Ustawa o jawności życia publicznego teoretycznie ma dotyczyć urzędników państwowych i samorządowych. Ale praktycy ostrzegają, że prześwietlony może zostać każdy.
To jedna z najważniejszych ustaw, jakie procedowane są w Sejmie. Dlaczego? Choćby z tego powodu, że jej projekt - zmieniany kilkukrotnie w ciągu ostatnich miesięcy - spotkał się z ostrymi komentarzami specjalistów.
- Najistotniejszym problemem jest obecnie nieuzasadniona, niekonstytucyjna i niezgodna ze standardami międzynarodowymi ingerencja w prawo do ochrony życia prywatnego i autonomii informacyjnej jednostki poprzez publikację oświadczeń majątkowych w Biuletynie Informacji Publicznej udostępnianym w internecie - zaznacza Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich.
Chodzi o projekt ustawy o jawności życia publicznego. Jego autorem jest Mariusz Kamiński, minister koordynator służb specjalnych. Projekt przeszedł już konsultacje publiczne i opiniowanie, obecnie oczekuje na rozpatrzenie przez Komitet Stały Rady Ministrów. Ustawa zakłada konieczność ujawniania oświadczeń majątkowych w internecie (czyli po prostu dochodów) w ustawie jest mowa o tym, że dotyczy to funkcjonariuszy publicznych. Obecnie obowiązki ujawniania majątków regulują osobne ustawy, np. ta o sądach z 2016 roku, na mocy której każdy może sprawdzić w internecie, ile zarobił dany sędzia. Inna ustawa analogicznym obowiązkiem obejmuje posłów i senatorów.
Eksperci ostrzegają przed masową lustracją obywateli. Jakie mogą być skutki wprowadzenia ustawy? Czytaj w dalszej części artykułu.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.