Mało nie pękło mu serce. Przez psa sąsiada, policję i sąd
Gdy policjanci przetrzęśli mu w domu wszystkie kąty, z nerwów nie spał cały tydzień, a może i dwa. A gdy do jego domu zjechał sąd, ledwo to przeżył.
Myślałem, że spalę się ze wstydu - opowiada Stanisław Taraszkiewicz z Suwałk. - Miałem nieposzlakowaną opinię, jako pedagog trzymałem się zasad, wartości. Żyłem tak, aby być wzorem dla innych. A teraz, u schyłku życia, sąsiad zrobił ze mnie chuligana i mordercę psa.
Dodaje, że choć wyrok zapadł po jego myśli, to sąsiad, ten od psa, nawet go nie przeprosił.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.