Magda Andres z Rzeszowa. Jej głos zachwycił Marylę Rodowicz
Czy mam apetyt na wygraną w 10. edycji programu „Mam talent”? Byłoby fajnie zdobyć fundusze i zacząć pracę nad płytą - przyznaje Magdalena Andres, rzeszowianka, która dostała się do finału popularnego show TVN.
Kto cię namówił do udziału w popularnym show TVN?
Kolega z pracy, który bardzo naciskał, abym wyszła gdzieś ze swoim śpiewaniem. Stwierdziłam: ok, może to jest odpowiedni moment, żeby się gdzieś pokazać, może faktycznie się spodobam.
Dorastałaś w domu pełnym muzyki?
Zgadza się. Odkąd pamiętam, towarzyszyły mi kasety, płyty, winyle, teledyski, programy muzyczne. Przede wszystkim dzięki tacie, ponieważ muzyki słuchał non stop. Miał w domu płyty chyba wszystkich możliwych artystów. Pamiętam winyle TSA, Kozidrak, Iron Maiden... Moi pierwsi ulubieńcy to: Michael Jackson, Smerfne Hity, Mafia i Arka Noego.
Ciekawy zestaw. A czym cię tato najczęściej „katował” muzycznie?
Dawał mi wybór, pokazując różne rodzaje muzyki, aż w końcu trafiałam na takie, które mi się podobały. Przyznam, że w większości naśladowałam starszego brata. Czego on słuchał, później i ja.
W dalszej cześci przeczytasz:
- kim Magdalena pragnęła zostać w dzieciństwie,
- czym się zajmowała, gdy mieszkała w Walii,
- co powiedziała Magdalenie o jej występie Maryla Rodowicz.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.