Lwów po latach nareszcie doczekał się powrotu lwów [zdjęcia]

Czytaj dalej
Fot. Archiwum Jerzego Gieca
Norbert Ziętal

Lwów po latach nareszcie doczekał się powrotu lwów [zdjęcia]

Norbert Ziętal

To był przedświąteczny prezent dla Polaków. Po 45 latach rzeźby lwów nieoczekiwanie wróciły. Znów strzegą pomnika Chwały na Cmentarzu Obrońców Lwowa

Przecieraliśmy oczy ze zdziwienia. Wróciły? Tak nagle? Bez żadnych zapowiedzi, uroczystości, przemówień o przyjaźni ukraińsko-polskiej? - dziwili się mieszkający we Lwowie Polacy, gdy tuż przed świętami Bożego Narodzenia robotnicy przywieźli rzeźbę najpierw jednego lwa, a chwilę później - drugiego.

- Po pół wieku wygnania nareszcie wróciły i znowu strzegą naszego cmentarza - cieszy się pan Stanisław ze Lwowa.

- Dla nas jest to pełne zaskoczenie. Jesteśmy uradowani faktem, że oba lwy stoją naswoich historycznych postumentach. Mówimy, że to były lwy tułacze, które zostały skradzione - w wywiadzie dla internetowej telewizji „Kuriera Galicyjskiego” mówi Janusz Balicki, prezes Polskiego Towarzystwa Opieki nad Grobami Wojskowymi we Lwowie.

Obowiązkowa lekcja patriotyzmu na Cmentarzu Łyczakowskim

Przez wiele lat majestatyczne posągi lwów strzegły głównego wejścia na Cmentarz Obrońców Lwowa, częściej nazywany Cmentarzem Orląt. To część Cmentarza Łyczakowskiego. Nekropolia szczególna dla Polaków. Żelazny punkt każdej wycieczki z Polski. Chyba nie ma Polaka, który - będąc we Lwowie - choć raz nie odwiedziłby cmentarza.

Łyczaków to jedna z najstarszych nekropolii w Europie. Cmentarz założony został jeszcze w 1786 r. Słynne warszawskie Powązki - cztery lata później. Porównywalny z Łyczakowskim cmentarz Na Rossie w Wilnie na Litwie otwarto w 1801 r., a Rakowicki w Krakowie - w 1803 r., podobnie jak Père-Lachaise w Paryżu.

W tym okresie Lwów należał do zaboru austriackiego. Zaborca akurat zabrał się za porządkowanie sprawy cmentarzy. Wprowadzono zakaz pochówków przy kościołach, a nowe nekropolie budowano poza obrębem miast. Przez lata na Łyczakowie chowano wybitnych Polaków i Ukraińców. Dzisiaj znajdują się tutaj groby ponad 300 tys. osób. 2 tys. nagrobków to dzieła sztuki wychodzące spod rąk wybitnych rzeźbiarzy. Ponadto są 23 kaplice grobowe.

- Po II wojnie światowej cmentarz był systematycznie niszczony. Fizycznie, ale również mentalnie. Np. obok pięknego nagrobka zasłużonego Polaka stawiono mogiłę żołnierza Armii Czerwonej, Saszy, który „poległ, spadając z jabłoni” - jak to mówiliśmy. Toporny grób, bez krzyża, tylko sowiecka gwiazda - wspomina pan Stanisław.

Mogiła sowieckiego sałdata, któremu oczywiście należy się szacunek, miała tłumić wymowę nagrobków polskich, ale też ukraińskich.

Dzisiaj każdy lepiej zorientowany przewodnik zaprowadzi polską wycieczkę również na zachowane groby powstańców styczniowych, a nawet listopadowych.

Lwy strzegły pomnika Chwały

Z wielu względów najważniejszą dla Polaków częścią ogromnej nekropolii jest Cmentarz Obrońców Lwowa. Pochowanych jest tutaj ok. 3 tys. żołnierzy. Spora ich część to Orlęta Lwowskie, czyli młodzież szkół średnich i wyższych, która w listopadzie 1918 r. stanęła w obronie polskiego Lwowa przed Ukraińcami. Poległych polskich obrońców najpierw chowano w prowizorycznych mogiłach. Później ich ciała ekshumowano i zwożono na specjalnie wydzielony obszar, przylegający do Cmentarza Łyczakowskiego. Prace koordynowała Straż Mogił Polskich Bohaterów, powołana z inicjatywy matki jednego z poległych gimnazjalistów.

W 1921 r. rozpisany został konkurs na mauzoleum obrońców Lwowa. Jego laureatem został student Wydziału Architektury Politechniki Lwowskiej Rudolf Indruch, uczestnik walk o Lwów.

Wybudowano m.in. kaplicę Obrońców Lwowa, katakumby oraz pomnik Chwały. Wykonany został z kamienia polańskiego. Miał kształt łukowej gloriety z dwunastoma kolumnami. Wejścia do niego strzegły majestatyczne lwy. Oba miały tarcze. Jeden z napisem „Zawsze wierny”, drugi - z napisem „Tobie Polsko”.

Pomiędzy katakumbami i kaplicą a pomnikiem Chwały znajduje się Mogiła Pięciu Nieznanych z Persenówki. Kryje szczątki pięciu nieznanych bohaterów poległych w obronie Lwowa, właśnie w dzielnicy Persenówka. To na niej wycieczki czy oficjalne delegacje z Polski składają kwiaty i zapalają znicze.

Czołgiem po grobach

Dewastacja Cmentarza Obrońców Lwowa rozpoczęła się tuż po zakończeniu II wojny światowej, kiedy to Lwów został odebrany Polsce i włączony do ZSRR, w ramach ukraińskiej republiki. Najpierw zostały splądrowane katakumby. Rozbito groby, pomniki i napisy żołnierzy francuskich oraz amerykańskich walczących po polskiej stronie. Później przez lata cmentarz był systematycznie niszczony, choć nie były to działania na szeroką skalę.

Stało się to w 1971 r., właściwie nie wiadomo, dlaczego akurat wtedy. Do zaplanowanej i zorganizowanej przez władze akcji ruszyły czołgi Armii Czerwonej i maszyny budowlane. Katakumby zostały zamurowane, dobudowano jeden poziom i urządzono zakład kamieniarski. Zniszczono kolumnadę i sporą część grobów. Sowieckim sołdatom oparły się jedynie kolumny pomnika Chwały. Swoim dzikim zwyczajem, żołnierze radzieccy ostrzelali napisy na pylonach.

Zaskakujące, ale rzeźb lwów nie zniszczono. Być może potraktowano je jako ładne rzeźby zwierząt, które mogą się przydać. Skoro z nagrobków budowane są drogi, to dlaczego skradzionych z cmentarza rzeźb nie wykorzystać do upiększenia miasta?

Jeden lew trafił przed klinikę psychiatryczną na Kulparkowie. Drugi strzegł wjazdu do Lwowa od strony Winnik. Ogołocono je tylko z oryginalnych tarcz i napisów.

Nekropolię odbudowywano latami, najpierw półlegalnie

Polacy, zarówno ci mieszkający we Lwowie, jak również osoby, które nowe władze przesiedliły do Polski, cały czas marzyli o odbudowie cmentarza. Pomyślne dla tej inicjatywy wiatry zaczęły wiać dopiero w 1989 r., gdy nastały czasy radzieckiej pierestrojki i Michaiła Gorbaczowa. W tym roku zaczęła działać polsko-ukraińska komisja ds. cmentarza, a odbudowę, półlegalną wówczas, rozpoczęli pracownicy polskiej firmy Energopol, budującej niedaleko, w mieście Chmielnicki, elektrownię atomową. Prace na cmentarzu podjęto z inicjatywy inż. Józefa Bobrowskiego.

Szło jak po grudzie, głównie z powodu ukraińskiego oporu. To, co ustaliły centralne władze Polski i Ukrainy, co rusz blokowały władze Lwowa. Głównie chodziło o symbole. Polakom zależało, aby wróciły te oryginalne, sprzed dewastacji cmentarza. Ukraińcy blokowali te inicjatywy, bo świadczyły o polskości miasta.

Opór ukraińskich władz Lwowa ustępował krok po kroku. W 2005 r. radni lwowscy zgodzili się na kontynuację prac oraz powrót pomników żołnierzy francuskich i amerykańskich lotników walczących po polskiej stronie. Sprzeciwiano się jednak powrotowi rzeźb lwów. Sporny był też Szczerbiec, który widniał na płycie Mogiły Pięciu Nieznanych z Persenówki. W 2005 r. dyrektor cmentarza uznał go za symbol polskiego militaryzmu i przystąpił do jego usuwania. Powodem ostrych sporów był również napis na płycie Pięciu z Persenówki. Przed II wojną brzmiał „Nieznanym bohaterom poległym w obronie Lwowa i Ziem Południowo--Wschodnich”. Polacy chcieli, aby powrócił, oryginalny. Ukraińcy zapierali się: „nie ma mowy”.

„Zawsze wierny” „Tobie Polsko”

W 1999 r. cmentarz odwiedzili prezydenci Polski i Ukrainy. Tuż przed wizytą Ukraińcy na własną rękę, bez uzgodnień ze stroną polską, umieścili napis „Nieznanym polskim wojakam poległym w wojnie polsko-ukraińskiej”, wywołując kolejną burzę. Ostatecznie napis brzmi „Tu leży żołnierz polski poległy za Ojczyznę”.

Przez kilkadziesiąt lat lwowianie tak zżyli się z rzeźbami lwów, które po wywiezieniu z polskiej nekropolii stały „na wygnaniu”, że teraz w tych miejscach planowana jest ich rekonstrukcja. Wiosną ma się rozpocząć renowacja oryginalnych rzeźb, które powróciły na cmentarz. Czy na ich tarcze wrócą napisy „Zawsze wierny” i „Tobie Polsko”? Jak pokazuje doświadczenie, wszystko się może zdarzyć. - Dzisiaj Cmentarz Orląt Lwowskich już jako tako się prezentuje. Jednak od wyglądu zewnętrznego ważniejsze jest, że na stałe zagościł w świadomości Polaków - mówi pan Stanisław.

Samosąd we Włodowie

To najgłośniejsza taka sprawa w Polsce. Mieszkańcy tej wioski w woj. warmińsko-mazurskim przez dłuższy czas byli zastraszani przez wielokrotnie karanego mężczyznę. Wymuszał on renty, groził personelowi sklepu i mieszkańcom. W dniu tragedii, 1 lipca 2005 r., butelką zranił kobietę, mężczyznę i groził pobiciem innej osobie. Policja nie reagowała ani na wielokrotne telefony z prośbą o interwencję, ani na osobiste zgłoszenie pokrzywdzonej. Mieszkańcy nie wytrzymali. Przy użyciu m.in. szpadla, kijów i łomu zatłukli kryminalistę. Kilku zostało oskarżonych o zabójstwo, sprawa ciągnęła się latami. Otrzymali wyroki więzienia. Ostatecznie ułaskawił ich prezydent Polski Lech Kaczyński. Wyroki usłyszeli jednak policjanci ignorujący zgłoszenia.
Norbert Ziętal

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.