Luksus własnego zdania Jana Rokity. Lekcja polityki. Arabia Saudyjska kontra USA

Czytaj dalej
Jan Rokita

Luksus własnego zdania Jana Rokity. Lekcja polityki. Arabia Saudyjska kontra USA

Jan Rokita

W ubiegły czwartek rząd USA przyznał saudyjskiemu księciu Mohammedowi „suwerenny immunitet”, chroniący go przed wszelką odpowiedzialnością prawną w Ameryce. Tak właśnie wygląda finał gróźb Joego Bidena, który zarzekał się, iż 37-letni książę zostanie ukarany jako zleceniodawca morderstwa, zaś Arabia Saudyjska z woli Ameryki stanie się „krajem pariasów”.

Śledztwo FBI wykazało, że to książę miał zlecić mord na krytykującym go dziennikarzu Dżamalu Chaszodżim, pracującym dla dziennika „Washington Post”. Dwa lata temu Biden zdobywał prezydenturę w atmosferze „detrumpizacji” kraju, której częścią miało być „moralne oczyszczanie” amerykańskiej polityki. Więc ukaranie reżimu, który torturuje gejów, feministki poddaje batożeniu, a otwartych krytyków skrytobójczo zabija - miało być swoistym pokazem nowej polityki Bidena. Tym bardziej że Trump okazywał wyjątkowe względy arabskiemu księciu, zaś Arabię Saudyjską traktował jako kluczowego sojusznika Ameryki.

Fiasko gróźb miotanych przez Bidena nie byłoby nawet takie dziwne, zważywszy na fakt, iż Ameryka ma oczywisty interes w utrzymywaniu starego sojuszu z dynastią saudyjską. To jednak, co w tej sprawie przyciąga uwagę, to sposób i styl, w jakim książę zmusił Bidena do zjedzenia własnego języka i odwrotu z podwiniętym ogonem.

Lewicowiec Biden okazywał szczególną troskę o losy saudyjskich feministek, więc książę najpierw kazał niektóre z nich publicznie wybatożyć, a potem dwie najbardziej znane skazać na 34 i 45 lat więzienia. W lipcu wyniośle przyjął Bidena w Dżuddzie, gdy ten przybył, by osobiście prosić księcia o spowodowanie obniżki szalejących cen ropy naftowej; świat obiegło wtedy ośmieszające zdjęcie Bidena „przybijającego piątkę” zimno spozierającemu nań księciu. Ale gdy tylko Biden wyjechał, książę dogadał się z wrogami Ameryki, aby cenę ropy… trochę jeszcze podbić w górę, co wywołało kolejną eksplozję wściekłości Bidena i groźby odwetu. Książę dopilnował zatem, aby schwytać jeszcze jakiegoś obywatela USA i skazać go na 16 lat więzienia za krytyczne wobec Saudów twitty, które ów pisał (jak mu się zdawało) całkiem bezpiecznie w swoim domu na Florydzie. A na dokładkę kazał saudyjskim służbom specjalnym, aby zaczęły dogadywać się z Persami - dotąd śmiertelnymi wrogami Saudów, ale jeszcze większymi wrogami Ameryki.

W obliczu gróźb przywódcy supermocarstwa książę nie tylko nie poddał się, ale nawet nie uznał za stosowne szukać jakiegoś kompromisu. Przeciwnie. Wyczekał chwilę, po czym konsekwentnie i z determinacją raz po raz brał odwet na Bidenie. A to ośmieszając go na oczach świata fiaskiem lipcowej podróży do Dżuddy. A to uderzając w newralgiczne interesy Ameryki. A to brutalnie drwiąc sobie z najbardziej wrażliwych haseł bidenowskiej ideologii. I biorąc przy tym wszystkim odwet na przypadkowych Amerykanach.

Zapewne gdyby Mohammed roztropnie próbował ustępstw, nie uniknąłby jakichś kłopotów prawnych z FBI i sądami amerykańskimi. Teraz jednak dostał wszystko, co chciał. Joe Biden w końcu bowiem pojął, iż ani Ameryce, ani jego lewicowej ekipie nie opłaca się dalsza konfrontacja z kimś tak twardym jak saudyjski książę, a zatem bardziej „politycznie” będzie już nawet zjeść własny język i podwinąć ogon.

Trzeba przyznać, że o ile styl rządzenia arabskiego księcia jest typowy dla wschodnich despotii – czyli odrażający, to lekcja polityki udzielona przezeń supermocarstwu jest zaiste imponująca.

Jan Rokita

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.