Pamiętają łuny bijące od płonących wsi, strzały, krew, krzyki mordowanych ludzi. Dla nich Rzeź Wołyńska ma konkretne twarze, imiona, a nawet zapach. Pogorzeliska i zwłok długo czekających na pochówek...
Gdy w 1945 roku komisja ds. ustalania nazw miejscowości zajęła się dwoma podzielonogórskimi wsiami, mającymi w przedwojennej nazwie „Kessel”, nie było wątpliwości, że powinny zyskać miano „Kisielin”. Później przez lata przekonywano, że to była tylko sprawa nawiązania do dawnej, niemieckiej nazwy. Tymczasem to było echo Kresów. Tutaj przyjechali ludzie z Horochowa, Żabki, Równego. Dla nich Kisielin, ten wołyński, urósł do rangi symbolu. Tak jak i data 11 lipca 1943 roku.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.