My i młodzi, czyli jak podsłuchałem jedną rozmowę

Czytaj dalej
Fot. Karolina Misztal
Jerzy Stuhr

My i młodzi, czyli jak podsłuchałem jedną rozmowę

Jerzy Stuhr

Rzadko rozmawiamy o młodym pokoleniu. Oczywiście, temat się pojawia, ale tak przy sposobności. Gdy rozmawialiśmy np. o zmianie estetyki w teatrze - to wtedy była mowa o odmienności oczekiwań artystycznej młodzieży. Albo gdy naszym tematem jest postawa obywatelska - to i młodzi obywatele też się w takim wywodzie pojawiają. Albo gdy mówił pan o politycznym niszczeniu autorytetów, które panująca partia zafundowała społeczeństwu - to wtedy w tle pojawiał się temat młodych, najbardziej tu narażonych na to podważanie wartości. Ale żeby tylko o nich - to chyba nigdy…

Bo pewnie inaczej się nie da. Wszak oni w społeczeństwie nie istnieją „sami”. Zawsze mówienie o młodych jest związane z widzeniem całego społeczeństwa. Ale tak czy inaczej warto co pewien czas do spraw młodzieży powracać, bo jest to temat zmienny - jak sama rzeczywistość, do której młodzi ludzie muszą się dostosowywać albo chcą ją zmieniać. A stare pokolenie - jeśli mamy tu używać takiej opozycji - ma prawo być z natury zachowawcze.

Opowiem w takim razie o podsłuchanej rozmowie w sklepie, bo pojawi się tutaj ta schematyczna opozycja między „młodymi” i „starymi”, a rzecz mogłaby dotyczyć, najogólniej rzecz biorąc… niszczenia środowiska naturalnego, gdyby nie była nieco absurdalna. Oto młody człowiek głośno się oburzył, że starszy klient poprosił o plastikową torbę. I wtedy ów młody mówi - niby do starszego, ale tak, żeby wszyscy słyszeli - „to właśnie przez was ten świat jest tak zaśmiecony”. Na co stary pan natychmiast odpowiedział: „No wiesz synu, może masz rację, tylko ja ci chcę uzmysłowić, że jak my byliśmy młodzi i - według ciebie - zaczęliśmy zanieczyszczać ten świat, to ten świat był na tyle inny, że trudno było pojedynczemu człowiekowi w jego stan aż tak mocno jak dzisiaj zaingerować. Bo np. jednorazowych pieluszek wtedy nie było, były takie z tetry i nie wyrzucaliśmy ich, tylko gotowaliśmy, żeby starczyło na długo”.

Miałem ochotę natychmiast się tu wtrącić, bo może młody człowiek nie wiedział, co to gotowanie pieluszek - a przecież w filmie „Amator” jest też taka scena, w której Filip Mosz gotuje pieluszki, można to nawet dzisiaj zobaczyć. Ale słuchałem dalej starszego pana.

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Jerzy Stuhr

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.