We wsi wiszą transparenty. To protest przeciwko smrodowi, który zdaniem mieszkańców pochodzi z tuczarni trzody chlewnej. - Smród jest nie do zniesienia. Ludzie mają dosyć - mówi mieszkaniec Myszęcina Przemysław Gordzelewski. Zaś właściciele chlewni odpowiadają, że sprawa przybrała na sile w związku z wyborami...
Spór pomiędzy częścią mieszkańców a właścicielem hodowli trwa już od kilku lat. Ostatnio było o nim głośno w 2016 roku, kiedy organizowano spotkania, a w chlewni pojawiały się kontrole. – To nic nie dało. Żadna z kontroli nie przyniosła skutku, służby nie zadziałały tak, jak oczekiwali tego mieszkańcy – mówi pan Przemysław. – Dwa lata temu był nawet powołany zespół, który miał znaleźć rozwiązanie problemu między hodowcą a mieszkańcami i miał być łącznikiem z instytucjami…
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.