Luksus własnego zdania Jana Rokity. W obronie polskiej policji

Czytaj dalej
Jan Rokita

Luksus własnego zdania Jana Rokity. W obronie polskiej policji

Jan Rokita

Ilekroć oglądam scenki z tak częstych w Paryżu rozruchów i bójek z policją, odnoszę wrażenie wyjątkowej brutalności tamtejszych oddziałów CRS (czyli ichniego ZOMO). Pytałem kilkakrotnie moich paryskich przyjaciół, czy nie jest to wrażenie fałszywe, biorące się z umiejętnego filmowania najdrastyczniejszych scenek przez telewizyjnych kamerzystów?

Odpowiedź zawsze była taka sama: nie, to nie jest złudne wrażenie. Francuska policja jest szkolona do brutalności i bicia demonstrantów, co też ma swoją przyczynę. Często ma bowiem do czynienia z wyjątkowo agresywnymi, zamaskowanymi osobnikami, wylegającymi na ulice Paryża tylko po to, aby niszczyć, podpalać i atakować policję koktajlami Mołotowa.

Pod tym względem inaczej jest w Berlinie. Na Kreuzbergu miałem kiedyś okazję oglądać z balkonu manifestację pierwszomajową, która posuwała się niszcząc pod drodze wszystko: fasady budynków, witryny sklepów i samochody, ale berlińska policja miała wyraźny rozkaz, by raczej „chronić” manifestację, niźli podejmować z nią konfrontację. Ta ostrożność niemieckiej policji – to chyba trwający ciągle efekt traumy hitleryzmu, która sprawia, że (jak domniemywam) policjantów, inaczej niźli we Francji, szkoli się do rygorystycznego respektu dla praw i swobód obywatelskich.

W ocenie polskiej policji mamy nieustanny natłok propagandy, bez skrupułów posługującej się tzw. „moralnością Kalego”. Jak policją dowodził minister Kamiński i użyła ona siły wobec jakiejś agresywnej „czarnej parasolki” , to dla zwolenników PO był to akt bandytyzmu, dowodzący istnienia państwa policyjnego, a PiS-owcy bronili „honoru polskiego munduru”.

Jeśli w ostatnią środę ta sama policja w Warszawie używa siły wobec agresywnych demonstrantów rolniczych, reakcje są symetrycznie odwrotne, no bo zwierzchnikiem policji jest teraz minister Kierwiński, zaufany człowiek Tuska. Każdego jako tako przytomnego człowieka ta symetryczność przemiany poglądów obu stron raczej musi śmieszyć, bo też trudno traktować ją poważnie. W takich sprawach, jak ocena działań policji, partyjnych aktywistów mało interesuje rzeczywistość, bo z góry przecież wiedzą po czyjej muszą być stronie. To zależy tylko od tego, kto teraz dowodzi policją i przeciw komu teraz odbywają się manifestacje.

Ale to nie zmienia faktu, że zawsze istnieje prawdziwe ryzyko przekraczania granic przez policję, w reakcji na agresję demonstrantów. Przyglądam się więc akcjom polskich oddziałów prewencji zarówno wtedy, gdy powstrzymują na ulicach fanatyczne aborcjonistki, jak i rozszalałych rolników (czy może fikcyjnych rolników?). I jeśli miałbym wskazać, który z dwóch opisanych wyżej modeli jest bliższy naszej policji, to sądzę, iż jest to mimo wszystko model „berliński”, a nie „paryski”. Choć także u nas, niestety, agresywność ulicznych manifestantów z biegiem lat postępuje, wraz z rosnącą nieustannie zajadłością politycznego sporu.

Więc i brutalizacja działań polskiej policji jest nieuchronną reakcją na tę fatalną zmianę. Jest jasne, że gdy agresja demonstrantów zmusza policję do reakcji z użyciem siły, to łatwo o nadużycie siły. Jednak bez względu na to, kto akurat teraz demonstruje i kto teraz rządzi w MSW, myślę, że generalnie policja polska zasługuje na obronę przed przesadnymi zarzutami i oskarżeniami.

W porównaniu z paryskim poziomem ulicznej przemocy, ciągle jeszcze – Bogu dzięki – jesteśmy krajem powściągliwym i umiarkowanym.

Jan Rokita

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.