Między Wschodem a Zachodem. Spór o czwartą władzę

Czytaj dalej
Ryszard Terlecki

Między Wschodem a Zachodem. Spór o czwartą władzę

Ryszard Terlecki

Jeszcze kilkanaście lat temu dzisiejsza opozycja miała w swoich rękach niemal wszystkie media.

Po każdych przegranych wyborach opozycja (a zdążyła już przegrać sześć razy pod rząd i żadnego wniosku z tego wyciągnąć nie umie) podnosi larum, jak to wolność mediów jest zagrożona, ponieważ walec medialny, jakim wcześniej dysponowała, częściowo utracił swój monopol. Jeszcze kilkanaście lat temu dzisiejsza opozycja miała w swoich rękach niemal wszystkie media, a jedyny opór ordynarnej propagandzie stawiały nieliczne i słabe media katolickie (i tak bynajmniej nie wszystkie).

Ile trzeba było protestów, jak liczne demonstracje musiały maszerować przez dziesiątki miast, jak wiele petycji i apeli składano, aby ówczesna władza Platformy i PSL zgodziła się na dopuszczenie TV Trwam do naziemnej telewizji cyfrowej i odbioru w całej Polsce. W 2015 roku rozpoczęła się seria klęsk liberalno-lewicowej ekipy, a telewizja publiczna stopniowo stała się główną przeciwwagą dla zjednoczonego frontu gazet, portali, stacji telewizyjnych i radiowych. Niektóre z nich dopuszczały przynajmniej jakieś pozory pluralizmu, ale większość na wszelkie sposoby starała się zaszkodzić formacji, która wygrała demokratyczne wybory. Bezradność opozycyjnych i sprzyjających opozycji mediów zrodziła frustrację, która dziś wylewa się z wypowiedzi redaktorów i publicystów, gorliwie szukających sposobu, jak zakwestionować demokratyczny wybór i dokonać skutecznego przewrotu. Frustracja zrodziła też falę pogardliwych wypowiedzi wyszydzających tych Polaków, którzy nie dali się oszukać. Motłoch, ciemna masa, prymitywy, które nie rozumieją, kto powinien rządzić - takie opinie powtarzają politycy i celebryci opozycji.

Bolesny dla nich fakt, że medialna przewaga nie wystarcza do zwycięstwa i trzeba jeszcze mieć poważne propozycje dla wyborców, u części powoduje zniechęcenie, u innych nasila agresję. Mnożą się deklaracje opuszczenia „tego kraju” - jak chętnie nazywają Polskę - zwłaszcza wśród tych, którzy regularnie wyciągają ręce po publiczne pieniądze.

Agresja nasila się też w opozycyjnych mediach, a najbardziej irytująca jest dla nich prognoza, że nie zanosi się na powrót informacyjnego monopolu. Stąd szczególnie intensywny atak na telewizję publiczną, chociaż jest oczywiste, że w porównaniu z jedną z prywatnych stacji (wszyscy wiemy, o której tu mowa) może uchodzić za wzór obiektywizmu. Za medialnymi komisarzami, nadającymi ton politycznej narracji, podąża cała armia medialnych sierżantów, nawet jeżeli nie angażujących się w głównym starciu, to przynajmniej dewastujących cywilizacyjne kanony, które jeszcze do niedawna obowiązywały w wolnym świecie Zachodu. Właśnie dlatego propozycje dekoncentracji mediów, chociaż wzorowane na ustawodawstwie Niemiec czy Francji, totalna opozycja przedstawia jako zamach na demokrację.

Ryszard Terlecki

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.