
Jedni wykupują sobie zagraniczne wakacje w biurach podróży, inni w biurach... polowań. I tak relaksują się w egzotycznych okolicznościach przyrody - strzelając do grubego zwierza.
To propozycja tylko dla licencjonowanych myśliwych, do tego z zasobnymi portfelami lub ciułających przez lata grosz do grosza, by wreszcie wypalić z "grubej rury". Rzecz jasna taki rodzaj turystyki wzbudza sprzeciw obrońców zwierząt.
- Oczywiście można zapolować na grubszego zwierza, nawet na ważącego 450 kilogramów niedźwiedzia brunatnego, na przykład na Kamczatce - zachęca Robert Białek, właściciel biura "Tajga" w Płytnicy koło Złotowa.
Na polowania na grubszego zwierza, nawet na ważącego 450 kilogramów niedźwiedzia brunatnego, wybiera się z Polski w roku średnio sto osób, zwykle bardzo doświadczonych myśliwych. Taki wyjazd kosztuje ok. 10 tys. euro. Ale są też droższe polowania, choćby na owce górskie - koziorożce, barana śnieżnego czy na owcę rasy mongolskiej.
Rzecz jasna taki rodzaj turystyki wzbudza sprzeciw obrońców zwierząt.
Więcej dowiecie się z pełnej wersji artykułu. Zapraszamy!
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.