Na listach do rady miasta wielki tłok. Kto wystartuje w wyborach?
Wybory 2018 - większość bydgoskich radnych zamierza ponownie ubiegać się o mandat. Nie mają gwarancji, że będą „jedynkami”.
W tegorocznych wyborach samorządowych o sukces będzie szczególnie trudno - listy wyborcze będą krótsze. Dla wielu miejsca zabraknie.
Większość rodaków myśli raczej o tym, jak spędzić wakacje, ale w zaciszu politycznych gabinetów trwa praca nad ustaleniem list wyborczych i przede wszystkim - kolejności nazwisk na nich.
W tegorocznych wyborach - ich daty dokładnie nie znamy, ale odbędą się na jesieni -o sukces będzie szczególnie trudno. Wszystko przez nową ordynację wyborczą, która sprawiła, że listy będą krótsze. W wyborach cztery lata temu na każdej liście było 10 nazwisk. Teraz w każdym okręgu będzie ich tylko siedem (poza najliczniejszym Fordonem, gdzie kandydatów może być ośmiu). To oznacza, że „biorące” miejsce może być każde, a start z „jedynki” będzie dawał sporą przewagę nad konkurencją z własnej partii.
Radni z pierwszeństwem
- Zamierzam poddać się ocenie wyborców i wystartować w wyborach - nie kryje radny Tomasz Puławski (SLD), w poprzednich wyborach „jedynka” na liście. - Myślę, że radni, którzy ciężko pracowali, mają doświadczenie i ochotę do dalszej pracy, będą mieli pierwszeństwo przy budowaniu list. O wszystkim zdecyduje jednak Rada Miejska SLD. Mamy jednak naszą kandydatkę na prezydenta, lidera w postaci Ireneusza Nitkiewicza i grającą w jednym zespole grupę osób, którą stać na dobry wynik w wyborach. Pójdziemy do nich jako SLD Lewica Razem, więc miejsca na listach znajdą również kandydaci z innych ugrupowań i organizacji.
Z dalszej części materiału dowiesz się:
- kto będzie decydował o przyznaniu "jedynek" na listach w PIS i PO
- dlaczego bydgoscy radni zamierzają ponownie kandydować
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.