Modelarze musieli wynieść się z pola na którym organizowali swoje zjazdy po tym, jak ponad 40 mieszkańców wsi złożyło na nich skargę dzielnicowemu. Przekonują, że nie robili nic złego i nikomu tutaj nie przeszkadzali, a sami byli zaczepiani przez nietrzeźwe osoby.
Lokalni pasjonaci modelarstwa od kilku lat spotykali się na polu w Choczni koło Wadowic udostępnionym im przez rolnika, a zarazem jednego z kolegów. Sam dbali o wygląd miejsca.
- Kosiliśmy trawę, sprzątaliśmy po zorganizowanych zjazdach, nie zakłócaliśmy w żaden sposób porządku. Zabudowania są co najmniej 300 metrów od tego gruntu - zaznacza Lesław Maślanka, jeden z modelarzy.
On i inni pasjonaci mogli tam testować swoje modele do woli bez obawy, że jak coś się niespodziewanie zepsuje, to cenny i ciężki sprzęt wpadnie komuś do ogródka i coś zniszczy na cudzej posesji.
Modelarze z całego powiatu wadowickiego i sąsiednich zjeżdżali się tu całymi rodzinami, bo tworzenie modeli samolotów i sterowanie nimi to frajda i dla starszych i dla najmłodszych.
- Zawsze była miła, rodzinna atmosfera, beż żadnych wyskoków i rozrób. Bardzo długo nikomu to nie przeszkadzało - mówi modelarz.
Czytaj więcej:
- Dlaczego modelarze podpadli mieszkańcom Choczni?
- Wadowicka policja postanowiła zająć się tą nietypową sprawą
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.