Rodzinne szczęście - tym od tygodnia cieszą się Monika i Tomasz Magierowie z Torunia. Marzyli, by zostać rodzicami Olka i tak właśnie się stało.
Aleksander Magiera brzmi bardzo dostojnie. Tak naprawdę jednak mały Olek ma dopiero miesiąc. Przyszedł na świat 17 września w klinice w niemieckim Munster. Krótko potem przeszedł skomplikowaną operację ratującą życie.
Ta była konieczna, bo jeszcze w łonie matki wykryto u chłopca jedną z najbardziej skomplikowanych wad serca - HLHS. Mówiąc w dużym skrócie, oznacza to po prostu brak połowy tego narządu. Bez interwencji kardiochirurgów maluch nie miałby szans.
Dzielnie walczył
- To były bardzo trudne chwile, nadzieja mieszała się ze zwątpieniem i przeraźliwym strachem. Przecież nikt nie mógł dać gwarancji, że wszystko się uda - tak operację syna wspomina jego mama. - Pięć godzin, które ciągnęły się w nieskończoność, a my nie mogliśmy sobie znaleźć miejsca. Na szczęście po zabiegu lekarze mieli dla nas dobre wiadomości.
Olka operował prof. Edward Malec, wybitny polski kardiochirurg od lat pracujący w Niemczech. HLHS to jedna z wad, w których się specjalizuje. Dlatego rodzice chłopca zdecydowali się właśnie na niego. 350 ty. zł potrzebnych na poród i operację w Munster zebrali w ciągu niecałych dwóch miesięcy. Swoją cegiełkę do tego sukcesu dołożyli też nasi Czytelnicy, za co rodzice serdecznie dziękują.
Chłopiec po urodzeniu ważył niemal 4 kg. Operację zniósł na tyle dobrze, na ile to tylko możliwe. Tylko jedną dobę spędził podłączony do respiratora. Walczył dzielnie, bardzo chciał żyć.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.