemcy. - Do Raciborza szyli, do Żydów do Gliwic, Wrocławia, Opola - wylicza. Wspomina, jak jeden Żyd, co tydzień odwiedzał jego dziadka. - Przyjeżdżał autem, przywoził materiał, a brał gotowe spodnie. Dziadek szył yno spodnie. Żona jego, czyli moja babcia pomagała. Dzieci też robiły proste rzeczy. Dziadek był inwalidą, jedną rękę miał trochę sztywną, dlatego tylko spodnie robił, bo to prościej - mówi. Jednak niektórzy mieli wielkie zakłady, w których zatrudniano wielu pracowników. - Znom takich, co mieli kilkanaście ludzi. Niektórzy z nich mieli maszyny elektryczne jeszcze przed drugą wojną światową - zauważa Brunon Stojer.

Na gospodarstwie mogło zostać jedno dziecko z 12

Dlaczego w Pietrowicach było tylu krawców? - To była konieczność. Z początku wszyscy byli rolnikami, a mieli po 7, 12 dzieci. W gospodarstwie jeden mógł znaleźć zajęcie, co reszta miałą robić? Szli do krawiectwa. To był uczciwy fach, uczciwi ludzie pracowali. Uczeń krawiecki jak się uczył przed wojną robił od godziny 7 rano do 7 wieczorem z godzinną przerwą na obiad. A w sobotę jeszcze czyścili majstrowi buty. To nie była obraza. Jak ktoś przez lata pracował od 7 do 7, to będąc już na emeryturze ciągle coś musi robić. Nie może wytrzymać. Znom takiego co, jak szoł do haźla, broł coś, żeby tam robić i czasu nie tracić - śmieje się Stojer.

Spółdzielnia krawiecka z taśmą jak u Forda
Co się stało z krawcami z Pietrowic? Dlaczego tradycja zanikła? - Są jeszcze emeryci krawcy, do krórych można iść skrócić spodnie, ale prywatnych majstrów nie ma. Ostatni prywatny krawiec to był mój teść - szył jako ostatni zarejestrowany. Działał jeszcze na początku lat 90. Trzeba jednak wspomnieć, że w Pietrowicach istnieje spółdzielnia krawiecka - ale to jest taśma. Tam się robi jak "u Forda". Spółdzielnia "Jedność" w najlepszym okresie zatrudniała 600 ludzi. Mieli swoje file w Raciborzu. Wujek robił w spółdzielni - mówi.

Aleksander Król

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.