Maciek Nowakowski nie boi się marzyć. Właśnie kręci film

Czytaj dalej
Katarzyna Kachel

Maciek Nowakowski nie boi się marzyć. Właśnie kręci film

Katarzyna Kachel

Ma odwagę i dojrzałość. Maciek to licealista z Krakowa, który wierzy, że kiedyś zrobi wielki film. Na razie kręci w Krakowie fabułę o tematyce słowiańskiej.

O Maćku Nowakowskim dowiedziałam się na kopcu Kraka, na który często drałuję porankami. Znam tu niemalże każde drzewo, wiem, gdzie rosną dzikie jabłonie, a gdzie małe gruszki, niemal zawsze robaczywe i pomarszczone. Tamtego dnia na kopcu było jednak inaczej. Przy wejściu, na barierce pojawił się niebieski plakat, podobny ktoś przyczepił do palika, obok którego schodzi się do kamieniołomu Liban. Tak dowiedziałam się, że krakowski młody aspirujący reżyser szuka aktorów entuzjastów. Entuzjastów, czyli takich, którzy są chętni zagrać w filmie fabularnym o temacie słowiańskim.

Miejsce nie było przypadkowe. Archeolodzy co prawda do dziś nie znaleźli stuprocentowych dowodów czy kopiec jest mogiłą przywódcy Słowian, miejscem tajemniczych rytuałów, czy częścią większego cmentarzyska. - Wybrałem je, gdyż Kopiec Kraka ma słowiańskie konotacje i liczyłem, że dzięki temu zdobędę zainteresowanie słowiańskich pasjonatów - mówi Maciek, kiedy już siedzimy przy herbacie, a on opowiada mi o planach, filmie i marzeniach. Tak, o marzeniach, bo to jeden z tych nastolatków, który je ma i mocno wierzy, że się spełnią. A ja lubię ludzi z marzeniami.

Dom

Maciek wychował się w domu, w którym ważne są książki, audiobooki i filmy. Tak ważne, że z ręką na sercu może powiedzieć, że zmieniły jego życie. Ustawiły w miejscu, w którym jest i dobrze wie, po co chce sięgać. Choćby taki Harry Potter, Hobbit czy Władca pierścieni. Świat wykreowany przez Tolkiena inspirował i czarował go od dziecka, do niego chętnie uciekał, w nim mógł się odnaleźć. Być może jeszcze wtedy nie myślał o tym, że będzie chciał stworzyć własny. I świat, i języki krajów swojej powieści fantastycznej, nad którą pracuje. A do tego trzeba wyobraźni i odwagi. I chyba te zawsze gdzieś w nim były.

- Lubiłem kręcić z przyjaciółmi krótkie filmy komediowe. Rodziły się spontanicznie, bazowały na naszym poczuciu humoru i dystansie do siebie, wygłupialiśmy się, a ja to kręciłem. Bez wcześniejszego scenariusza, bez jakiegoś bardziej wyrażonego konceptu, w ramach improwizacji, ale z nawiązaniami do żartów i „legend” stworzonych w naszym małym gronie. Wraz z dwoma Wiktorami: Wiktorem Cegłowskim i Wiktorem Duplagą, stworzyliśmy na przestrzeni lat już sporo materiału - wątków, postaci itd., które nadają się do potencjalnego zrealizowania ich na serio - opowiada.

Ale to jeszcze nie mówiło, kim chce być. Jeszcze nie dookreślało tak wyraźnie. Jeszcze wtedy się wahał, bo przecież był dobry z informatyki, lubił komputery, myślał o Technikum Łączności.

Z drugiej strony były także przedmioty humanistyczne, historia, której lekcje zawsze były dla niego radością. Co go powstrzymało przed pójściem do technikum? - Kiedy pomyślałem, kim chcę być, wiedziałem tak głębiej, że nie programistą, ale artystą. Miałem w tym wsparcie kolegów i rodziców, którzy dawali mi wolność myślenia i wyboru. Dlatego też, po rozmowie z nimi, złożyłem dokumenty do VI LO, do klasy humanistyczno-artystycznej. Tam się odnalazłem - opowiada. To była jedna z tych ważniejszych decyzji, którą podjął w życiu, choć przecież dobrze wie, że nie ostatnia. - Kiedy patrzę wstecz, wszystko układało się tak, jakbym chciał. W podstawówce nie należałem do tak zwanej elity klasowej i pomimo że poznałem w tej szkole świetnych ludzi, dookoła panoszyła się niedojrzałość. Wkrótce wszystko zaczęło pasować. Zacząłem wierzyć, że to o czym marzę może się spełnić. Że bycie pod prąd wcale nie jest złe, a może nawet jest lepsze niż płynięcie „z”. Trzeba było tylko zaufać.

Dorastanie

Myślenie o sobie jako o reżyserze było ważnym procesem dojrzewania Maćka. Na pewno głębokim spojrzeniem w siebie, przyjrzeniem się swoim potrzebom, ale także talentom. - Czułem się z tym myśleniem bezpiecznie - mówi. - Bezpiecznie w tym, że chcę iść za swoim pragnieniami.

Z tym pójściem to też jest tak, że Maciek jest fanem chodziarstwa. Pokonuje podczas swoich częstych spacerów wiele kilometrów, a wtedy układa mu się w głowie. Przy akompaniamencie muzyki wietrzy się, dopasowuje i rodzi. Jakiś pomysł, idea, coś się kreuje. - Tak też powstawał zarys filmu, do którego już przeprowadziłem casting. Nie było łatwo, stąd plakaty i szukanie odpowiednich ludzi przez fora facebookowe. Mogłem im zaoferować przygodę, ciekawy projekt, ale nie mogłem im zapłacić. Aktorzy, których wybrałem, grają za darmo. Zdjęcia są kręcone w Krakowie i okolicy. Soundtrack, do którego zawsze przykładam dużą wagę, zostanie skomponowany i wykonany specjalnie dla tej właśnie produkcji przez mojego przyjaciela - aspirującego muzyka Andrzeja Arsenicza. Historia dzieje się dziś, tyle że w świecie alternatywnym, wśród współczesnych rodzimowierców. Na trop tego podziemnego, sekretnego świata trafia badaczka, pasjonatka archeologii - Liza.

Jak to wszystko się potoczy? Na pewno będzie w tej opowieści dużo natury, tajemnicy, fantastyki i powrotu do świata, który towarzyszył naszym przodkom. Do źródła słowiańskich bogów i wierzeń. - Bliższa jest nam mitologia grecka czy rzymska. Zapomnieliśmy o antropologii słowiańskiej, nie znamy zwyczajów i wierzeń uznawanych za pogańskie. Bohaterka Maćka wejdzie w ten świat jako obserwatorka, jakie granice przekroczy?

Świat bliski i daleki

Kiedy Maciek mówi o świecie mu bliskim, wydaje się bardzo dorosły. Bardziej niż jego rówieśnicy. Takie odstawanie, może poczucie niedopasowania może wspierać, może czasami boleć. Maciek już umie to nazwać i ma w sobie zgodę na to, co się przydarza.

Zatem w tym świecie bliskim są filmy, książki, muzyka. Jest kultura i natura. Są dzieła Petera Jacksona, Georga Lucasa, fantastyka, i science fiction. Jest także coś, co można nazwać wiarą w taki porządek, który ma nastąpić. W prawidłowość, los, naznaczenie. - Wiem, gdzie jestem, wiem kim się staję i nie boję się mówić, że widzę siebie w szkole filmowej, na reżyserii. Że kiedyś chcę nakręcić film, który będzie czymś wyjątkowym i uznanym - mówi poważnie.

I jest w tym wielka odwaga, pokora, ale też głęboka świadomość, że kiedy odkryje się swoje powołanie, usłyszy się głos, trzeba za nim podążyć. Zwłaszcza, kiedy jest tak naturalny jak oddychanie. - Podoba mi się to, co robię, dlatego staję za sobą. Jest w tym determinacja, ale też odpowiedzialność. - Kilka osób mi zaufało, przyszło do mnie jako reżysera, uwierzyło we mnie. Ale ja najpierw musiałem uwierzyć w siebie - mówi. Tak się stało.

Maciej Nowakowski o sobie: Moimi największymi pasjami są: na pierwszym miejscu - filmotwórstwo (tworzenie filmów, reżyseria), tworzenie wątków, fabuły, postaci, światów (światotwórstwo), sztuki, gier komputerowych, rysowanie, pisanie (prozy i poezji, tekstów piosenek, scenariuszy), gotowanie, fotografia, obcowanie z dziełami kultury (filmy, seriale, książki, muzyka, audiobooki, sztuki teatralne, obrazy, sztuka wizualna, architektura, proza, poezja, gry komputerowe), tworzenie muzyki - komponowanie, aranżacja, chodziarstwo, spacerowanie, rzeźbienie z drewna, aktorstwo (nie zawodowo).

Katarzyna Kachel

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.