Martin Vaculik: Nie jestem zły i nie obrażam się

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapała
Cezary Konarski

Martin Vaculik: Nie jestem zły i nie obrażam się

Cezary Konarski

Martin Vaculik jeszcze nie tak dawno był uwielbiany przez kibiców Stali Gorzów, dziś ci sami ludzie na niego gwiżdżą. Tak w sporcie bywa. Przecież, gdy ścigał się w gorzowskiej drużynie nie był lubiany przez fanów Falubazu Zielona Góra, którzy dziś go oklaskują. Słowacki żużlowiec na motocyklu to niezwykle zadziorny facet. Poza torem to bardzo miły, spokojny i wiecznie uśmiechnięty gość. Do tego ma fajną żonę, z którą wychowuje dwóch synów.

Martin Vaculik pochodzi ze słowackiej Žarnovicy, ale w Polsce czuje się jak u siebie. To nic dziwnego, przecież ścigając się w naszych klubach wyrósł na żużlową gwiazdę. Zaczynał jako 16-latek w drużynie z Krosna. Szybko robił postępy, dlatego już dwa lata później jeździł w ekstralidze. Przez Rzeszów, Gdańsk, Tarnów i Toruń dotarł na Ziemię Lubuską.

CZYTAJ DALEJ:

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Cezary Konarski

O żużlu wiem trochę więcej niż o innych dyscyplinach sportu, ale w pracy zawodowej nie tylko speedway'em się zajmuję, bo choć województwo lubuskie jest mocno zakręcone w lewo, to nie brakuje tu wielu innych ciekawych atrakcji sportowych. Najczęściej można mnie spotkać na zawodach żużlowych, ale chętnie bywam też m.in. na meczach koszykówki, piłki nożnej, czy piłki ręcznej.


Bywam na żużlowych turniejach rangi mistrzostw świata, czy meczach piłkarskiej reprezentacji Polski, ale przede wszystkim interesuje mnie sport lokalny. I to nie zawsze ten przez duże „S”, bo chętnie zaglądam też na sportowe areny, którym daleko do świata profesjonalizmu. 


 Najwięcej moich tekstów oczywiście znajdziecie w zakładkach poświęconych żużlowi: 


Żużel w Gazecie Lubuskiej


 Zachęcam rzecz jasna do odwiedzania również innych sportowych rejonów naszego serwisu:  


Lubuski sport


Jestem zielonogórzaninem, w „Gazecie Lubuskiej" pracuję od 2018 roku, ale moja przygoda z dziennikarstwem rozpoczęła się 25 lat wcześniej. W 1993 roku w dzienniku „Gazeta Nowa” – tak, był w Zielonej Górze taki tytuł – ogłoszono konkurs, w którym do wygrania był staż w dziale sportowym. Już w szkole średniej marzyłem o takiej okazji. Jak dziś czytam swoją pracę konkursową, to z uśmiechem łapię się za głowę. Ale udało się, zostałem przyjęty. „Gazeta Nowa” niebawem przeistoczyła się w „Codzienny Express Zachodni”, a następnie zniknęła z rynku. Później współpracowałem z kilkoma redakcjami, nie tylko lokalnymi, aż wreszcie – w 1998 roku – na długie lata zakotwiczyłem w zielonogórskim oddziale „Gazety Wyborczej”.


O mnie


Jeśli czas pozwala, to z chęcią wybieram się w sportowe podróże. Meczowe wyprawy z przyjaciółmi to jest to, uwielbiamy wspólnie przeżywać emocje. Lubię też zagłębiać się w sportowe historie, cofać się w czasie, by poznać sport, który już dawno przeminął oraz losy byłych lokalnych idoli.  

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.