Moje Kresy. Brawurowa akcja oddziału Jana Piwnika
Przed tygodniem Tomasz Kapica na łamach nto, pisząc o wyprawie kędzierzynian na Białoruś z darami dla tamtejszych Polaków, przypomniał postać Krystyny Posłusznej, której ojciec wziął udział w słynnej akcji uwolnienia polskich więźniów politycznych w Pińsku w 1943 roku.
Pragnę poszerzyć pewne wątki faktograficzne, które zostały zasygnalizowane w tym bardzo ciekawym artykule, gdyż więzienie w Pińsku było miejscem, gdzie w czasie okupacji hitlerowskiej rozegrała się jedna z najbardziej sensacyjnych i spektakularnych akcji odbicia więźniów politycznych. Dokonał tego oddział Armii Krajowej, któremu przewodniczył ukrywający się pod pseudonimem „Ponury” – Jan Piwnik (1912-1944), jeden z najsłynniejszych dowódców polskiej partyzantki: w czasach drugiej wojny światowej w lasach świętokrzyskich oraz na Wołyniu i Nowogródczyźnie.
Brawurowe wyczyny, krzywda, która dotyka bohatera, i śmierć w młodym wieku były zawsze tworzywem w powstawaniu legend i mocno osadzały daną postać w historii. I tak było z Janem Piwnikiem, który umierając w wieku 32 lat, żegnał się ze światem słowami: „Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie” – krainę jego młodości, a Cezary Chlebowski umiał to opowiedzieć z literackim powabem i wdziękiem.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.